11.03.1962 - Cracovia - Górnik Zabrze 1:4
11 marca 1962 1. liga 1962, 1. kolejka |
Cracovia | 1:4 (1:1) | Górnik Zabrze | Kraków Sędzia: Gorączniak (Poznań) Widzów: 30 000 |
Kowalik 26 |
0:1 1:1 1:2 1:3 1:4 |
Wilczek 6 Szołtysik 51 g Wilczek 77 Pol 80 | ||
Stroniarz Konopelski Rewilak Szymczyk Malarz Jarczyk (Ankus 1,5) Hausner Zuśka Marciniak Kowalik Frasek |
SKŁADY | Hubert Kostka Stefan Florenski Stanisław Oślizło Edward Olszówka Jan Kowalski Ernest Pol Joachim Czok (Zygfryd Szołtysik) Erwin Wilczek Jerzy Musiałek Edward Jankowski Roman Lentner | ||
Relacja
Sport
Pohl... szóstym napastnikiem u boku młodzieży. Cracovia z kondycją na 45 minut
KRAKÓW: Górnik wystąpił w najsilniejszym zestawieniu, co świadczyło, że piłkarze Zabrza liczą się z ewentualnością wyrównanej walki. Dlatego Pohl włożył koszulkę z nr 6 i przez kilka minut był partnerem Kowalskiego w pomocy. Ale „natura pociągnęła wilka do lasu” i Ernest stale uwijał się w przodzie, a w gorących dla Górnika chwilach defensywę wspomagał Jankowski. Te gorące chwile nastały po zdobyciu wyrównania. Wówczas Cracovia poderwała się do kontrataku i stawiając wszystko na jedną kartę zmusiła Kostkę do największej czujności. Heroiczny wysiłek, zmieniający radykalnie sytuację na boisku, spowodował jednak takie wyczerpanie sił w szeregach Cracovii, że w drugiej części meczu ograniczała się ona jedynie do obrony przed falowymi atakami Górnika. W tej części zawodów Kostka tylko raz był zmuszony do interwencji. Raz jeden również w tym okresie bramka stanęła — ale za to w całym tego słowa znaczeniu — otworem przed napastnikami biało-czerwonych. Było to w 74 minucie, gdy wynik brzmiał 1:2. Po kornerze, bitym przez Fraska i po daremnym wybiegu Kostki piłkę otrzymał Zuśka i z kilku metrów rąbnął obok pustej bramki. Natomiast górnicy zaznaczyli wzrastającą z każdą minutą przewagę dziewięcioma kornerami oraz trzema bramkami.
Wysoką klasę, jeśli uwzględnić premierowy charakter spotkania, wykazali w zasadzie wszyscy piłkarze mistrza Polski, a przede wszystkim Pohl, Jankowski, Lentner, Wilczek i Oślizło. Ten ostatni bez większego wysiłku wygrywał niemal każdy po-jedynek ze środkową trójka Cracovii, z której Marciniak i jego najbliższy sąsiad Zuśka należeli do najsłabszych na boisku, w takich warunkach cały ciężar ofensywy dźwigali na swoich barkach Hausner i Frasek, wspomagani przez Kowalika, który jednak po zejścia z boiska Jarczyka (kontuzja) musiał często cofać się głęboko. W defensywie Cracovii nad podziw dobrze spisywali się Rewilak i Malarz z tym, że adresowanie wywalczonych przez Malarza piłek pozostawiało dużo do życzenia. Krótki film z przebiegu spotkania wygląda następująco: w 5 minucie po błyskawicznym ataku, zainicjowanym przez Pohla, Wilczek dopadł piłki o ułamek sekundy przed wybiegającym Stroniarzem i strzelił do pustej bramki. Konopelski, startujący jak burza, dosięgnął piłki jeszcze przed linią bramkową i wybił ją wprost pod nogi Wilczka, którego dobitka z metrowej odległości była już bezapelacyjna. Moment wyrównania powinien skłonić trenera górników do zwrócenia uwagi Ośliźle i jego kolegom, że w żadnym wypadku nie wolno przerwać gry, dopóki nie rozlegnie się gwizdek sędziego. Taki moment wyczekiwania na odgwizdanie spalonego wykorzystał Kowalik, który wystartował do dalekiego podania Fraska i ubiegając usiłującego ratować sytuację Kostkę, posłał piłkę do opuszczonej świątyni. Druga bramka dla Górnika była świadectwem dojrzałości taktycznej najmłodszego i najmniejszego napastnika górników — Szołtyska. Nie pchał on się pomiędzy walczących o górną piłkę krakowian, ale przyczajony za ich plecami wyskoczył nagle i mierzoną główką zdobył prowadzenie dla swoich barw. Później Wilczek ostrym strzałem z b. trudnego kąta nie dał żadnych szans bramkarzowi Cracovii. A wynik ustalił Pohl. Warto jeszcze wspomnieć o rajdzie Jankowskiego, zainicjowanym od połowy boiska, po którym piłka znalazła się wprawdzie w siatce Cracovii, ale arbiter słusznie odgwizdał spalony.
Na zakończenie wyrazy uznania dla Cracovii za przygotowanie boiska którego stan i ogólny obraz nakazały zapomnieć o niedawno panującej zimie.
Stanisław Habzda, Sport nr 30, 12 marca 1962