09.08.1970 - GKS Katowice - Górnik Zabrze 1:1
9 sierpnia 1970 1. liga 1970/71, 1. kolejka |
GKS Katowice | 1:1 (1:0) | Górnik Zabrze | Katowice Sędzia: Łazowski (Warszawa) Widzów: 6 000 |
![]() |
![]() | |||
Rother 39 | 1:0 1:1 |
Skowronek 57 k | ||
Sput Olsza Zuzok Geszlecht Alojzy Łysko Glick Strzelczyk Migdał (68 min. Anczok Pluta Szmidt Rother |
SKŁADY | Hubert Kostka Rainer Kuchta (82 min. Karol Kapciński) Stefan Florenski Stanisław Oślizło Jerzy Gorgoń Hubert Skowronek Erwin Wilczek Zygfryd Szołtysik Jan Banaś Włodzimierz Lubański Władysław Szaryński | ||
Trener: Marceli Strzykalski | Trener: Ferenc Szusza |
Relacja
Sport
Bliżsi zwycięstwa byli Katowiczanie
Nie wiodło się ostatnio górnikom z Zabrza w meczach wyjazdowych z drużyną Zygmunta Szmidta. Trzykrotnie musieli uznać wyższość jedenastki z Wełnowca. W nowej, XXXVII edycji mistrzostw Polski, więcej szans dawano jednak drużynie Lubańskiego. Z wiadomych powodów. Szeregi Katowic opuścili ich najlepsi piłkarze: Czaja i Wraży. Tymczasem, katowiczanie nie dali za wygrana. Walczyli równie ofiarnie jak za czasów Czai i Wrażego i do 57 min. zasłużenie prowadzili 1:0. Dopiero nierozważny faul Olszy na Lubańskim w obrębie pola karnego, tuż przy linii autowej. zadecydował o podziału punktów. Sędzia zarządził rzut karny, a jego wykonawca Skowronek nie zmarnował okazji.
Tuż przed meczem piłkarki ręczne Katowic wręczyły zabrzanom wiązanki kwiatów za środowy sukces w Pucharze Polski i piłka poszła w ruch. Rozpoczęli gospodarze. Z miejsca narzucili ostre tempo i przenieśli grę na przedpole Kostki. Bramkarz zabrzan nie miał chwili wytchnienia. W pierwszych dziesięciu minutach zanotowaliśmy dwa rzuty rożne w wykonaniu gospodarzy, soczysty strzał Rothera w górne okienko i udana interwencję Kostki. Gromkimi brawami nagrodzono również Strzelczyka za jego „bombę” rzuconą nad poprzeczkę, z czasem zabrzanie wzięli się do roboty wyrównali grę i w 35 min. Lubański idealnie wypuszczony w uliczkę znalazł się oko w oko ze Sputem. Bramkarz gospodarzy wybiegiem zażegnał jednak niebezpieczeństwo. Minutę później w podobnej opresji znalazł się Kostka. Rother jednak źle złożył się do strzału i posłał piłkę nad poprzeczkę. Gra teraz wyraźnie się ożywiła. W odpowiedzi na wizytę kapitana gospodarzy pod bramką Kostki. Szaryński po udanej szarży środkiem boiska trafił w słupek. Choć zabrzanie wzięli się teraz mocno do roboty, piłka wylądowała w siatce zabrzan. Długie podanie Łyski przejął przy biernej postawie Floreńskiego Pluta, obsłużył Rothera i goście musieli rozpoczynać grę od środka. Taki rezultat utrzymał się do przerwy.
Drugą połowę rozpoczęli zabrzanie z Wilczkiem w ataku i Deją w pomocy. Banaś na skutek kontuzji odniesionej w starciu z Olszą, musiał pozostać w szatni. Teraz dopiero goście przyspieszyli grę, ruszyli do długotrwałego kontrnatarcia zakończonego bramką Skowronka. Zadowoleni z tego znów zwolnili tempo co pozwoliło gospodarzom na śmielsze ataki. Jeden z nich mógł drogo kosztować zdobywcę Pucharu Polski. Oto w 70 min. Szmidt był bliski przechylenia szali na korzyść swojej drużyny. Dwukrotnie próbował z najbliższej odległości zaskoczyć Kostkę. Nie udało się i w efekcie zabrzanie wywieźli z Katowic jeden punkt. Powiedzieli po meczu:
Trener MARCELI STRZYKALSKI: Przed meczem marzyliśmy o urwaniu jednego punktu zabrzanom. Jestem więc zadowolony z wyniku. Zabrzanie zagrali jednak znacznie słabiej niż oczekiwaliśmy.
Trener FERENC SZUSZA: Dużo sił kosztował nas mecz z Ruchem. Na słabszą postawę wpłynął także brak w drużynie Latochy i Olka. Obaj odnieśli kontuzje na stadionie śląskim. Katowiczanie zasłużyli na jeden punkt.
Zygmunt Siech ,Sport 107 10.08.1970
Kronika Górnika Zabrze
Tuż przed meczem piłkarze Górnika otrzymali wiązanki kwiatów za wygranie Pucharu Polski.
Nie wiodło się ostatnio górnikom z Zabrza w wyjazdowych spotkaniach z drużyną Zygmunta Szmidta. Trzykrotnie musieli uznać wyższość drużyny z Wełnowca. Przed spotkaniem jednak nie dawano katowiczanom zbyt wielu szans ze względu na osłabienie drużyny. Przed sezonem bowiem GKS opuścili tak ważni zawodnicy jak Czaja i Wraży. Tymczasem GKS nie dawał za wygraną i walczył równie ofiarnie, jak za czasów, gdy razem z nimi występowały ich największe gwiazdy i do 57. minuty zasłużenie prowadził 1:0. Dopiero nierozważny faul Olszy na Lubańskim w obrębie pola karnego, zdecydował o podziale punktów. Sędzia zarządził rzut karny a jego wykonawca Skowronek nie zmarnował okazji. Po meczu trener zabrzan przyznał, że GKS zasłużył na 1 punkt, a słaba dyspozycja jego drużyny była spowodowana trudnym spotkanie z Ruchem, gdzie to kontuzji nabawili się Latocha i Olek.