25.06.1966 - Eintracht Brunszwik - Górnik Zabrze 2:4

Z WikiGórnik
Wersja z dnia 12:14, 28 sty 2014 autorstwa 23 (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj
25 czerwca 1966
Puchar Intertoto 1965/66, grupa B3, 2. kolejka
Eintracht Brunszwik 2:4 (0:1) Górnik Zabrze Brunszwik, Stadion Miejski
Sędzia: Thier (Gelsenkirchen)
Widzów: ok. 5 000
HerbEintrachtBrunszwik.gif Herb.gif

Grzyb 49



Grzyb 86
0:1
1:1
1:2
1:3
1:4
2:4
Lubański 32

Lubański 56
Szołtysik 61
Musiałek 65
Decker
Meier
Zieman
Szmidt
Matz
Bese
Gerwien
Krause
Grzyb
Krawczyk
Mass
SKŁADY Jan Gomola
Edward Olszówka
Waldemar Słomiany
Rainer Kuchta
Piotr Strączek
Stefan Florenski
Zygfryd Szołtysik
Jerzy Musiałek
Włodzimierz Lubański
Erwin Wilczek (Ernest Pol)
Roman Lentner
Trener: Władysław Giergiel

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Przeciwnicy zabrzan wiedzieli, że Górnik jest dobrą drużyną, ale to, co zobaczyli, przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Górnik w opinii działaczy z Brunszwika zademonstrował futbol, jaki oglądaliby częściej, futbol ładny, a równocześnie skuteczny. Piłkarze Górnika rozegrali faktycznie bardzo dobry mecz, a w drugiej połowie zademonstrowali kilka kapitalnych akcji zakończonych zdobyciem bramki lub nie, ale znakomitych pod względem inicjatywy i wykonania i zawsze nagradzanych burzliwymi oklaskami przez widownię. W ocenie fachowców Górnik przewyższał Eintracht wyszkoleniem technicznym, swobodą i pomysłowością akcji, bardzo sportową postawą, tak w poszczególnych pojedynkach o piłkę, jak i w zachowaniu się całej jedenastki na boisku.

Górnik uzyskał już na początku meczu przewagę w polu, jednakże na pierwszą bramkę musiał czekać ok. pół godziny, ponieważ z jednej strony doskonale spisywała się defensywa Eintrachtu, zwłaszcza bramkarz Jacker, z drugiej zaś napastnicy zabrscy długo nie mogli nastawić właściwie celownika. Mimo, że goście często przesiadywali na połowie przeciwnika i mieli ok. 5 doskonałych pozycji, z których przy lepszej dyspozycji strzałowej powinny paść bramki, tylko raz udało się Lubańskiemu zmusić Jackera do kapitulacji. Stało się to w 32. minucie gry, kiedy Lubański otrzymawszy piłkę od Pola, wyszedł na zupełnie czystą pozycję i plasowanym strzałem ulokował ją pewnie w siatce Eintrachtu. W kilku innych sytuacjach nie zachowali się tak przytomnie jak Lubański, bardziej od niego rutynowani napastnicy Górnika Pol i Lentner, którzy nie zdołali wykorzystać podobnych szans. W innej sytuacji przed utratą dola uratował gospodarzy będący w świetnej formie ich bramkarz. Szołtysik wymanewrował kilku przeciwników i wypuścił na wolną pozycję Musiałka, który dobrze strzelił, ale Jacker wyczuł jego zamiary i zdołał odbić piłkę.

Także Górnik zamiast prowadzić już do przerwy 2-3 bramkami, schodzili do szatni jako zespół zdecydowanie lepszy, ale niezbyt jeszcze pewny swojego zwycięstwa. Jego sytuację pogorszył już na początku drugiej połowy fakt, że zbyt pewnie czujący się Słomiany dopuścił w 45. minucie do strzału najlepszego napastnika gospodarzy Grzyba i ten wyrównał stan gry na 1:1. Jednak niedługo świtała gospodarzom nadzieja na wywalczenie korzystnego rezultatu. Padający deszcz pozwolił górnikom na pełne wykorzystanie ich wyższych umiejętności technicznych, więc przewaga Polaków stała się wręcz miażdżąca i w ciągu niespełna kwadransa bramkarz Jacker musiał aż 3 razy wyjmować piłkę ze swej bramki. W 56. minucie Lubański, będąc sam na sam z bramkarzem został podcięty z tyłu przez obrońcę i dobrze prowadzący ten mecz sędzia z Düsseldorfu zarządził jedenastkę, pewnie wykorzystaną przez poszkodowanego. Dwie dalsze bramki były pięknym wykończeniem bardzo pomysłowych akcji gości. W 61. minucie prowadzili ją - nie dając obrońcom Eintrachtu możliwości dotknięcia piłki - Florenski, Musiałek, Szołtysik i Lubański, przy czym ten ostatni wypuścił na idealną pozycję Szołtysika i "Mały" wprowadził piłkę do bramki, podwyższając rezultat na 3:1. Jeszcze ładniejsza akcja poprzedziła czwartą bramkę górników: rozpoczęła się znowu od Florenskiego, a zastępujący Pola Wilczek, rozegrawszy szybko piłkę z Lubańskim, dośrodkował płasko wzdłuż linii bramkowej, atakowany przez obrońcę Lubański przepuścił centrę pod nogą, a nadbiegający Musiałek strzelił w 65. minucie nie do obrony.

Mając zapewnione zwycięstwo, Górnik zaczął grać na pokaz, za który zbierał zresztą oklaski, ale dalszych bramek to nie przyniosło. Pewność siebie udzielał się niestety obrońcom gości, którzy zachowali się dość biernie przy jednej z akcji gospodarzy i ułatwili w 86. minucie Grzybowi ponowne wyjście na dobrą pozycję strzałową. Wobec ostrego strzału napastnika Eintrachtu, Gomola był bezradny i mecz zakończył się zdecydowanym, lecz niezbyt wysokim cyfrowo wynikiem 4:2 dla Górnika.

Sport

9 punktów w pięciu meczach. Puchar Lata pod dyktando polskiej czwórki. Popisowe mecze Górnika, Wisły i Szombierek.

Druga kolejka Pucharu Lata przyniosła nam jeszcze większe sukcesy, niż pierwsza. W pięciu spotkaniach drużyny polskie odnotowały cztery zwycięstwa i jeden remis, uzyskując 9 punktów na 10 możliwych. Bilans wspaniały! Nasi piłkarze wyraźnie dyktują tempo i jeśli tak dalej pójdzie, będziemy mieli czterech zwycięzców w eliminacjach strefy II. Zwycięstwo Górnika posiada też swoją wartość. Eintracht z Brunszwiku to dobry i groźny zespół, który wygrywał już z najlepszymi drużynami Zachodniej Europy. Zabrzanie nie darmo są jednak ośmiokrotnym zdobywcą tytułu mistrza Polski. Zaaplikowali Eintrachtowi aż cztery bramki, górując nad nim pod każdym względem. Byli oklaskiwani przy otwartej kurtynie, zademonstrowali w Brunszwiku grę, jakiej w tym mieście dawno nie oglądano.

Same superlatywy dla Szołtysika i Lubańskiego

Brunszwik (tel wł.) – Górnik nareszcie sięobudził i w Brunsziwku zademonstrował grę jaką zawsze chciałbym oglądać – oświadczył w telefonicznej rozmowie trener Władysław Giergiel,kiedy pomeczu połączyliśmy się z hotelem, w którym zatrzymali się Polacy – Podbiliśmy bez reszty miejscową publiczność, która raz po raz nagradzała nas oklaskami „przy otwartej kurtynie”. Były one najzupełniej zasłużone. Mistrz Polski pokazał nie tylko skuteczny, ale i bardzo efektowny futbol, zagrał zresztą o klase lepiej, niż w ostatnich spotkaniach w kraju.

Od początku gry Eintracht nie miał wiele do powiedzenia, ale szczęście dopisało jedynie Lubańskiemu, który z podania Pola strzelił nie do obrony. Kiedy jednak tuz po zmianie pól gospodarze nieoczekiwanie wyrównali, górnicy zerwali się do huraganowego natarcie i przez 25 minut dali prawdziwy koncert gry. O wyższości Górnika w tym okresie świadczy wymownie sposób zdobycia trzeciego gola. Po przykładnej kombinacji w trójkącie Floreńskiego, Lubańskiego i Szołtysika, cała trójka Polaków wjechała z piłką do bramki zostawiając na przdpolu obronę i wymanewrowanego bramkarza. Zwolniliśmy tempo dopiero po zdobyciu czwartego gola i wówczas gospodarzom udało się zmniejszyć rozmiary porażki.

- Którzy zawodnicy grali najlepiej?
- Niezły był w pierwszej połowie Pol, bardzo ambitnie walczył Floreński, wyróżniali się Lubański i Musiałek, ale wszystkich przewyższał Szołtysik, który przez 90 minut pracował na całej długości i szerokości boiska. „Mały” był bezwzględnie piłkarzem nr 1 spotkania. W sumie jednak jestem zadowolony z całej drużyny.
- Wyjazd był więc w pełni udany?
- Tak i to nie tylko pod względem sportowym, choć wynik ma oczywiście swoją wymowę. Doznaliśmy bardzo miłego przyjęcia. Na widowni znalazło się wielu Polaków osiadłych w NRF, którzy przybyli na mecz z biało-czerwonymi chorągiewkami. Po każdje bramce urządzali nam niebywałą owację. Jeszcze po meczu nmie mogliśmy się wydostać z szatni.
- Dlaczego nie wystąpił Oślizło?
- Staszek był już w zasadzie zdolny do gry. Wolałem jednak nie ryzykować, gdyż po ulwenym deszczu boisko było śliskie.
- Jakie jeszcze wynieśliście wrażenia?
- Oglądaliśmy w Hanowerze czwartkowy mecz NRF – Jugosławia. Mnie osobiście rozczarowała forma gospodarzy, choć wygrali oni 2:0. Wydaje się, że Niemcy nie są najlepiej przygotowani do finałów MŚ.

Rozmawialiśmy również telefonicznie z kierownikiem drużyny Eintrachtu, p. Grasshofem. Był on zachwycony grą i postawą Polaków i nie miał dla nich dość słów uznania.

- Mistrz Polski to naprawdę doskonały zespół, najlepszy, jaki na przestrzeni ostatnich kilku lat gościliśmy w Brunszwiku. Nie było w nim słabych punktów. Eintracht nie mógł wystapić w najsilniejszym zestawieniu. Zabrakło przede wszystkim Ulsassa, powołanego do kadry, ale nawet w pełnym składzie nie mielibyśmy szans na zwycięstwo

Z.Ł., Sport nr 75 (2692), poniedziałek, 27 czerwca 1966