25.03.1956 - Legia Warszawa - Górnik Zabrze 3:1

Z WikiGórnik
Wersja z dnia 15:20, 27 sty 2013 autorstwa Statystyk (dyskusja | edycje) (drobne uzupełnienie)
Skocz do: nawigacja, szukaj
25 marca 1956 (niedziela)
1. liga 1956, 2. kolejka
Legia Warszawa 3:1 (0:1) Górnik Zabrze Warszawa
Sędzia: Antoni Gorączniak (Poznań)
Widzów: 22 000
HerbLegiaWarszawa.gif Herb.gif

Kempny 48
Kempny 55
Pol 78
0:1
1:1
2:1
3:1
Czech 24

Edward Szymkowiak
Horst Mahseli
Jerzy Woźniak
Henryk Grzybowski
Marceli Strzykalski
Lucjan Brychczy
Edmund Zientara
Czesław Ciupa
Henryk Kempny
Andrzej Cehelik
Ernest Pol
SKŁADY (1-3-2-5)
Józef Kaczmarczyk
Henryk Zimmermann
Antoni Franosz
Henryk Hajduk
Eryk Nowara
Marian Olejnik
Manfred Fojcik
Ginter Gawlik
Edward Jankowski
Henryk Czech
Ewald Wiśniowski
Trener: Ryszard Koncewicz Trener: Augustyn Dziwisz

Dodatkowe informacje

  • Według Przeglądu Sportowego widzów ok. 20 000.

Relacja

Przegląd Sportowy

Oby takich meczów więcej! CWKS W-wa - Górnik Zabrze 3:1 po obustronnej ładnej grze

Liczni zwolennicy CWKS mieli do przerwy srodze zawiedzione miny, a co zapalczywsi zdołali nawet posłać kilka uszczypliwych uwag pod adresem Kempnego, Ciupy, Brychczego, Strzykalskiego oraz trenera zespołu Koncewicza. Pod adresem pierwszych za to, że nie wykorzystali dziecinnie łatwych (zdaniem tych gorących kibiców) sytuacji strzałowych, a tego ostatniego za to, że to właśnie jego wina (również ich zdaniem) w tym, co się działo na boisku i w tym, że górnicy prowadzili 1:0). Po meczu zaś, ci sami kibice już nie narzekali, bowiem w drugiej połowie spotkania wszystko poszło po ich myśli, tzn. CWKS zszedł z boiska jako zwycięzca.

Prawie podobnie, lecz w odwrotnej kolejności reagowali na mecz zwolennicy Górnika Zabrze. Ci byli najpierw zadowoleni – a po meczu narzekali.

Bezstronny obserwator niedzielnego spotkania nie może w żadnym wypadku podzielić opinii ani jednych ani drugich. Po pierwsze dlatego, że poziom meczu musiał zadowolić obie strony i po drugie – wynik odpowiada przebiegowi gry, a za utracone bramki nie można mieć do nikogo pretensji.

Mecz CWKS – Górnik potwierdził dobrą formę obu partnerów, zasygnalizowaną ubiegłej niedzieli. Na suchym i dobrze przygotowanym boisku można było rozwinąć ładną grę, bardziej lub mniej skuteczną, ale zawsze przyjemną dla oka. Gdybyśmy mieli tak najbardziej banalnie określić jej poziom to jesteśmy skłonni nazwać go dobrym, a jak na początek sezonu nawet bardzo dobrym. Obyśmy tylko nie musieli oglądać gorszych spotkań.

Górnicy z Zabrza słusznie zyskali sympatię publiczności. Ich nieskomplikowana, zmierzającą najprostszymi środkami do celu gra, sportowa postawa w chwilach przyjemnych i nieprzyjemnych dla drużyny, dużo ambicji w walce o każdą piłkę, a przede wszystkim więcej niż przeciętne umiejętności – upoważniają nas zaliczyć ich do najlepszych w tym sezonie zespołów. Drużyna jest dobrze przygotowana do rozgrywek i prawie bez słabych punktów.

Najlepsze wrażenie zrobili obaj skrzydłowi Fojcik i Wiśniowski, Olejnik w pomocy oraz Franosz na środkowej obronie. Jankowski "trzymany krótko" przez obronę wojskowych nie mógł wykazać się swymi umiejętnościami w dryblingu i strzałach.

W drużynie CWKS najlepiej grał i tym razem Strzykalski. Nie chcemy przez to powiedzieć, że pozostali wypadli słabo, przeciwnie, należy pochwalić jeszcze Kempnego za umiejętne wykorzystanie kilku pozycji strzałowych i dobre kierowanie linią napadu, szybkiego Woźniaka i czujnego Grzybowskiego w obronie i coraz skuteczniejszego Siupy w ataku.

Jako całość zespół wojskowych robił wczoraj wrażenie co najmniej o dwie klasy lepsze, aniżeli dwa tygodnie temu w pucharowym spotkaniu z Włókniarzem Chełmek. Do dobrej formy dochodzi również Zientara.

Przedsmak dobrego meczu mieliśmy już w 1 min. gry, kiedy prawoskrzydłowy Górnika Fojcik strzelił z daleka w prawy górny róg bramki Szymkowiaka i nasz reprezentacyjny bramkarz z największym trudem wybił piłkę na korner. Górnik stosując długie podania na lotne i dobrze centrujące skrzydła stwarzał często gorące momenty pod bramką gospodarzy, a w 24 min. po rzucie wolnym nie pokryty Czech pięknym strzałem pod poprzeczkę zdobył z odległości ok. 15 m prowadzenie dla swej jedenastki. W przeciwieństwie do Górnika, CWKS gra za dużo wszerz, a więc może i ładniej dla oka, ale na pewno mniej skutecznie. Kilka okazji podbramkowych zostało nie wykorzystanych ponieważ raz Kempny, to znów Brychczy, a nawet Strzykalski za długo zwlekali z oddaniem strzału.

Zaraz po przerwie padło wyrównanie. Ładna akcja Ciupa – Pohl – Brychczy - Kempny kończy się strzałem tego ostatniego i stan meczu 1:1. W 10 min. rozgrywający się z każdą minutą Zientara wychodzie lewym skrzydłem, miękko centruje, a Kempny ubiega o ułamek sekundy interweniującego Kaczmarczyka i głową kieruje piłkę do siatki. Trzecia bramka CWKS i ostatnia tego meczu była dziełem Pohla, który atakując po przerwie na prawym skrzydle, wykończył błyskawiczną akcję swej trójki środkowej.

W sumie mecz pozostawił przyjemne wrażenie. Obie drużyny grały fair, tak że dobrze prowadzący spotkanie sędzia Gorączniak z Poznania – nie miał zbyt trudnego zadania.

(a), Przegląd Sportowy nr 37, 26 marca 1956

Linki zewnętrzne