09.10.1988 - Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 3:0: Różnice pomiędzy wersjami
(Utworzył nową stronę „'''11. kolejka''' '''09.10.1988 - Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 3:0(0:0)''' '''Rzepka '47, Baran '57, [[Ryszard Komornick...”) |
m (→Sport: tytuł, podpis) |
||
(Nie pokazano 7 wersji utworzonych przez 4 użytkowników) | |||
Linia 1: | Linia 1: | ||
− | + | {{Mecz | |
+ | | data = 9 października 1988 (niedziela), godzina 18:00 | ||
+ | | rozgrywki_i_sezon = [[Sezon 1988/89|1. liga 1988/89]] | ||
+ | | runda = 11. kolejka | ||
+ | | drużyna1 = {{Górnik}} | ||
+ | | herbdruzyna1 = | ||
+ | | wynik = 3:0 | ||
+ | | wynik_poszczegolne_czesci = (0:0) | ||
+ | | drużyna2 = [[Pogoń Szczecin]] | ||
+ | | herbdruzyna2 = {{Herb|nazwaklubu = PogonSzczecin}} | ||
+ | | miejsce = {{Zabrze}} | ||
+ | | sędzia = Zygmunt Ziober (Przemyśl) | ||
+ | | widzów = 8 758 | ||
+ | | czas_gry = | ||
+ | | gol1 = Rzepka 47<br />Baran 57<br />Komornicki 90 k | ||
+ | | stan = 1:0<br />2:0<br />3:0 | ||
+ | | gol2 = | ||
+ | | żółtekartki1 = | ||
+ | | żółtekartki2 = Sokołowski, Borkowski, Krzystolik | ||
+ | | czerwonekartki1 = | ||
+ | | czerwonekartki2 = | ||
+ | | sklad1 = [[Józef Wandzik]]<br />[[Jacek Grembocki]]<br />[[Józef Dankowski]]<br />[[Marek Piotrowicz]]<br />[[Piotr Jegor]]<br />[[Robert Warzycha]]<br />[[Piotr Rzepka]] (72 [[Dariusz Koseła]])<br />[[Ryszard Komornicki]]<br />[[Jan Urban]]<br />[[Krzysztof Baran]]<br />[[Krzysztof Zagórski]] (46 [[Andrzej Orzeszek]]) | ||
+ | | sklad2 = Marek Szczech<br />Mariusz Kuras<br />Piotr Żelazowski<br />Kazimierz Sokołowski<br />Andrzej Miązek<br />Krzysztof Urbanowicz<br />Mariusz Borkowski<br />Artur Chwedczuk<br />Marek Ostrowski<br />Dariusz Adamczuk<br />Jacek Krzystolik | ||
+ | | trener1 = [[Marcin Bochynek]] | ||
+ | | trener2 = [[Lesław Ćmikiewicz]] | ||
+ | }} | ||
− | + | == Relacja == | |
− | + | [[Plik:09 10 1988 Gornik Zabrze - Pogon Szczecin bilet.jpg|thumb|300px|Bilet meczowy.]] | |
+ | |||
+ | === Sport === | ||
+ | |||
+ | '''Nierówne połowy''' | ||
+ | |||
+ | Zabrze. Rzut karny podyktowany w ostatniej minucie spotkania zawsze wzbudza sporo kontrowersji. Ale tym razem nie było żadnych wątpliwości - Krzysztof Baran został w sposób ewidentny sfaulowany przez Krzysztofa Urbanowicza w obrębie pola karnego i decyzja arbitra mogła być tylko jedna. Ryszard Komornicki nie zmarnował wymarzonej wprost okazji na zdobycie gola i zapewnił swojej drużynie dodatkowy punkt za zwycięstwo różnicą trzech bramek. | ||
+ | |||
+ | Mistrzowie Polski od pierwszego gwizdka arbitra Zygmunta Ziobera ruszyli do frontalnego ataku. Z pewnością dodatkowo zmobilizowała ich porażka GKS Katowice na własnym boisku z Jagiellonią. Tym niemniej zabrzanie mieli spore kłopoty ze sforsowaniem zmasowanej obrony gości. A gdy ta sztuka już im się udawała - posyłali piłkę obok bramki lub padała ona łupem szczęśliwie broniącego Marka Szczecha. | ||
+ | |||
+ | W siódmej minucie strzał Marka Piotrowicza z 20 metrów zatrzymał się na poprzeczce i był to pierwszy sygnał ostrzegawczy dla portowców. Później dogodne pozycje na zdobycie gola mieli kolejno: Jan Urban i dwukrotnie Robert Warzycha, ale piłka ani razu nie zatrzepotała w siatce bramki Marka Szczecha. W 41 minucie Robert Warzycha, pragnąc zrehabilitować się za wcześniejsze niepowodzenia, zdecydował się na indywidualną akcję. W pełnym biegu minął trzech piłkarzy Pogoni i gdy wbiegał w pole karne został z tyłu podcięty przez Kazimierza Sokołowskiego. Żółta kartka oraz rzut wolny nie były w stanie zrekompensować znakomitej szansy na zdobycie gola. Podopieczni Lesława Ćmikiewicza w pierwszych trzech kwadransach właściwie tylko dwa razy zagrozili poważniej Józefowi Wandzikowi. | ||
+ | |||
+ | W drugiej odsłonie meczu przewaga Górnika zwiększała się z minuty na minutę. Zabrzan uskrzydliła pierwsza bramka zdobyta przez Piotra Rzepkę, który z 18 metrów trafił w samo okienko. Dziesięć minut później Krzysztof Baran wykorzystał idealne podanie Andrzeja Orzeszka i z najbliższej odległości umieścił piłkę po raz drugi w bramce Pogoni. Wydawało się, że kolejne gole dla obrońców mistrzowskiego tytułu są tylko kwestią czasu. Ale minuty upływały, a konto bramkowe nie ulegało powiększeniu. Owszem - były dogodne pozycje do zmiany rezultatu, ale żaden z piłkarzy Górnika nie potrafił stanąć na wysokości zadania. | ||
+ | |||
+ | Gdy wydawało się, że portowcom uda się uniknąć najwyższego wymiaru kary - doszło do sytuacji opisanej na początku niniejszego sprawozdania. Dzięki trzybramkowej wygranej zabrzanie ponownie usadowili się na fotelu lidera ekstraklasy i czekają na odpowiedź najgroźniejszych rywali. Ale dopiero za dwa tygodnie. | ||
+ | |||
+ | ''Bogdan Nather, Sport nr 199, 10 października 1988'' | ||
[[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1988/89|1988.10.09]] | [[Kategoria:Mecze w ekstraklasie w sezonie 1988/89|1988.10.09]] | ||
− | [[Kategoria:Pogoń Szczecin| | + | [[Kategoria:Pogoń Szczecin|1L1988.10.09]] |
Aktualna wersja na dzień 17:55, 27 maj 2015
9 października 1988 (niedziela), godzina 18:00 1. liga 1988/89, 11. kolejka |
Górnik Zabrze | 3:0 (0:0) | Pogoń Szczecin | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Zygmunt Ziober (Przemyśl) Widzów: 8 758 |
Rzepka 47 Baran 57 Komornicki 90 k |
1:0 2:0 3:0 |
|||
Sokołowski, Borkowski, Krzystolik | ||||
Józef Wandzik Jacek Grembocki Józef Dankowski Marek Piotrowicz Piotr Jegor Robert Warzycha Piotr Rzepka (72 Dariusz Koseła) Ryszard Komornicki Jan Urban Krzysztof Baran Krzysztof Zagórski (46 Andrzej Orzeszek) |
SKŁADY | Marek Szczech Mariusz Kuras Piotr Żelazowski Kazimierz Sokołowski Andrzej Miązek Krzysztof Urbanowicz Mariusz Borkowski Artur Chwedczuk Marek Ostrowski Dariusz Adamczuk Jacek Krzystolik | ||
Trener: Marcin Bochynek | Trener: Lesław Ćmikiewicz |
Relacja
Sport
Nierówne połowy
Zabrze. Rzut karny podyktowany w ostatniej minucie spotkania zawsze wzbudza sporo kontrowersji. Ale tym razem nie było żadnych wątpliwości - Krzysztof Baran został w sposób ewidentny sfaulowany przez Krzysztofa Urbanowicza w obrębie pola karnego i decyzja arbitra mogła być tylko jedna. Ryszard Komornicki nie zmarnował wymarzonej wprost okazji na zdobycie gola i zapewnił swojej drużynie dodatkowy punkt za zwycięstwo różnicą trzech bramek.
Mistrzowie Polski od pierwszego gwizdka arbitra Zygmunta Ziobera ruszyli do frontalnego ataku. Z pewnością dodatkowo zmobilizowała ich porażka GKS Katowice na własnym boisku z Jagiellonią. Tym niemniej zabrzanie mieli spore kłopoty ze sforsowaniem zmasowanej obrony gości. A gdy ta sztuka już im się udawała - posyłali piłkę obok bramki lub padała ona łupem szczęśliwie broniącego Marka Szczecha.
W siódmej minucie strzał Marka Piotrowicza z 20 metrów zatrzymał się na poprzeczce i był to pierwszy sygnał ostrzegawczy dla portowców. Później dogodne pozycje na zdobycie gola mieli kolejno: Jan Urban i dwukrotnie Robert Warzycha, ale piłka ani razu nie zatrzepotała w siatce bramki Marka Szczecha. W 41 minucie Robert Warzycha, pragnąc zrehabilitować się za wcześniejsze niepowodzenia, zdecydował się na indywidualną akcję. W pełnym biegu minął trzech piłkarzy Pogoni i gdy wbiegał w pole karne został z tyłu podcięty przez Kazimierza Sokołowskiego. Żółta kartka oraz rzut wolny nie były w stanie zrekompensować znakomitej szansy na zdobycie gola. Podopieczni Lesława Ćmikiewicza w pierwszych trzech kwadransach właściwie tylko dwa razy zagrozili poważniej Józefowi Wandzikowi.
W drugiej odsłonie meczu przewaga Górnika zwiększała się z minuty na minutę. Zabrzan uskrzydliła pierwsza bramka zdobyta przez Piotra Rzepkę, który z 18 metrów trafił w samo okienko. Dziesięć minut później Krzysztof Baran wykorzystał idealne podanie Andrzeja Orzeszka i z najbliższej odległości umieścił piłkę po raz drugi w bramce Pogoni. Wydawało się, że kolejne gole dla obrońców mistrzowskiego tytułu są tylko kwestią czasu. Ale minuty upływały, a konto bramkowe nie ulegało powiększeniu. Owszem - były dogodne pozycje do zmiany rezultatu, ale żaden z piłkarzy Górnika nie potrafił stanąć na wysokości zadania.
Gdy wydawało się, że portowcom uda się uniknąć najwyższego wymiaru kary - doszło do sytuacji opisanej na początku niniejszego sprawozdania. Dzięki trzybramkowej wygranej zabrzanie ponownie usadowili się na fotelu lidera ekstraklasy i czekają na odpowiedź najgroźniejszych rywali. Ale dopiero za dwa tygodnie.
Bogdan Nather, Sport nr 199, 10 października 1988