12.11.2012 - Najważniejsze daty z życia Stanisława Oślizły
Dla Stanisława Oślizły 75-te urodziny to nie tylko czas na świętowanie, ale także podsumowanie najważniejszych wydarzeń w życiu. Poniżej legenda Górnika Zabrze wspomina te daty z jego długiej kariery piłkarskiej czy też trenerskiej, które zostały na wiele lat w pamięci.
Najważniejszy mecz ligowy
Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk (13.03.1960 r.)
- Wspominam ten mecz dlatego, że to był mój debiut w Górniku. Przyszedłem do Zabrza z Górnika Radlin i od razu znalazłem się w doborowym towarzystwie. Ernest Pohl, Edward Jankowski, Gawlik, Lentner, Florenski - te nazwiska robiły na mnie ogromne wrażenie. To była wielka frajda być w takim towarzystwie. A mój debiut przypadł na marzec, akurat trzymała jeszcze zima, więc klubowy szewc przygotował nam dłuższe kołki do butów. Przydały się, nie ślizgaliśmy się i dzięki temu wygraliśmy 1:0.
Najważniejszy mecz w reprezentacji Polski
Polska - ZSRR (21.05.1961 r.)
- To także był mój debiut i to z jakim rywalem. Graliśmy na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie, gdzie teraz jest Narodowy. Pamiętam moje wygrane pojedynki z Walerym Łobanowskim, późniejszym legendarnym trenerem Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy. Wygraliśmy 1:0 po bramce z rzutu karnego Ernesta Pohla. A w bramce ZSRR stał jeden z najlepszych bramkarzy w historii światowej piłki, Lew Jaszyn. Jak przed strzałem Ernesta Jaszyn rozłożył ręce w bramce, to pomyślałem sobie: - Boże, on zasłania całą bramkę, gdzie tu strzelać! Ale Ernest przechytrzył Jaszyna, zmylił go i posłał piłkę w inny róg. A mój debiut był bardzo udany, koledzy gratulowali mi, a najbardziej mój poprzednik w obronie, Roman Korynt.
Najważniejsze mecze pucharowe
Naprzód Rydułtowy - Górnik Zabrze (20.10.1971 r.)
Górnik Zabrze - Tottenham Londyn (13.09.1961 r.)
- Naprzód grał wtedy chyba w klasie okręgowej i to był wstyd dla wielkiego Górnika, że zremisowaliśmy 0:0 z rywalem, który grał o kilka klas niżej. Nawet dogrywka nie przyniosła bramek i dopiero w serii rzutów karnych zapewniliśmy sobie awans. Od kompromitacji uratował nas Erwin Wilczek, który strzelił decydującego karnego już praktycznie w ciemnościach. Ale właśnie w tej edycji zdobyliśmy Puchar Polski po kapitalnym finale z Legią, wygranym w Łodzi aż 5:2.
W pamięci mam także pierwszy mecz Górnika w Pucharze Europy, dzisiejszej Lidze Mistrzów, rozgrywanym na Stadionie Śląskim. Graliśmy ze słynnym Tottenhamem i wygraliśmy 4:2. Prowadziliśmy już 4:0, ale był wtedy śmieszny regulamin, że kontuzjowanych zawodników nie można było zmienić. Ostatecznie wygraliśmy 4:2, a w rewanżu w Londynie było... 1:8. Anglicy nawet nie udostępnili nam głównej płyty stadionu na oficjalne zajęcia przedmeczowe i trening odbyliśmy w słynnym Hyde Parku. Dostaliśmy jednak straszne lanie nie z tego powodu, po prostu wystraszyliśmy się Anglików...
Najważniejszy mecz na trenerskiej ławce
Odra Wodzisław - Zawisza Bydgoszcz (1985 r.)
- Wielkich wyników jako trener nie miałem i złożyło się na to wiele przyczyn. Ale bardzo poważnie podchodziłem do swoich obowiązków trenerskich. W głowie utkwił mi przede wszystkim jeden mecz, gdy prowadziłem Odrę Wodzisław. Przyjechał do Wodzisławia lider, Zawisza Bydgoszcz i wygraliśmy po znakomitym meczu 3:0. Ta wygrana dała później awans do ekstraklasy... Olimpii Poznań. Pamiętam, że w Odrze moim podopiecznym był ojciec "Olka" Kwieka.
Najważniejszy moment w życiu prywatnym
Zawarcie związku małżeńskiego (22.04.1961 r.)
- To było szczególne przeżycie, wszak ślub bierze się tylko raz w życiu. Przynajmniej tak powinno być. Mnie zależało na stabilizacji życiowej, rok po przeprowadzce z Rybnika do Zabrza stanąłem na ślubnym kobiercu. Wcześniej ponad dwa miesiące dojeżdżałem z Rybnika na treningi i mecze. To było niewygodne i uciążliwe. W Zabrzu dostałem mieszkanie, więc dojazdy odpadały. A żonę poznałem w Liceum Ogólnokształcącym w Wodzisławiu gdzie się uczyliśmy. Ona pochodziła z Radlina i kibicowała miejscowemu Górnikowi. Później istniał dla niej tylko Górnik z Zabrza.