05.04.1969 - Górnik Zabrze - Szombierki Bytom 3:3

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
5 kwietnia 1969 (sobota)
Puchar Polski 1968/69, 1/4 finału
Górnik Zabrze 3:3 (1:2) Szombierki Bytom Zabrze, boisko MGKS-u Mikulczyce
Sędzia: Marcin Matonóg (Warszawa)
Widzów: 5 000
Herb.gif HerbSzombierkiBytom.gif

Lubański 12

Lubański 48
Lubański 64 k
0:1
1:1
1:2
2:2
3:2
3:3
Mandziara 10

Jerzy Wilim 41 g


Powieczko 77

Jan Gomola
Rainer Kuchta
Stefan Florenski
Jerzy Gorgoń
Henryk Latocha
Alojzy Deja
Erwin Wilczek
Alfred Olek (46. Romuald Poloczek)
Jerzy Musiałek
Włodzimierz Lubański
Hubert Skowronek
SKŁADY
Trener: Géza Kalocsay

Relacja

W święta piłkarska ekstraklasa pauzowała. W centrum zainteresowań kibiców były tym razem ćwierćfinałowe spotkania o Puchar Polski. Po raz pierwszy półfinalistów wyłoniono w dwóch meczach rozgrywanych na boiskach obu partnerów. W dużym stopniu wyeliminowano możliwość przypadku, mimo to zanim poznaliśmy zwycięzców sobotnio - poniedziałkowych spotkań, tradycyjne drżeliśmy o losy faworytów. W prawdzie do tegorocznego finału Pucharu Polski został jeszcze dwa miesiące (finał zaplanowano na 28 maja) to jednak zazwyczaj już rozgrywki ćwierćfinałowe dość wyraźnie sugerują, które z drużyn z największym powodzeniem mogą się ubiegać o to cenne trofeum. Jak będzie w tym roku? Czy po prymat sięgnie ktoś z ligowych potentatów, czy też w parze finałowej znowu ujrzymy drużynę, która podtrzyma tradycję Czarnych Żagań lub Rakowa? Wydaje się, że ta druga ewentualność tym razem nie wchodzi w rachubę. Nie, nie tylko dlatego, że na placu boju pozostał jeszcze Górnik Zabrze, wielokrotny mistrz Polski i ostatni zdobywca PP oraz Legia, która właśnie w rozgrywkach pucharowych odniosła dotychczas najwięcej sukcesów. Możliwość dalszych niespodzianek sensacji lub jako się to często mówi "fuksów na torze", począwszy od ćwierćfinałów praktycznie wyklucza nowy regulamin Pucharu Polski.

Atrakcyjne spotkanie zabrskich i bytomskich górników, mimo pięknej pogody oglądało zaledwie 5 tysięcy widzów. Zabrzanie bowiem w trosce o stan nawierzchni własnego boiska rozegrali ten pojedynek w Mikulczycach. Mecz zakończył się wynikiem 3:3, co jest olbrzymim sukcesem podopiecznych trenera Wolszy. Szombierki, które w rundzie wiosennej nie poniosły żadnej porażki, w sobotę w pełni potwierdziły dobre przygotowanie do sezonu. Taktyka zespołu braci Wilimów była w tym meczu prosta i słuszna. Zdecydowano się na grę defensywną, stawiając sobie za cel wywiezienie z Mikulczyc wyniku remisowego, a na rozstrzygnięcie spotkań ćwierćfinałowych postanowiono poczekań do meczu rewanżowego w Bytomiu, gdzie gościom trudno jest wygrać. Pozostawiono więc w pierwszej linii tylko Wilima I, któremu na zmianę towarzyszyli Powieczko, Kulanek lub Wilim II. Piłkarze Szombierek stosowali typowo koszykarski system obrony strefowej. Nie było to jednak "obrona Częstochowy". Wystarczyło, żeby piłka znalazła się w na drugiej połowie boiska, a już sześciu, a czasem nawet ośmiu zawodników bytomskich ruszało do kontrataku. Wtedy w roli skrzydłowych, często oglądaliśmy nawet Cygana i Nowaka. I tak mimo olbrzymiej przewagi zabrzan w polu, bytomianie strzelili trzy bramki i uzyskali wynik remisowy. W sobotnim meczu w zespole Górnika odczuwało się brak Szołtysika. Nikt inny nie potrafił tak jak "Mały" współpracować z Lubańskim. Tym razem, więc Lubański w zasadzie był zdany na własne siły, bowiem w jego zespole zabrakło rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Fakt, że w tej sytuacji zdobył on trzy bramki, jest jeszcze jednym dowodem potwierdzającym wielką klasę tego zawodnika. W jedenastce Górnika zawiodła także częściowo obrona. Nie zdołała upilnować Wilima I, choć doskonale wiedziała jak groźne są jego strzały głową. Zlekceważono także Powieczkę, dopuszczając do zdobycia w 77. minucie bramki decydującej o remisie. W tym nerwowym, lecz interesującym pojedynku dwie bramki (Madziary i Lubańskiego) z karnego zasługują na szczególną uwagę. W 10. minucie Gomola obronił strzał Madziary, po którym siłą rozpędu przebiegł jeszcze około 7 metrów. Arbiter podyktował za to rzut wolny pośredni. Obok piłki ustawili się Wilim I i Nowak, ale... nieoczekiwanie do akcji włączył się Mandziara. Jego strzał nie był groźny, ale zasłonięty Gomola zbyt późno interweniował i piłka wpadła do siatki. Rzut karny podyktowany przeciw Szombierkom był problematyczny. Matysek próbując złapać piłkę sfaulował Lubańskiego, ale nikt nie był przekonany, czy w tej sytuacji decyzja sędziego była słuszna. Poza tym p. Matonóg z Warszawy prowadził mecz bez zastrzeżeń. W Górniku najbardziej podobali się Lubański i Latocha, w Szombierkach Nowak, Wilim I, Bykowski i Kliński.