12.03.1978 - Górnik Zabrze - Zawisza Bydgoszcz 0:0: Różnice pomiędzy wersjami
(szablon) |
(imię sędziego) |
||
(Nie pokazano 5 wersji utworzonych przez 3 użytkowników) | |||
Linia 8: | Linia 8: | ||
| wynik_poszczegolne_czesci = | | wynik_poszczegolne_czesci = | ||
| drużyna2 = [[Zawisza Bydgoszcz]] | | drużyna2 = [[Zawisza Bydgoszcz]] | ||
− | | herbdruzyna2 = | + | | herbdruzyna2 = {{Herb|nazwaklubu = ZawiszaBydgoszcz}} |
| miejsce = {{Zabrze}} | | miejsce = {{Zabrze}} | ||
− | | sędzia = | + | | sędzia = Włodzimierz Bródka (Gdańsk) |
− | | widzów = | + | | widzów = 8 000 |
| czas_gry = | | czas_gry = | ||
| gol1 = | | gol1 = | ||
Linia 20: | Linia 20: | ||
| czerwonekartki1 = | | czerwonekartki1 = | ||
| czerwonekartki2 = | | czerwonekartki2 = | ||
− | | sklad1 = | + | | sklad1 = <br />[[Andrzej Fischer]]<br />[[Zygmunt Bindek]]<br />[[Henryk Wieczorek]]<br />[[Bernard Jarzina]]<br />[[Józef Kurzeja]]<br />[[Zygfryd Szołtysik]]<br />[[Emil Szymura]]<br />[[Joachim Hutka]]<br />[[Adam Popowicz]] (46 [[Jerzy Radecki]])<br />[[Edward Socha]] (72 [[Janusz Marcinkowski]])<br />[[Stanisław Gzil]] |
− | | sklad2 = | + | | sklad2 = <br />Andrzej Brończyk<br />Jan Marchewka<br />Jerzy Szczeszak<br />Adam Walczak<br />Stanisław Sobieralski<br />Andrzej Woronko<br />Jan Stypułkowski<br />[[Henryk Holewa]]<br />Stefan Majewski<br />Mieczysław Cirkowski (79 Andrzej Jędrzejczak)<br />Adam Kuryło (79 Bogdan Nuckowski) |
− | | trener1 = | + | | trener1 = [[Władysław Żmuda]] |
− | | trener2 = | + | | trener2 = Wiesław Gałkowski |
}} | }} | ||
+ | |||
+ | == Relacje == | ||
+ | |||
+ | === Sport === | ||
+ | |||
+ | ''Zawisza osiągnął cel'' | ||
+ | |||
+ | Zabrze. – W czterech poprzednich występach w Zabrzu bydgoszczanie nie zdobyli ani jednego punktu. W niedzielę wywieźli ze stadionu cenny dla nich remis, ale było to maksimum tego, co mogli osiągnąć, zważywszy fakt, że w ciągu 90 minut gry nie stworzyli praktycznie ani jednego zagrożenia dla bramki Fischera i nie oddali też w jego kierunku ani jednego strzału z prawdziwego zdarzenia. Już to samo mówi wymownie o rozwoju wydarzeń na zabrzańskim stadionie. Goście przyjechali wyłącznie po jeden punkt i la każdego stało się to oczywiste już po kilkunastu minutach gry. W przodzie pozostawili tylko osamotnionego Kuryłę, który w tej sytuacji prawie w ogóle nie dochodził do podań, a większość sił zgrupowano przed polem karnym, przy czym Majewski roztoczył troskliwą, indywidualna opiekę nad najgroźniejszym – teoretycznie – napastnikiem Górnika, Gzilem. | ||
+ | Wobec tak przesadnie asekuranckiej taktyki gości górnicy mieli oczywiście ułatwione zadanie, mogąc angażować w akcje zaczepne zwielokrotnione siły. Uzyskali też w pierwszej połowie meczu wyraźną przewagę, która po przerwie zamieniała się momentami w formalne oblężenie pola karnego Zawiszy. Cóż z tego jednak, skoro potrafiłby nadać akcją odpowiednią dynamikę scementować poczynania partnerów. Jeden Szołtysik starał się grać rozważnie i zatrudnić szturmujących kolegów mierzonymi podaniami, ale i on wkrótce opadł z sił i zniknął w ogólnej szarzyźnie. Później jego rolę przejął Szymura, niezwykle pracowity w polu i jako jedyny nie stroniący od strzałów z dystansu. Właśnie z jego strony groziło znakomicie broniącemu Brończykowi największe niebezpieczeństwo, ale bydgoski bramkarz wychodził zwycięsko z największej opresji, a w paru sytuacjach dopisało mu także szczęście. Gospodarze popełniali jednak od początku spotkanie zasadniczy błąd, który legł u źródła ich mało efektowniej gry. Zamiast rozciągnąć grę na skrzyła i próbować sformować zapory obronne rywali szybką, urozmaicona grą, pchali się przeważnie, chaotycznie środkiem murawy, gdzie było największe zagęszczenie niebieskich koszulek bydgoszczan. | ||
+ | |||
+ | Mimo wszystko jednak górnicy posiadali sporo znakomitych sytuacji i spokojnie mogli rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść. Pierwsza nadarzyła się już w 11 minucie, kiedy Gzil ładnie wypuścił Sochę. Brończyk był jednak bardzie zdecydowany i wybiegiem aż na linię „16” zażegnał niebezpieczeństwo. Później bramkarz Zawiszy jeszcze wielokrotnie dał próbkę swych dużych możliwości. Szczere uznanie widzów zyskał zwłaszcza za obronę wolnego, egzekwowanego przez Szymurę a odległości 35 metrów, kiedy wypiąstkował piłkę na korner oraz tuż po przerwie gdy po akcji lewą strona i serii obustronnych kiksów. Socha strzelił z najbliższej odległości. Brończk ekwilibrystycznie paradą zdołał dosięgnąć piłki. Najlepszą wszak okazję przechylenia szali na swoja stronę zmarnowali gospodarze w 81 minucie gry. Radecki raz jedne zmylił czujność obrońców, strzelił wzdłuż bramki, lecz Gzil spóźnił się z decyzją i piłka przeszłą mu koło czubka buta, chociaż wystarczyło lekko ją dotknąć. | ||
+ | |||
+ | ''Zbigniew Łagódka, Sport nr 51 (5159) z 13 marca 1978'' | ||
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1977/78|1978.03.12]] | [[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1977/78|1978.03.12]] | ||
[[Kategoria:Zawisza Bydgoszcz|1L1978.03.12]] | [[Kategoria:Zawisza Bydgoszcz|1L1978.03.12]] |
Aktualna wersja na dzień 20:20, 25 mar 2016
12 marca 1978 1. liga 1977/78, 23. kolejka |
Górnik Zabrze | 0:0 | Zawisza Bydgoszcz | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Włodzimierz Bródka (Gdańsk) Widzów: 8 000 |
![]() |
![]() | |||
Andrzej Fischer Zygmunt Bindek Henryk Wieczorek Bernard Jarzina Józef Kurzeja Zygfryd Szołtysik Emil Szymura Joachim Hutka Adam Popowicz (46 Jerzy Radecki) Edward Socha (72 Janusz Marcinkowski) Stanisław Gzil |
SKŁADY | Andrzej Brończyk Jan Marchewka Jerzy Szczeszak Adam Walczak Stanisław Sobieralski Andrzej Woronko Jan Stypułkowski Henryk Holewa Stefan Majewski Mieczysław Cirkowski (79 Andrzej Jędrzejczak) Adam Kuryło (79 Bogdan Nuckowski) | ||
Trener: Władysław Żmuda | Trener: Wiesław Gałkowski |
Relacje
Sport
Zawisza osiągnął cel
Zabrze. – W czterech poprzednich występach w Zabrzu bydgoszczanie nie zdobyli ani jednego punktu. W niedzielę wywieźli ze stadionu cenny dla nich remis, ale było to maksimum tego, co mogli osiągnąć, zważywszy fakt, że w ciągu 90 minut gry nie stworzyli praktycznie ani jednego zagrożenia dla bramki Fischera i nie oddali też w jego kierunku ani jednego strzału z prawdziwego zdarzenia. Już to samo mówi wymownie o rozwoju wydarzeń na zabrzańskim stadionie. Goście przyjechali wyłącznie po jeden punkt i la każdego stało się to oczywiste już po kilkunastu minutach gry. W przodzie pozostawili tylko osamotnionego Kuryłę, który w tej sytuacji prawie w ogóle nie dochodził do podań, a większość sił zgrupowano przed polem karnym, przy czym Majewski roztoczył troskliwą, indywidualna opiekę nad najgroźniejszym – teoretycznie – napastnikiem Górnika, Gzilem. Wobec tak przesadnie asekuranckiej taktyki gości górnicy mieli oczywiście ułatwione zadanie, mogąc angażować w akcje zaczepne zwielokrotnione siły. Uzyskali też w pierwszej połowie meczu wyraźną przewagę, która po przerwie zamieniała się momentami w formalne oblężenie pola karnego Zawiszy. Cóż z tego jednak, skoro potrafiłby nadać akcją odpowiednią dynamikę scementować poczynania partnerów. Jeden Szołtysik starał się grać rozważnie i zatrudnić szturmujących kolegów mierzonymi podaniami, ale i on wkrótce opadł z sił i zniknął w ogólnej szarzyźnie. Później jego rolę przejął Szymura, niezwykle pracowity w polu i jako jedyny nie stroniący od strzałów z dystansu. Właśnie z jego strony groziło znakomicie broniącemu Brończykowi największe niebezpieczeństwo, ale bydgoski bramkarz wychodził zwycięsko z największej opresji, a w paru sytuacjach dopisało mu także szczęście. Gospodarze popełniali jednak od początku spotkanie zasadniczy błąd, który legł u źródła ich mało efektowniej gry. Zamiast rozciągnąć grę na skrzyła i próbować sformować zapory obronne rywali szybką, urozmaicona grą, pchali się przeważnie, chaotycznie środkiem murawy, gdzie było największe zagęszczenie niebieskich koszulek bydgoszczan.
Mimo wszystko jednak górnicy posiadali sporo znakomitych sytuacji i spokojnie mogli rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść. Pierwsza nadarzyła się już w 11 minucie, kiedy Gzil ładnie wypuścił Sochę. Brończyk był jednak bardzie zdecydowany i wybiegiem aż na linię „16” zażegnał niebezpieczeństwo. Później bramkarz Zawiszy jeszcze wielokrotnie dał próbkę swych dużych możliwości. Szczere uznanie widzów zyskał zwłaszcza za obronę wolnego, egzekwowanego przez Szymurę a odległości 35 metrów, kiedy wypiąstkował piłkę na korner oraz tuż po przerwie gdy po akcji lewą strona i serii obustronnych kiksów. Socha strzelił z najbliższej odległości. Brończk ekwilibrystycznie paradą zdołał dosięgnąć piłki. Najlepszą wszak okazję przechylenia szali na swoja stronę zmarnowali gospodarze w 81 minucie gry. Radecki raz jedne zmylił czujność obrońców, strzelił wzdłuż bramki, lecz Gzil spóźnił się z decyzją i piłka przeszłą mu koło czubka buta, chociaż wystarczyło lekko ją dotknąć.
Zbigniew Łagódka, Sport nr 51 (5159) z 13 marca 1978