10.06.1970 - Górnik Zabrze - Cracovia 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
10 czerwca 1970
1. liga 1969/70, 23. kolejka
Górnik Zabrze 2:0 (0:0) Cracovia Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Alojzy Jarguz (Olsztyn)
Widzów: 3 000
Herb.gif
Lubański 49
Lubański 79
1:0
2:0
Gomola
Olek
Floreńki
Czuban
Latocha
Szołtysik
Wilczek
Skowronek (73 Szewczuk)
Banaś
Lubański
Szaryński
SKŁADY Duda
Joczys
Rewilak
K.Jałocha
Chemicz
Kubik
Maczugowski
Piotrowski
Gicon
Kasperski
Maślanka
Trener: Michał Matyas

Dodatkowe informacje

  • Mecz przełożony z 26 kwietnia.

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Obserwatorzy tego meczu zwrócili uwagę na fakt, że zabrakło w nim stawki. Cracovia była pewna spadku z ligi, natomiast Górnik jakby już nie wierzył w swoje szanse na mistrzostwo. Zwycięstwo przyszło zabrzanom mimo wszystko bardzo łatwo, bowiem krakowianie przez cały mecz ograniczyli się tylko do obrony. Dopiero po zdobyciu drugiej bramki przez Lubańskiego Cracovia wyszła sprzed swojego pola karnego. Nie zmieniło to jednak obrazu gry, Gomola nadal był niezatrudniony. Górnik uzyskał zwycięstwo niskim nakładem sił, grając na niskich obrotach, oszczędzając się.

Sport

Zabrze. Przed rozpoczęciem spotkania najwierniejsi sympatycy Górnika delektowali się płynąca z głośników melodia ..To były piękne dni". Potem zaczęła się gra. deszcz siąpił bez przerwy. Senny nastroi udzielił się obydwu zespołom. A właściwie to krakowianie ..zarazili” Górnika wolnym tempem, gra na zwłokę, rezygnacja z ofensywnych poczynań. W okresach, kiedy zabrzanie przypominali sobie, że tylko przyśpieszenie, błyskawiczne zagranie z pierwszej piłki, może im przynieść efekty bramkowe, można się było przekonać, że nawet ta podwójna garda nie zbyt szczelna. Dwa razy przytomnie zachował się młody bramkarz Duda, parując śliskie piłki.

Rozstrzygniecie padło na początku drugiej połowy. Lubański zdecydował się na energiczny, solowy przebój. minął dwu obrońców i strzelił płasko w róg. Wydawało się. że Duda przy lepszym ustawieniu mógł zagrodzić piłce drogę do siatki. Utrata bramki nr 1 by wyciągnięcia przeciwnika w po le nadal nie przynosiły rezultatu, i Cracovia chciała wyjść z honorem z tego spotkania I postanowiła nadal kryć się za murem siedmiu. a nawet i więcej zawodników. Jeden z kontrataków w 77 min. omal nie zakończył się zdobyciem wyrównującej bramki. Niedoświadczony Maślanka . nie zdążył jednak do piłki, która wzdłuż bramki poszybowała na aut. Krakowianie nie zdążyli na nowo uformować szyków obronnych, a już było 2:0, Banaś podał dokładnie piłkę Lubawskiemu. który z najbliższej odległości posłał ja do siatki. Zwycięstwo zabrzan zasłużone, ale styl nadal daleki od średniej przeciętnej. Nic wiec dziwnego, że publiczność dość głośno ujawniała swoje pretensje pod adresem czołowych piłkarzy finalisty PEZP. O pięknych dniach przypomniała tylko piosenka... (SP)