19.08.1990 - Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:4: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
(szablon)
Linia 16: Linia 16:
 
  | stan                      = 0:1<br />0:2<br />0:3<br />0:4<br />1:4
 
  | stan                      = 0:1<br />0:2<br />0:3<br />0:4<br />1:4
 
  | gol2                      = R. Staniek 10<br />Kraus 28<br />Golda 46<br />Koseła 51
 
  | gol2                      = R. Staniek 10<br />Kraus 28<br />Golda 46<br />Koseła 51
  | żółtekartki1              = ?
+
  | żółtekartki1              =  
 
  | żółtekartki2              =  
 
  | żółtekartki2              =  
 
  | czerwonekartki1          =  
 
  | czerwonekartki1          =  
Linia 25: Linia 25:
 
  | trener2                  = [[Jan Kowalski]]
 
  | trener2                  = [[Jan Kowalski]]
 
}}
 
}}
 +
 +
== Relacje ==
 +
 +
=== Sport ===
 +
 +
''Tanim kosztem''
 +
 +
Po kilkuletniej przerwie Śląsk przeniósł się na Stadion Olimpijski, gdyż mecz z Górnikiem wchodził w skład imprez związanych z festiwalem kf wrocławskiej „Solidarności". Później trener wrocławian powiedział, że jego drużyna grała kolejny mecz na wyjeździe. gdyż Stadion Olimpijski ma większą płytę, a część piłkarzy Śląska nigdy na nim nie występowała. Faktem jest jednak bezspornym, że gospodarze zagrali na wręcz żałosnym poziomie. A trener Górnika; Jan Kowalski, pamiętający jego osobiste potyczki w przeszłości o taką samą ligową stawkę we Wrocławiu powiedział,  że nawet w sennych marzeniach nie przewidziało mu się zdobycie 4 bramek nad Odrą.
 +
 +
Górnicy zdobyli punkty wyjątkowo tanim kosztem. Braki kadrowe w Śląsku, jak też  błędy niektórych piłkarzy, przede wszystkim Twardygrosza. zostały bezlitośnie wypunktowane przez zabrzan. Nastawili się oni na kontrataki i szybko zdobyli dwie bramki wykazując co znaczy odpowiednie ustawienie się na boisku, gra bez piłki…
 +
 +
Niezależnie od niedoskonałości gospodarzy trzeba przypisać sędziemu Rędzinskiemu dwa wydarzenia. W 10 min. piłka, po zagraniu piłkarza Górnika, wyszła za linię autową. Kraus wyrzucił jednak z linii, przechwycił ją i Cyroń podał do R. Stańka i dwójka zabrzan była szybsza od obrońców. W 28 min. doszło do wydarzenia, które wyjaśnić może tylko dokładny film. Kontra zabrzan była dobrze zorganizowana, gracze Śląska stanęli jak gdyby w miejscu. Później, kiedy zapytaliśmy o przyczynę powiedzą: sędzia gwizdnął! To fakt, że wrocławianie otoczyli p. Będzińskiego wianuszkiem, protestując przeciwko uznaniu bramki-Krausa. Gwizdnął czy nie gwizdnął? Nie są to jednak żadne usprawiedliwienia dla Śląska. Dwa następne gole były wynikiem nie tyle umiejętności zabrzan, ile błędów, które jak na I ligę są żenujące. Twardygrosz, będąc obok swego bramkarza. zamiast wybić piłkę, pozwoli aby debiutant Golda wszedł między niego, a Kirszę. Czwarta też padła z bliska, bez asysty obrońców. Gol Góry nie za tarł złego wrażenia. Można po wiedzieć, że gdyby Śląsk był tym Śląskiem z premiery w Poznaniu — to spektakl byłby przedni.
 +
 +
''Maciej Bilewicz, Sport nr 160 z dnia 20.08.1990 r.''
  
 
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1990/91|1990.08.19]]
 
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1990/91|1990.08.19]]
 
[[Kategoria:Śląsk Wrocław|1L1990.08.19]]
 
[[Kategoria:Śląsk Wrocław|1L1990.08.19]]

Wersja z 08:17, 10 wrz 2013

19 sierpnia 1990
1. liga 1990/91, 4. kolejka
Śląsk Wrocław 1:4 (0:2) Górnik Zabrze
Sędzia: Sławomir Redziński (Zielona Góra)
Widzów: 7 000
HerbSlaskWroclaw.gif Herb.gif




Góra 78
0:1
0:2
0:3
0:4
1:4
R. Staniek 10
Kraus 28
Golda 46
Koseła 51
(1-4-4-2)
Andrzej Kirsza
Dariusz Walczak
Robert Gałkowski
Janusz Góra
Mirosław Gil (67 Piotr Pomorski)
Jerzy Misztur
Zbigniew Mandziejewicz
Sławomir Twardygrosz
Dariusz Dziarmaga (42 Jacek Siekierka)
Mirosław Drączkowski
Sławomir Chałaśkiewicz
SKŁADY (1-4-4-2)
Marek Bęben
Jacek Grembocki
Mirosław Staniek
Piotr Jegor
Mirosław Szlezak
Krzysztof Zagórski
Robert Warzycha (46 Remigiusz Golda)
Dariusz Koseła
Ryszard Staniek
Ryszard Kraus (77 Piotr Brzoza)
Ryszard Cyroń
Trener: Romuald Szukiełowicz Trener: Jan Kowalski

Relacje

Sport

Tanim kosztem

Po kilkuletniej przerwie Śląsk przeniósł się na Stadion Olimpijski, gdyż mecz z Górnikiem wchodził w skład imprez związanych z festiwalem kf wrocławskiej „Solidarności". Później trener wrocławian powiedział, że jego drużyna grała kolejny mecz na wyjeździe. gdyż Stadion Olimpijski ma większą płytę, a część piłkarzy Śląska nigdy na nim nie występowała. Faktem jest jednak bezspornym, że gospodarze zagrali na wręcz żałosnym poziomie. A trener Górnika; Jan Kowalski, pamiętający jego osobiste potyczki w przeszłości o taką samą ligową stawkę we Wrocławiu powiedział, że nawet w sennych marzeniach nie przewidziało mu się zdobycie 4 bramek nad Odrą.

Górnicy zdobyli punkty wyjątkowo tanim kosztem. Braki kadrowe w Śląsku, jak też błędy niektórych piłkarzy, przede wszystkim Twardygrosza. zostały bezlitośnie wypunktowane przez zabrzan. Nastawili się oni na kontrataki i szybko zdobyli dwie bramki wykazując co znaczy odpowiednie ustawienie się na boisku, gra bez piłki…

Niezależnie od niedoskonałości gospodarzy trzeba przypisać sędziemu Rędzinskiemu dwa wydarzenia. W 10 min. piłka, po zagraniu piłkarza Górnika, wyszła za linię autową. Kraus wyrzucił jednak z linii, przechwycił ją i Cyroń podał do R. Stańka i dwójka zabrzan była szybsza od obrońców. W 28 min. doszło do wydarzenia, które wyjaśnić może tylko dokładny film. Kontra zabrzan była dobrze zorganizowana, gracze Śląska stanęli jak gdyby w miejscu. Później, kiedy zapytaliśmy o przyczynę powiedzą: sędzia gwizdnął! To fakt, że wrocławianie otoczyli p. Będzińskiego wianuszkiem, protestując przeciwko uznaniu bramki-Krausa. Gwizdnął czy nie gwizdnął? Nie są to jednak żadne usprawiedliwienia dla Śląska. Dwa następne gole były wynikiem nie tyle umiejętności zabrzan, ile błędów, które jak na I ligę są żenujące. Twardygrosz, będąc obok swego bramkarza. zamiast wybić piłkę, pozwoli aby debiutant Golda wszedł między niego, a Kirszę. Czwarta też padła z bliska, bez asysty obrońców. Gol Góry nie za tarł złego wrażenia. Można po wiedzieć, że gdyby Śląsk był tym Śląskiem z premiery w Poznaniu — to spektakl byłby przedni.

Maciej Bilewicz, Sport nr 160 z dnia 20.08.1990 r.