28.05.1988 - Górnik Zabrze - Stal Stalowa Wola 4:0
28 maja 1988 1. liga 1987/88, 27. kolejka |
Górnik Zabrze | 4:0 (2:0) | Stal Stalowa Wola | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Tadeusz Diakonowicz (Warszawa) Widzów: ok. 10 000 |
Baran 16 Klemenz 21 Baran 48 g Komornicki 62 |
1:0 2:0 3:0 4:0 |
|||
Tworek | ||||
(1-4-4-2) Józef Wandzik Jacek Grembocki Marek Piotrowicz Joachim Klemenz Robert Grzanka Robert Warzycha Ryszard Komornicki (66 Andrzej Orzeszek) Jerzy Misztur (46 Waldemar Kamiński) Jan Urban Ryszard Cyroń Krzysztof Baran |
SKŁADY | (1-4-3-3) Jacek Lis Wojciech Niemiec Wiesław Pędlowski Bogdan Siorek Janusz Weselak Tomasz Jasina Krzysztof Strzelec Krzysztof Bzdyra Zygmunt Tworek Dariusz Sajdak (46 Wojciech Nieradka) Janusz Wydra (25 Janusz Mulawka) | ||
Trener: Marcin Bochynek | Trener: Grzegorz Polakow |
Dodatkowe informacje
- Według innego źródła widzów 12 000.
Relacja
Sport
Lekko, łatwo i przyjemnie
Owacyjnie przyjęto zajmujących miejsca na trybunie honorowej Huberta Kostkę i Bogdana Gunię, oklaskami nagrodzono również Ryszarda Cyronia, który przed meczem otrzymał z rąk red. Pawła Smacznego „Kryształową Piłkę”. Cyroń już w pierwsze połowie mógł śmiało pokusić się o hat-trick, ale dwukrotnie w idealnych sytuacjach przestrzelił, a za trzecim trafił w słupek. Jeśli do tego dodać jeszcze jego piękny strzał z powietrza w 45 min. (świetne podanie Komornickiego), obroniony prze Lisa, już to powinno dać obraz gry w tym meczu. Górnicy posiadali w całym spotkaniu tak wyraźną przewagę, że w sumie można się dziwić, iż skończyło się na zdobyciu zaledwie czterech bramek. Goście tylko dwukrotnie poważniej zagrozili Wandzikowi (w 24 min. Tworek i w 28 min. Weselak), ale w obydwu przypadkach zabrzański golkiper przerzucił piłkę ponad poprzeczką.
Pierwsza bramka dla Górnika padła w 16 minucie: Misztur zagrał do Grembockiego, ten dośrodkował niemal z linii końcowej wprost na nogę Barana strzał w długi róg i Lis musiał wyciągać piłkę z siatki. W pięć minut później scenariusz był podobny: Komornicki wywalczył piłkę, w odpowiednim momencie na miejscu znalazł się Klemenz i wynik brzmiał już 2-0. Trudno pojąć, jak to się stało, że w 45 minucie Baran nie wpisał się ponownie na listę strzelców, choć po dokładnym podaniu Cyronia znalazł się przed pustą bramką. Zabrzański napastnik zdołał się zrehabilitować tuż po rozpoczęciu drugiej połowy, kiedy to stojąc tyłem do linii bramkowej głową skierował piłkę do siatki po zablokowanym strzale Cyronia i błędzie Lisa. Na 4-0 podwyższył Komornicki, wykorzystując podanie Piotrowicza.
Gdyby policzyć wszystkie pozostałe okazję gospodarzy do zdobycia kolejnych goli, zajęłoby to sporo czasu i miejsca. Piłkarze Stali nawet przy 0-4 robili co mogli, by nie przegrać jeszcze wyżej. Inna sprawa, że to nie ich zasługa, iż mecz skończył się takim rezultatem. Skuteczność zabrzan pozostawiała bowiem wiele do życzenia. Dotyczy to zwłaszcza Urbana, któremu do spełnienia zamiarów brakowało szczęścia i sił. Jak Stal mogła parę dni wcześniej wygrać z ŁKS? Tego chyba nie wie nikt.
Różnicę,a właściwie przepaść, dzielącą obydwa zespoły można sprowadzić do jednego stwierdzenia. O ile piłkarzom lidera brakowało precyzji w ostatnim kończącym zagraniu, to zawodnikom Grzegorza Polakowa – już w pierwszym. I jak w tej sytuacji liczyć na próby stawiania jakiegokolwiek oporu?
Mirosław Nowak, Sport nr 105(7755) z 30 maja 1988 r.