1966 - Puchar Intertoto

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj

Kolejna edycja letniego turnieju piłkarskiego dla klubów europejskich, które nie zakwalifikowały się do innych głównych rozgrywek europejskich prowadzonych przez UEFA, rozegrała się z udziałem Górnika Zabrze, mimo zdobycia przez klub Mistrzostwa Polski, co oznaczało automatyczny udział w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych. Klub jednak bardzo dopominał się o prawo uczestnictwa w ów rozgrywkach. Jak się później okazało, przepisy nie pozwoliły jednak zabrzańskiej drużynie zagrać w ćwierćfinale.

Rozgrywki grupowe

W rozgrywkach grupowych, Górnik Zabrze znalazł się w grupie III, razem z AIK Sztokholm, Eintrachtem Braunschweig i Carl Zeiss Jena.


Carl Zeiss Jena - Górnik Zabrze

03.07.1966 - Carl Zeiss Jena - Górnik Zabrze 1:5 (1:1)

Czok '21, Musiałek '52, '62, '64, Wilczek '84

Doskonały mecz rozegrali w Jenie piłkarze Górnika Zabrze, mimo, że wystąpili tam osłabieni brakiem Gomoli, Oślizły i Lubańskiego. Szczególnie dobrze zagrali zabrzanie po przerwie. Wtedy z pierwszego składu nie grał kontuzjowany Lentner, jednak fakt ten nie miał zbyt dużego wpływu na postawę drużyny - pozostali zawodnicy spisywali się bowiem wręcz znakomicie. Dobrzy skądinąd obrońcy z Jeny byli bezradni wobec szybkich i pomysłowych akcji Polaków.

Wynik przywiózł Górnik z Jeny świetny, ale wbrew pozorom przeciwnik nie był zbyt łatwy. Sami zawodnicy uważali zaś, że mecz był trudny. Przed przerwą gra była wyjątkowo zacięta. Długimi okresami więcej mieli w niej do powiedzenia ostro i zdecydowanie atakujący gospodarze. Ofiarą twardej gry przeciwnika padł w 18. minucie Lentner, którego już do końca meczu zastąpił Czok. Rezerwowy piłkarz Górnika dobrze wprowadził się do gry. W 21. minucie wykorzystał on akcję całego napadu i uzyskał dla zabrzan prowadzenie. Do przerwy wynik brzmiał jednak 1:1. W 27. minucie Stein przejął piłkę na głowę po rzucie rożnym, egzekwowanym przez Ducke i zmusił Kostkę do kapitulacji.

Mecz był dobry już przed przerwą , ale dopiero w drugiej połowie na wyżyny swych niewątpliwie dużych możliwości wzniósł się Górnik. Trener Giergiel dokonał wtedy korzystnych przegrupowań w drużynie - Latocha przeszedł z pomocy na prawe skrzydło, a rolę drugiego - obok Szołtysika - rozgrywającego przejął, Ernest Pol. Ten duet dał prawdziwy koncert gry. Dzięki ich świetnej technice i pomysłowości piłka błyskawicznie wędrowała od nogi do nogi. Nikt jej nie przetrzymywał, nikt nie zabawiał się w kunktatora. Taki sposób gry całkowicie rozmontował szczelną dotychczas obronę gospodarzy. Para Pol - Szołtysik doskonale była zorientowana, że w Jenie w dobrej dyspozycji strzałowej jest Musiałek. Do niego więc kierowano większość podań. Efekt był znakomity - w ciągu 12 minut Musiałek zdobył trzy bramki. Klasyczny hat trick! W 64. minucie Górnik prowadził już 4:1. Ostateczny wynik meczu ustalił w 84. minucie Wilczek, który posłał piłkę do siatki po wzorowej akcji Szołtysika.

Górnik Zabrze - Carl Zeiss Jena

09.07.1966 - Górnik Zabrze - Carl Zeiss Jena 2:0 (0:0)

Czok '87, Musiałek '88

Mistrz Polski, Górnik Zabrze pokonał wicemistrza NRD Carl Zeiss Jena - 2:0 (0:0). Po zwycięstwie w Jenie 5:1 można się było spodziewać, że na własnym boisku wynik będzie również wysoki. Tymczasem goście wyciągnęli wnioski z porażki i w Zabrzu zastosowali wzmocnioną defensywę, utrzymując bardzo długo, bo aż do 87. minuty, wynik bezbramkowy. Wreszcie Czok strzelił pierwszą bramkę, wkrótce potem Musiałek drugą (pięknym strzałem z odległości ok. 20 metrów). Górnicy mieli przewagę, ale dopiero w końcówce potrafili uwidocznić ją konkretami: bramkami. Skomasowana obrona gości sprawiała gospodarzom duże trudności. W końcu jednak... musiała "pęknąć". Czwarty mecz w Pucharze Lata - czwarte zwycięstwo Górnika Zabrze.

<zdjęcie 2>

Górnik Zabrze - Eintracht Braunschweig

17.07.1966 - Górnik Zabrze - Eintracht Braunschweig 2:4 (1:2)

Latocha '25, Musiałek '46

Górnik zaprezentował wakacyjną formę. Szczególnie obrona nie była żadną zaporą dla skutecznie, ale bardzo przejrzyście grających napastników niemieckich. Pierwszy punkt utracili Górnicy po rzucie rożnym, kiedy piłka, zupełnie płasko dośrodkowana, uderzyła o słupek i wpadła do siatki. Stojący przed bramkarzem obrońca Broja nie trafił w piłkę, a Kostka nie zrobił żadnego ruchu, mimo że przeszła ona tuż obok jego nóg. Drugi punkt dla gości zdobył Maas z bliskiej odległości, nie będą przez nikogo pilnowany. Trzecią natomiast utraconą przez zabrzan bramkę należy prawie w stu procentach zapisać na konto arbitra zawodów. Szczęśliwy strzelec Gerwien zagrał najpierw ręką i dopiero później zdobył się na strzał, który był do obrony. Niepodobna wygrać spotkania, jeżeli dysponuje się tylko jednym pełnowartościowym napastnikiem. W zespole Górnika był nim Musiałek, którego poczynania były zagrożeniem dla bramki strzeżonej przez Woltera. Cóż z tego, kiedy do jego postawy nie potrafili się dostroić ani Wilczek, ani Latocha. Dodać jeszcze trzeba, że Lentner grał bez większego animuszu i tylko od czasu do czasu decydował się na szybsze rajdy. Obrona Górnika przypominała... ser szwajcarski. Najgorszym zawodnikiem tej formacji był bezsprzecznie Kuchta.

Niemcy przyjechali do Zabrza bez zapasowego bramkarza, z jednym rezerwowym zawodnikiem. Nadarzyło im się jednak bardzo mało okazji, ale potrafili wszystkie wykorzystać. Na wysokości zadania stanął w drużynie gości przede wszystkim kadrowicz Ulsass, podobać się też mogli obaj skrzydłowi, tym bardziej, że ani Broja, ani Strączek nie potrafili w dostatecznej mierze uprzykrzyć życia. Lewy pomocnik Duiz jak oka w głowie pilnował Musiałka, który mimo to kilkakrotnie zdołał w imponującym stylu zmylić swego anioła stróża. Prócz Dulza należy wyróżnić rosłego stopera Baesego, który wygrywał większość pojedynków o górne piłki.

Ogólnie rzecz traktując, mecz ukazał typowo niemiecki futbol, oparty na należytym przygotowaniu kondycyjnym, pozbawiony jednak finezji oraz technicznych tricków. Nie ulega wątpliwości, że piłkarze Górnika, grający na normalnym poziomie, nie mieliby najmniejszych trudności z odesłaniem gości do domu z kilku bramkowym bagażem. Do niezwykle miernego widowiska dostroił się sędzia, myląc się w ocenie gry i nie korzystając z sygnalizacji asystentów na liniach.

AIK Sztokholm - Górnik Zabrze

23.07.1966 - AIK Sztokholm - Górnik Zabrze 1:1 (1:0)

Wilczek '73

Górnik mając zapewnione pierwsze miejsce w grupie pojechał do Sztokholmu bez żadnego obciążenia psychicznego. Obie strony (AIK zajmowało ostatnie miejsce w tabeli i nie miało szans na awans) potraktowały ten mecz ulgowo i były zadowolone z remisu 1:1. W pierwszej części spotkania więcej z gry mieli gospodarze, ale uważnie broniący Gomola nie pozwolił się zaskoczyć. Jeden moment nieuwagi Górników wykorzystali Szwedzi, zdobywając dzięki celnej główce Carlssona w 16 min. prowadzenie. Po przerwie w nieustannym ataku był Górnik i reprezentacyjny bramkarz Szwecji Lundquist poddany został ostremu egzaminowi. Tylko raz skapitulował przed precyzyjnym strzałem Wilczka w 73. minucie.

Wykluczenie z ćwierćfinału

Niedopatrzenie, nieznajomość, niedbalstwo? Jak to rozumieć? Górnik Zabrze uczestniczył w Pucharze Lata, zdobył mistrzostwo swej grupy i wywalczył sobie prawo do uczestnictwa w dalszych rundach tej imprezy. Mimo to został wyeliminowany. Dlaczego? Mistrz Polski nie został dopuszczony do ćwierćfinału przez komitet wykonawczy UEFA zgodnie z przyjętą uprzednio decyzją, że mistrz kraju uczestniczący w rozgrywkach o Klubowy Puchar Europy nie może brać udziału w żadnym innym turnieju tego typu (Puchar Zdobywców Pucharów, Puchar Targów, Puchar Lata). Było to wewnętrzne postanowienie UEFA z roku 1964, ogłoszone w oficjalnych sprawozdaniach tej instytucji, nie ujęte natomiast jeszcze w regulaminach poszczególnych turniejów. Uchwała ta posiada zresztą klauzulę - "z wyjątkiem przerwy letniej". Wynika z tego, że Górnik mógł brać udział tylko w rozgrywkach grupowych Pucharu Lata. Z chwilą jednak przeprowadzenia losowania i ogłoszenia terminarza PKME zakończył on praktycznie swój udział w imprezie. Podobny los spotkał mistrza NRD Vorwärts Berlin.

Władze klubu mistrza Polski usilnie starały się o dopuszczenie do tych gier. Wysuwano mnóstwo argumentów szkoleniowych i finansowych, przed którymi ugiął się PZPN. Tylko, że polskie władze piłkarskie wyrażając zgodę zapomniały o wspomnianej uchwale UEFA. Wydaje się to tym bardziej zaskakujące, że we władzach komisji organizacyjnej Pucharu Lata zasiadał przedstawiciel PZPN wiceprezes K. Nowak.

Górnikowi ten połowiczny start przyniósł bardzo wątpliwe korzyści. Ta nieprzemyślana decyzja rzutowała również niekorzystnie na polskie wewnętrzne sprawy i nie wystawiła nam najlepszego świadectwa za granicą.

Zobacz też