15.11.1959 - Cracovia - Górnik Zabrze 0:1
15 listopada 1959 1. liga 1959, 22. kolejka |
Cracovia | 0:1 (0:1) | Górnik Zabrze | |
0:1 | Jankowski 33 | |||
Michno Durniok Mazur Gołąb Konopelski Malarz Swoboda Manowski Marciniak Dudoń Jarczyk |
SKŁADY | Joachim Szołtysek Henryk Hajduk Antoni Franosz Henryk Czech Ginter Gawlik Marian Olejnik Edward Jankowski Erwin Wilczek Edmund Kowal Ernest Pol Lentner. | ||
Trener: Janos Steiner |
Relacja
Przegląd Sportowy
Cracovia grała, Górnik Zabrze zwyciężył i w konsekwencji degradacja do II ligi.
Zdegradowana Cracovia była prze cały mecz równorzędnym partnerem dla drużyny mistrza Polski i uległa jej po otwartej i wyrównanej walce, w której biało czerwonym brakło przysłowiowego łutu szczęścia. Jeszcze bardziej podnieść się godzi, że właśnie Cracovia, a nie Górnik nadawała przez długie okresy ton grze. Zwłaszcza od momentu wznowienia gry po przerwie biało-czerwoni przystąpili do całkowitego oblężenia bramki Szołtyska. Blisko przez pół godziny kotłowało się bez przerwy na polu karnym Górnika, mnożyły się kornery, egzekwowano rzuty wolne w najbliższym sąsiedztwie pola karnego, ale bramka Górnika była nadal jak gdyby zaczarowana. W idealnych pozycjach nie wytrzymywali nerwowo i fatalnie pudłowali Malarz, Marciniak i Swoboda.
Broniąc się z jakąś bezprzykładną ofiarnością piłkarze zabrscy zaprzeczali tym samym wszelkim pogłoskom o zastosowaniu „ulgowej taryfy” względnie o jakichś kombinacjach „zielonej drogi” do swojej bramki. Czasem nawet odnosiło się wrażenie, że to Górnik walczył w tym meczu o jakąś nadzwyczajną stawkę.
Niemniej, meczy był widowiskiem bardzo interesującym, a jego fragmenty zwłaszcza w okresach kiedy Pohl i jego koledzy zaskakiwali defensywę przeciwnika szeregiem fajerwerków technicznych i kapitalnymi akcjami inicjowanymi z głębi własnego pola oraz w momentach, kiedy biało-czerwoni jak gdyby taranem rozbijali gąszcz skomasowanych nóg i ciał pod bramką Szołtyska, stanowiły wielkie i udane zakończenie sezonu pierwszoligowego w Krakowie.
Wspominając o inicjowaniu przez napad Górnika akcji w głębi własnego pola nie sposób pominąć milczeniem faktu, że z właśnie z takiej akcji padła jedyna bramka dnia. W 28 minucie Marciniak otrzymawszy prostopadłe podanie od Malarza poszedł z piłką na przebój środkiem pola. Wyminął Franosza i wyszedł na wolne pole tuż po minięciu pola karnego. Wówczas jak tygrys wyskoczył naprzeciwko niego z bramki Szołtysek i ścieśniając do minimum kąt strzału zmusił Marciniaka, aby ten posłał bombę wprost w niego. Odbita od bramkarza gości piłka znalazła się znów na polu karnym Górnika. Wędrowała tam niemal przez pełne 5 minut, w którym to czasie napad Górnika w całości zdążył się cofnąć pod swoją bramkę. Stamtąd właśnie wyłuskał piłkę Pohl, wystawił momentalnie swego partnera na flance Lentnera, a ten w szybkim rajdzie przeniósł akcję na pole przeciwnika. Dobra centra lewoskrzydłowego Górnika padła dokładnie pod nogi centrującego Jankowskiego, który…aż dziwić się musiał, że pozostawiono mu tyle swobody. „Jana” nie atakowany przez nikogo dobrze mierzonym strzałem umieścił piłkę w górnym lewym roku bramki.
Łudząco podobny do tego z 28 minuty przebój zainicjował Marciniak w 50 minucie otrzymawszy wyłożona piłkę od Manowskiego. Łudząco podobna była również interwencja Szołtyska, no i łudząco podobny efekt. Najbardziej kapitalną sytuację zaprzepaścił jednak Malarz. W 64 minucie znalazł się on, sam oko w oko na polu karnym z Szołtyskiem i zamiast spokojnie plasować strzał, rąbnął bombę, która poszła ponad poprzeczką.
Te trzy kapitalne szanse na zdobycie bramek przez Cracovię nie były czymś wyjątkowym i odosobnionym. Wiele szans na zdobycie bramki, a w dalszej konsekwencji choćby wyrównania zaprzepaścili również Swoboda, Jarczyk i Manowski.
Najlepszym zawodnikiem biało-czerwonych był jednak Konopelski. Grając role drugiego stopera, poświęcił się całkowicie Pohlowi, i sprawił że najlepszy zawodnik Górnika niewiele sobie pograł w Krakowie. Bardzo dobrze grali również Durniok i Mazur w obronie. Bramkarz Michno, nagrodzony wielokrotnie rzęsistymi oklaskami za efektowne i brawurowe parady, stanowił również jeden z najlepszych punktów zespołu pokonanych.
W drużynie Górnika – wskutek ograniczonej swobody ruchów Pohla – największą aktywność i najbogatszy repertuar zagrań zademonstrowali obaj skrzydłowi Lentner i Jankowski. W pomocy Olejnik zarówno w rozbijaniu przeciwnika jak i w kontynuowaniu akcji ofensywnych przewyższał wyraźnie kolegę z lewej strony. Kwartet obrony Górnika zdał celująco egzamin, przetrzymując wielokrotnie nawałowy szturm biało-czerwonych.
St. Habzda, Przegląd Sportowy nr 203, 16 listopada 1959 r.