09.09.1956 - Zagłębie Sosnowiec - Górnik Zabrze 0:1
9 września 1956 (niedziela) 1. liga 1956, 16. kolejka |
Zagłębie Sosnowiec | 0:1 (0:0) | Górnik Zabrze | Sosnowiec Sędzia: Stefan Paszkowski (Warszawa) Widzów: 20 000 |
0:1 | Wiśniowski 56 | |||
Aleksander Dziurowicz Marian Masłoń Roman Musiał Alfred Poloczek Marian Szymczyk Józef Pocwa Paweł Krężel Ryszard Głowacki Czesław Uznański Antoni Komoder Ryszard Krajewski |
SKŁADY | Józef Machnik Henryk Zimmermann Antoni Franosz Henryk Hajduk Eryk Nowara Marian Olejnik Henryk Szalecki Ginter Gawlik Roman Lentner Henryk Czech Ewald Wiśniowski | ||
Trener: Augustyn Dziwisz |
Relacja
Przegląd Sportowy
Kto nie wykorzystuje karnego - musi przegrać. Stal pokonana w Sosnowcu
Trudno marzyć o zwycięstwie, kiedy nie potrafi się wykorzystać najbardziej kapitalnej okazji do zdobycia bramki, jaką jest rzut karny. Gdy Uznański w 14 minucie spotkania zaprzepaścił jedenastkę, obronioną w ładnym stylu przez Machnika, nic jeszcze nie zapowiadało porażki Stali, choć powiedzenie piłkarskie mówi, że drużyna która nie wykorzysta karnego, musi zejść z boiska pokonana. Do końca pierwszej połowy widzieliśmy na boisku tylko stalowców. Oni przeprowadzali groźne ataki, niepokojąc raz po raz dobrze dysponowanego bramkarza Machnika, który dwojąc się i troją w kapitalny sposób obronił kilka bardzo groźnych strzałów. Obiektywnie trzeba przyznać, że Stal miała w tym okresie ułatwione zadanie. W 7 minucie kontuzjowany został stoper gości Franosz, który przeszedł na lewe skrzydło, gdzie przez 30 minut statystował masując obolałe kolano. Gdy ból minął Franosz wrócił na swój posterunek i od tej chwili gra wyrównała się.
Po przerwie przebieg wydarzeń na boisku zmienił się w sposób wyraźny. Lepsi kondycyjnie górnicy, zdobywając prostopadłymi podaniami teren, zaczęli śmielej atakować, by w 56 minucie strzelić zwycięską bramkę. Autorem jej był Wiśniowski, który silnym strzałem z ostrego kąta posłał piłkę "w okienko Dziurowicza".
Utrata bramki nie podziałała na piłkarzy Stali jak przysłowiowy zimny prysznic. Czuli oni już w nogach trud kilkudziesięciu minut gry i nie byli w stanie poderwać się do energiczniejszej ofensywy. W przeciwieństwie do nich Górnik czuł się coraz lepiej. Miedzy 65 a 80 minutą gry zademonstrowali piłkę w ładnym wydaniu przeprowadzając składne akcje, z których każda nosiła w sobie zarodek bramki. Jedna z nich zakończyła się celnym strzałem Wiśniowskiego z 30 metrów, ale sędzia jej nie uznał, ponieważ w momencie strzału Lentner, który poszedł na ewentualną dobitkę był na spalonym. Jeszcze raz piłka zatrzepotała w siatce gospodarzy, ale i tym razem sędzia nie uznał bramki, ponieważ o ułamek sekundy wcześniej zagwizdał na faul.
Dopiero w końcówce Stal poderwała się do ataku, ale napastnicy nie potrafili wykorzystać kilki okazji. Dotyczy to przede wszystkim Krajewskiego, który znajdując się sam na sam z Machnikiem strzelił w aut.
Mecz była na ogół ładny. Obie drużyny dobrze grały w polu, zawodziły jednak w umiejętnościach strzeleckich. W drużynie Stali najlepiej spisał się Uznański, ofiarnie zagrali Szymczyk i Krężel. Górnik Zabrze był zespołem bardziej wyrównanym, w którym na plan pierwszy wybijał się doskonale dysponowany bramkarz Machnik. Zawiódł natomiast reprezentant Polski Juniorów Lentner, który jak na młodego piłkarza był zbyt wolny, a w dodatku brzydko faulował. Obie drużyny grały w osłabionych składach: Stal bez Majewskiego i Ciszka, Górnik bez Jankowskiego.
Jerzy Badner, Przegląd Sportowy nr 108, 10 września 1956