14.10.1956 - Górnik Zabrze - Gwardia Warszawa 0:0: Różnice pomiędzy wersjami
m (drobne uzupełnienie) |
|||
Linia 8: | Linia 8: | ||
| wynik_poszczegolne_czesci = | | wynik_poszczegolne_czesci = | ||
| drużyna2 = [[Gwardia Warszawa]] | | drużyna2 = [[Gwardia Warszawa]] | ||
− | | herbdruzyna2 = | + | | herbdruzyna2 = {{Herb|nazwaklubu = GwardiaWarszawa}} |
| miejsce = {{Zabrze}} | | miejsce = {{Zabrze}} | ||
| sędzia = Zygmunt Frąckowski (Olsztyn) | | sędzia = Zygmunt Frąckowski (Olsztyn) |
Wersja z 12:41, 7 kwi 2013
14 października 1956 (niedziela) 1. liga 1956, 19. kolejka |
Górnik Zabrze | 0:0 | Gwardia Warszawa | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Zygmunt Frąckowski (Olsztyn) Widzów: 4 000 |
Józef Machnik Henryk Hajduk Antoni Franosz Karol Dominik Eryk Nowara Marian Olejnik Henryk Szalecki Ginter Gawlik Roman Lentner Henryk Czech Ewald Wiśniowski |
SKŁADY | Tomasz Stefaniszyn Wojciech Hodyra Zdzisław Maruszkiewicz Zygmunt Ochmański Ryszard Wiśniewski Adam Brzozowski Krzysztof Baszkiewicz Bolesław Lewandowski Stanisław Hachorek Zbigniew Szarzyński Emil Szarzyński | ||
Trener: Augustyn Dziwisz | Trener: Edward Brzozowski |
Relacja
Przegląd Sportowy
Wiele emocji, zero bramek. Najlepsi - Stefaniszyn i Machnik.
Rzadko kiedy ogląda się mecze, w których do ostatniej sekundy gry obydwie drużyny tak intensywnie dążą do zmiany wyniku. Gwardziści bynajmniej nie chcieli zadowolić się jednym punktem i do końcowego gwizdka sędziego szturmowali bramkę Machnika. Górnicy również nie zostawali w tyle. W efekcie dało to niesłychanie emocjonujące widowisko, niemniej poziom nie był zachwycający. Obydwie drużyny zagrały chaotycznie, nerwowo, co powodowało, ze bardzo często źle adresowana piłka trafiała do przeciwnika, co na trybunach wywoływało rozgoryczenie, zwłaszcza gdy, nieudolnością grzeszyli gospodarze.
Bezbramkowy wynik nie odpowiada temu, co działo się na boisku. Obydwa bowiem ataki zaprzepaściły wiele dogodnych okazji do zdobycia bramek, zatrudniały również bardzo często bramkarzy, z których więcej do roboty miał Stefaniszyn. Piłkarz ten był najjaśniejszym punktem Gwardii.
Na 8 minut przed zakończeniem 2. połowy piłka zatrzepotała w siatce Machnika. Arbiter meczu donośnie gwizdnął i wskazał ręką na środek boiska, jednak po przeprowadzeniu "konferencji" z sędzią bocznym zmienił decyzję i nakazał egzekwować rzut wolny za spalony. Bramkę dla Gwardii strzelił Baszkiewicz. Jest jednak bezsporne, że w chwili, gdy otrzymał on piłkę był wyraźnie spalony. Nie otrzymał jej jednak od swojego partnera lecz od defensora Górnika, od którego się ona odbiła. Sędzia stał jednak na stanowisku, że był to spalony, bowiem Baszkiewicz był na spalonym przed dotknięciem piłki przez przeciwnika.
Górnik nie miał tym razem w swej drużynie zbyt wielu wybijających się ponad poziom zawodników. Do najlepszych należeli Machnik, Franosz i Nowara.
(J.B), Przegląd Sportowy nr 123, 15 października 1956