14.05.1989 - Wisła Kraków - Górnik Zabrze 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
14 maja 1989
1. liga 1988/89, 24. kolejka
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Górnik Zabrze Kraków
Sędzia: Krzysztof Perek (Poznań)
Widzów: 12 000
HerbWislaKrakow.gif Herb.gif
Jelonek 68 g 1:0
Małek Yellow card.gif Piotrowicz, Brzoza
Maśnik
M. Jałocha
Małek
Lewandowski
Giszka
Moskal
Motyka
Wójtowicz
Dziubiński
Świerczewski (69 Lipka)
Jelonek (89 Maciejasz)
SKŁADY Wandzik
Tomasz Wałdoch
Piotrowicz
Brzoza
Jegor
R. Warzycha
Komornicki
Rzepka (57 Koseła)
Urban
Orzeszek
K. Zagórski
Trener: Aleksander Brożyniak Trener: Marcin Bochynek

Relacje

Sport

Nie taki diabeł straszny...

Kraków. Jeśli ktoś usiłował podważyć wartość ostatniego zwycięstwa Wisły nad Widzewem w Łodzi, to w konfrontacji z aktualnym mistrzem Polski i liderem tabeli – Górnikiem Zabrze mógł się przekonać, że krakowski beniaminek to nie ten sam zespół co kilka tygodni temu. Tu nie mogło być mowy o jakiejkolwiek ulgowej taryfie ze strony mistrzów, którzy w przypadku zwycięstwa mogli utrzymać pozycję lidera.

Nie spodziewali się zapewne, że natrafią na taki opór ze strony drużyny „Białej Gwiazdy”, która tym razem nie dała się ponieść młodzieńczej fantazji, grała niesłychanie ambitnie, a co najważniejsze, konsekwentnie w obronie i rozważnie pod względem taktycznym. Ta mądrość w grze zaprocentowała w postaci nieoczekiwanego, lecz w pełni zasłużonego zwycięstwa.

Pierwszą groźną akcję wiślacy przeprowadzili w 19 min, kiedy to Małek otrzymał piłkę od Dziubińskiego, ale w pełnym biegu strzelił zbyt lekko. W chwilę później po rzucie wolnym wykonywanym przez Giszkę bramkarz gości bez trudu wyłapał „główkę” Jelonka. Zabrzanie grali stanowczo zbyt przejrzyście dla przeciwnika, a jedynym zawodnikiem, który próbował grać kombinacyjnie był Robert Warzycha. To po jego akcji w 41 min. i wrzutce na pole karne rozminęli się z piłką Orzeszek i Zagórski, a w 45 min. przeprowadził on akcję w duecie z Orzeszkiem, ale minimalnie spudłował.

Krakowianie wiedząc, że „nie taki diabeł straszny…” zaczęli w drugiej połowie śmielej atakować. Wyjątkowo aktywny w środku pola Marek Motyka w 54 min. dokładnie wystawił Wójtowiczowi, ale ten strzelił nad poprzeczką. W 69 min. padło rozstrzygnięcie. Za faula na Jelonku rzut wolny egzekwował Jarosław Giszka, a lot piłki zmienił głową sam poszkodowany zupełnie zaskakując Józefa Wandzika. Niewiele brakowało, żeby w dwie minuty później było 2-0. Tym razem po akcji dopiero co wprowadzonego do gry Leszka Lipki, znów w idealnej sytuacji znalazł się Jelonek, ale jego strzał intuicyjnie wybił na róg Wandzik. Również i zabrzanie mieli w przedostatniej minucie meczu okazję do zdobycia wyrównującej bramki. Robert Warzycha bardzo mocno uderzył piłkę z rzutu wolnego, ale Maśnik zdołał ją sparować na korner. Zespół Górnika wystąpił w nieco osłabionym składzie

z eksperymentalnie zestawioną linią obrony i bez kontuzjowanego Cyronia. Nie ulega jednak wątpliwości, że oczekiwano po nim znacznie więcej niż pokazał w Krakowie. Niewielkie zagrożenie stanowił duet napastników Orzeszek – Zagórski, wyjątkowo słaby dzień miał Jan Urban, a sam Robert Warzycha to za mało, by myśleć o wygraniu meczu. Stąd również wniosek na przyszłość dla mistrzów, że nie należy nie doceniać nawet teoretycznie słabszego przeciwnika.

Wojciech Gorczyca, Sport nr 95 z dnia 15.05.1989 r.