24.06.1992 - Górnik Zabrze - Miedź Legnica 1:1 pd., k. 3:4: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
m (herb)
 
(Nie pokazano 3 pośrednich wersji utworzonych przez tego samego użytkownika)
Linia 2: Linia 2:
 
  | data                      = 24 czerwca 1992 (środa), godzina 20:00
 
  | data                      = 24 czerwca 1992 (środa), godzina 20:00
 
  | rozgrywki_i_sezon        = [[Sezon 1991/92 w Pucharze Polski|Puchar Polski 1991/92]]
 
  | rozgrywki_i_sezon        = [[Sezon 1991/92 w Pucharze Polski|Puchar Polski 1991/92]]
  | runda                    = Finał
+
  | runda                    = finał
 
  | drużyna1                  = {{Górnik}}
 
  | drużyna1                  = {{Górnik}}
 
  | herbdruzyna1              =  
 
  | herbdruzyna1              =  
Linia 8: Linia 8:
 
  | wynik_poszczegolne_czesci = (1:0, 1:1), k. 3:4
 
  | wynik_poszczegolne_czesci = (1:0, 1:1), k. 3:4
 
  | drużyna2                  = [[Miedź Legnica]]
 
  | drużyna2                  = [[Miedź Legnica]]
  | herbdruzyna2              =  
+
  | herbdruzyna2              = {{Herb|nazwaklubu = MiedzLegnica}}
 
  | miejsce                  = Warszawa, Stadion Wojska Polskiego
 
  | miejsce                  = Warszawa, Stadion Wojska Polskiego
 
  | sędzia                    = Michał Listkiewicz (Warszawa)
 
  | sędzia                    = Michał Listkiewicz (Warszawa)
Linia 37: Linia 37:
 
=== Sport ===
 
=== Sport ===
  
'''Sensacja i … chamstwo na Łazienkowskiej. PUCHAR DLA LEGNICY!'''
+
'''Sensacja i… chamstwo na Łazienkowskiej. Puchar dla Legnicy!'''
 +
 
 +
Warszawa. O podniesieniu rangi Pucharu Polski mówi się od zawsze. I teraz było podobnie. Ze skutkiem niby jak najbardziej pozytywnym, bo to i Puchar ufundowany przez Prezydenta RP, i mecz w stolicy, i bezpośrednia relacja telewizyjna. Z drugiej strony widok pustych trybun, na których zasiadło tylu widzów, ilu przychodzi na najciekawsze spotkania w trzeciej lidze. Jakoś tak przykro się robi.
 +
 
 +
Według planu Puchar Polski miał zdobyć Górnik, natomiast Miedzi najchętniej przypisywano rolę atrakcyjnego tła. Legniczanie spróbowali coś zdziałać jako pierwsi, lecz piłka po strzale Dziarmagi poszybowała ponad poprzeczkę. W 9 minucie znalazła swe potwierdzenie trafność zakładanego scenariusza: Jegor uderzył z rzutu wolnego obok muru i na tyle silnie, by Płaczkiewicz nic nie zdziałał. 1:0 dla Górnika, który nie dość, że miał, to jeszcze potrafił zaprezentować więcej atutów. W 16 minucie mogło być 2:0, lecz tym razem Jegor po zagraniu z rzutu wolnego minimalnie chybił.
 +
 
 +
Czas płynął, rzucała się w oczy większa rutyna zabrzan, a zespół Miedzi próbował uparcie coś sklecić. Końcówka pierwszej połowy stanowiła swego rodzaju niespodziankę. W 39 minucie Bęben obronił strzał Baziuka, w minutę później o mały włos nie padła wyrównująca bramka: po dośrodkowaniu i wybiciu piłki na oślep Bęben instynktownie odbił uderzenie Cymbały, piłka znalazła się przed nogami stojącego ledwie pięć metrów przed bramką Gajdzisza. Powinien być gol, ale gdzie tam. Zamiast niego było pudło. Po wolnym Cilińskiego – również.
 +
 
 +
Można było oczekiwać, że drugą połowę legniczanie rozpoczną od zdecydowanych ataków. Tak się jednak nie stało. W odstępie 2 minut górnicy mogli odskoczyć na trzy bramki. Najpierw, w 48 minucie próbował Kraus, niejako na raty – najpierw głową, a potem nogą, lecz w obydwóch przypadkach świetnie spisał się Płaczkiewicz. W 50 minucie R. Staniek pięknie uderzył, ale piłka trafiła w siatkę z boku.
 +
 
 +
W kilka minut później doszło do żenujących scen. Kibice przeskoczyli ogrodzenie i zaczęli naparzać się na płycie boiska. Potem bijatyka na pięści, nogi i ławki przeniosła się na trybuny, co wreszcie dostrzegli stróże porządku pędząc z pałkami dzicz w siną dal. Gonitwy, prowokowane przez miejscowych, choć i przyjezdni nie byli aniołkami, trwały jeszcze bardzo długo. To po prostu skandal. Niestety, durniów nie sposób wyleczyć. Przy okazji duża bura dla organizatorów za stworzenie wspaniałych warunków do propagandy futbolu. Po kilku minutowej przerwie piłkarze obu drużyn ponownie zaczęli wędrować po boisku. To wzdłuż, to wszerz, z identycznym jednak skutkiem, czyli brakiem skutku. Mając drugoligowe doświadczenie ciężko poradzić sobie z rutynowanym i uważnym pierwszoligowcem. O mało co szczęście uśmiechnęło by się do legniczan w 73 min, lecz Gajdzisz ledwie zahaczył piłkę z ostrego kąta i Bęben mógł spokojnie na nią zaczekać przy linii bramkowej. Gajdzisz został chwilę później zmieniony i zastępujący go Wójcik miał idealną okazję do wyrównania. Po błędzie obrońców zabrzańskich piłka spadła mu wprost pod nogi, ładnie złożył się do strzału, uderzył po długim rogu, ale zabrakło mu precyzji.
  
WARSZAWA. O podniesieniu rangi Pucharu Polski mówi się od zawsze. I teraz było podobnie. Ze skutkiem niby jak najbardziej pozytywnym, bo to i Puchar ufundowany przez Prezydenta RP, i mecz w stolicy, i bezpośrednia relacja telewizyjna. Z drugiej strony widok pustych trybun, na których zasiadło tylu widzów, ilu przychodzi na najciekawsze spotkania w trzeciej lidze. Jakoś tak przykro się robi.
 
 
Według planu Puchar Polski miał zdobyć Górnik, natomiast Miedzi najchętniej przypisywano rolę atrakcyjnego tła. Legniczanie spróbowali coś zdziałać jako pierwsi lecz piłka po strzale Dziarmagi poszybowała ponad poprzeczkę. W 9 minucie znalazła swe potwierdzenie trafność zakładanego scenariusza: Jegor uderzył z rzutu wolnego obok muru i na tyle silnie, by Płaczkiewicz nic nie zdziałał. 1:0 dla Górnika, który nie dość, że miał, to jeszcze potrafił zaprezentować więcej atutów. W 16 minucie mogło być 2:0, lecz tym razem Jegor po zagraniu z rzutu wolnego minimalnie chybił.
 
 
Czas płynął, rzucała się w oczy większa rutyna zabrzan, a zespół Miedzi próbował uparcie coś sklecić. Końcówka pierwszej połowy stanowiła swego rodzaju niespodziankę. W 39 minucie Bęben obronił strzał Baziuka, w minutę później o mały włos nie padła wyrównująca bramka: po dośrodkowaniu i wybiciu piłki na oślep Bęben instynktownie odbił uderzenie Cymbały, piłka znalazła się przed nogami stojącego ledwie pięć metrów przed bramką Gajdzisa. Powinien być gol, ale gdzie tam. Zamiast niego było pudło. Po wolnym Cilińskiego – również.
 
 
Można było oczekiwać, że drugą połowę legniczanie rozpoczną od zdecydowanych ataków. Tak się jednak nie stało. W odstępie 2 minut górnicy mogli odskoczyć na trzy bramki. Najpierw, w 48 minucie próbował Kraus, niejako na raty – najpierw głową, a potem nogą, lecz w oby dwóch przypadkach świetnie spisał się Płaczkiewicz. W 50 minucie R.Staniek pięknie uderzył, ale piłka trafiła w siatkę z boku.
 
 
W kilka minut później doszło do żenujących scen. Kibice przeskoczyli ogrodzenie i zaczęli naparzać się na płycie boiska. Potem bijatyka na pięści, nogi i ławki przeniosła się na trybuny, co wreszcie dostrzegli stróże porządku pędząc z pałkami dzicz w siną dal. Gonitwy, prowokowane przez miejscowych, choć i przyjezdni nie byli aniołkami, trwał jeszcze bardzo długo. To po porostu skandal. Niestety, durniów nie sposób wyleczyć. Przy okazji duża buzia dla organizatorów za stworzenie wspaniały warunków do propagandy futbolu. Po kilku minutowej przerwie piłkarze obu drużyn ponownie zaczęli wędrować po boisku. To wzdłuż, to wszerz, z identycznym jednak skutkiem, czyli brakiem skutku. Mając drugoligowe doświadczenie ciężko poradzić sobie z rutynowanym i uważnym pierwszoligowcem. O mało co szczęście uśmiechnęło by się do legniczan w 73 min, lecz Gajdziszledwie zahaczył piłkę z ostrego kąta i Bęben mógł spokojnie na nią zaczekać przy linii bramkowej. Gajdzisz został chwilę później zmieniony i zastępujący go Wójcik miał idealną okazję do wyrównania. Po błędzie obrońców zabrzańskich piłka spadła mu wprost pod nogi, ładnie złożył się do strzału, uderzył po długim rogu, ale zabrakło mu precyzji.
 
 
 
Następnym razem jednak się udało – indywidualna akcja Baziuka, piękny strzał w okienko z ok. 18 metrów i remis. Co Miedź temu winna?
 
Następnym razem jednak się udało – indywidualna akcja Baziuka, piękny strzał w okienko z ok. 18 metrów i remis. Co Miedź temu winna?
+
 
Cóż zrobić – dogrywka. Górnicy grali jak gdyby nic się nie stało, legniczanie podniecali się coraz bardziej. Parli do przodu i w 95 minucie przed wyborną szansą znalazł się Dziarmaga. Był sam jak palec przed Bębnem, ten jednak odbił piłkę nogami na róg. O jeszcze większym szczęściu mogą mówić zabrzanie w 103 minucie. Wówczas to Ciliński potężnie uderzył, Bęben zdążył tylko lekko dotknąć piłkę palcami, a ta najpierw odbiła się od słupka i przeszłą tuż przed linią bramkową wszerz boiska…  
+
Cóż zrobić – dogrywka. Górnicy grali jak gdyby nic się nie stało, legniczanie podniecali się coraz bardziej. Parli do przodu i w 95 minucie przed wyborną szansą znalazł się Dziarmaga. Był sam jak palec przed Bębnem, ten jednak odbił piłkę nogami na róg. O jeszcze większym szczęściu mogą mówić zabrzanie w 103 minucie. Wówczas to Ciliński potężnie uderzył, Bęben zdążył tylko lekko dotknąć piłkę palcami, a ta najpierw odbiła się od słupka i przeszłą tuż przed linią bramkową wszerz boiska…
+
 
 
Miedź imponowała jeszcze bardziej w drugiej części dogrywki. Nie jest prawdą stwierdzenie, że nie było widać różnicy klas. Było widać, zdecydowanie na korzyść legniczan. Mimo to nie wiele brakowało, a po kontrze Jegora Kraus zdobyłby bramkę dla Górnika. Piłka minęła jednak cel. Zastanawiające, że górnicy mieli ogromne problemy przez kilka minut z przejściem środka boiska. W tym momencie żal się robiło, że Miedź jakoś ma zakaz wstępu do ekstraklasy.
 
Miedź imponowała jeszcze bardziej w drugiej części dogrywki. Nie jest prawdą stwierdzenie, że nie było widać różnicy klas. Było widać, zdecydowanie na korzyść legniczan. Mimo to nie wiele brakowało, a po kontrze Jegora Kraus zdobyłby bramkę dla Górnika. Piłka minęła jednak cel. Zastanawiające, że górnicy mieli ogromne problemy przez kilka minut z przejściem środka boiska. W tym momencie żal się robiło, że Miedź jakoś ma zakaz wstępu do ekstraklasy.
 
Dogrywka też nie przyniosła zmiany rezultatu. Zostały więc rzuty karne. Ktoś musiał przeżyć dramat.
 
 
Jegor i 1:0. Dyluś: 1:1. Wałdoch: piłka odbiła się od poprzeczki i nadal 1:1. Gierejkiewicz: 1:2. Kraus: Płaczkiewicz broni! Wynik 1:2. Kochanek i 1:3! Piotrowicz: 2:3. Cyliński: broni Bęben, 2:3. Staniek: 3:3. Kończy serię Wójcik: piękny strzał i 4:3 w karnych dla Miedzi.
 
  
''SPORT nr123 (8668) 25 czerwca 1992, czwartek''
+
Dogrywka też nie przyniosła zmiany rezultatu. Zostały więc rzuty karne. Ktoś musiał przeżyć dramat.
 +
 
 +
Jegor i 1:0. Dyluś: 1:1. Wałdoch: piłka odbiła się od poprzeczki i nadal 1:1. Gierejkiewicz: 1:2. Kraus: Płaczkiewicz broni! Wynik 1:2. Kochanek i 1:3! Piotrowicz: 2:3. Cyliński: broni Bęben, 2:3. Staniek: 3:3. Kończy serię Wójcik: piękny strzał i 4:3 w karnych dla Miedzi.
  
 +
''Sport nr 123 (8668), 25 czerwca 1992''
  
 
[[Kategoria:Mecze w Pucharze Polski w sezonie 1991/92|1992.06.24]]
 
[[Kategoria:Mecze w Pucharze Polski w sezonie 1991/92|1992.06.24]]
 
[[Kategoria:Miedź Legnica|P1992.06.24]]
 
[[Kategoria:Miedź Legnica|P1992.06.24]]

Aktualna wersja na dzień 19:13, 4 sty 2016

24 czerwca 1992 (środa), godzina 20:00
Puchar Polski 1991/92, finał
Górnik Zabrze 1:1 pd. (1:0, 1:1), k. 3:4 Miedź Legnica Warszawa, Stadion Wojska Polskiego
Sędzia: Michał Listkiewicz (Warszawa)
Widzów: ok. 2 000
Herb.gif HerbMiedzLegnica.gif
Jegor 9 w 1:0
1:1

Baziuk 79
Grembocki, R. Staniek, Agafon Yellow card.gif Kochanek
(1-4-4-2)
Marek Bęben
Marek Piotrowicz
Tomasz Wałdoch
Piotr Jegor
Grzegorz Dziuk
Krzysztof Zagórski (75 Jacek Grembocki)
Dariusz Koseła
Ryszard Staniek
Mieczysław Agafon
Ryszard Kraus
Henryk Bałuszyński (88 Andrzej Orzeszek)
SKŁADY (1-4-4-2)
Dariusz Płaczkiewicz
Grzegorz Kochanek
Cezary Michalski
Andrzej Cymbała (80 Wojciech Górski)
Piotr Przerywacz
Tadeusz Gajdzis (73 Artur Wójcik)
Jarosław Gierejkiewicz
Marcin Ciliński
Dariusz Dziarmaga
Dariusz Baziuk
Daniel Dyluś
Trener: Jan Kowalski Trener: Jerzy Fiutowski

Dodatkowe informacje

Program meczowy.
  • Przebieg serii rzutów karnych: 1:0 Jegor, 1:1 Dyluś, 1:1 Wałdoch (poprzeczka), 1:2 Gierejkiewicz, 1:2 Kraus (Płaczkiewicz obronił), 1:3 Kochanek, 2:3 Piotrowicz, 2:3 Ciliński (Bęben obronił), 3:3 R. Staniek, 3:4 Wójcik.
  • Według innego źródła widzów 5 000.

Relacja

Sport

Sensacja i… chamstwo na Łazienkowskiej. Puchar dla Legnicy!

Warszawa. O podniesieniu rangi Pucharu Polski mówi się od zawsze. I teraz było podobnie. Ze skutkiem niby jak najbardziej pozytywnym, bo to i Puchar ufundowany przez Prezydenta RP, i mecz w stolicy, i bezpośrednia relacja telewizyjna. Z drugiej strony widok pustych trybun, na których zasiadło tylu widzów, ilu przychodzi na najciekawsze spotkania w trzeciej lidze. Jakoś tak przykro się robi.

Według planu Puchar Polski miał zdobyć Górnik, natomiast Miedzi najchętniej przypisywano rolę atrakcyjnego tła. Legniczanie spróbowali coś zdziałać jako pierwsi, lecz piłka po strzale Dziarmagi poszybowała ponad poprzeczkę. W 9 minucie znalazła swe potwierdzenie trafność zakładanego scenariusza: Jegor uderzył z rzutu wolnego obok muru i na tyle silnie, by Płaczkiewicz nic nie zdziałał. 1:0 dla Górnika, który nie dość, że miał, to jeszcze potrafił zaprezentować więcej atutów. W 16 minucie mogło być 2:0, lecz tym razem Jegor po zagraniu z rzutu wolnego minimalnie chybił.

Czas płynął, rzucała się w oczy większa rutyna zabrzan, a zespół Miedzi próbował uparcie coś sklecić. Końcówka pierwszej połowy stanowiła swego rodzaju niespodziankę. W 39 minucie Bęben obronił strzał Baziuka, w minutę później o mały włos nie padła wyrównująca bramka: po dośrodkowaniu i wybiciu piłki na oślep Bęben instynktownie odbił uderzenie Cymbały, piłka znalazła się przed nogami stojącego ledwie pięć metrów przed bramką Gajdzisza. Powinien być gol, ale gdzie tam. Zamiast niego było pudło. Po wolnym Cilińskiego – również.

Można było oczekiwać, że drugą połowę legniczanie rozpoczną od zdecydowanych ataków. Tak się jednak nie stało. W odstępie 2 minut górnicy mogli odskoczyć na trzy bramki. Najpierw, w 48 minucie próbował Kraus, niejako na raty – najpierw głową, a potem nogą, lecz w obydwóch przypadkach świetnie spisał się Płaczkiewicz. W 50 minucie R. Staniek pięknie uderzył, ale piłka trafiła w siatkę z boku.

W kilka minut później doszło do żenujących scen. Kibice przeskoczyli ogrodzenie i zaczęli naparzać się na płycie boiska. Potem bijatyka na pięści, nogi i ławki przeniosła się na trybuny, co wreszcie dostrzegli stróże porządku pędząc z pałkami dzicz w siną dal. Gonitwy, prowokowane przez miejscowych, choć i przyjezdni nie byli aniołkami, trwały jeszcze bardzo długo. To po prostu skandal. Niestety, durniów nie sposób wyleczyć. Przy okazji duża bura dla organizatorów za stworzenie wspaniałych warunków do propagandy futbolu. Po kilku minutowej przerwie piłkarze obu drużyn ponownie zaczęli wędrować po boisku. To wzdłuż, to wszerz, z identycznym jednak skutkiem, czyli brakiem skutku. Mając drugoligowe doświadczenie ciężko poradzić sobie z rutynowanym i uważnym pierwszoligowcem. O mało co szczęście uśmiechnęło by się do legniczan w 73 min, lecz Gajdzisz ledwie zahaczył piłkę z ostrego kąta i Bęben mógł spokojnie na nią zaczekać przy linii bramkowej. Gajdzisz został chwilę później zmieniony i zastępujący go Wójcik miał idealną okazję do wyrównania. Po błędzie obrońców zabrzańskich piłka spadła mu wprost pod nogi, ładnie złożył się do strzału, uderzył po długim rogu, ale zabrakło mu precyzji.

Następnym razem jednak się udało – indywidualna akcja Baziuka, piękny strzał w okienko z ok. 18 metrów i remis. Co Miedź temu winna?

Cóż zrobić – dogrywka. Górnicy grali jak gdyby nic się nie stało, legniczanie podniecali się coraz bardziej. Parli do przodu i w 95 minucie przed wyborną szansą znalazł się Dziarmaga. Był sam jak palec przed Bębnem, ten jednak odbił piłkę nogami na róg. O jeszcze większym szczęściu mogą mówić zabrzanie w 103 minucie. Wówczas to Ciliński potężnie uderzył, Bęben zdążył tylko lekko dotknąć piłkę palcami, a ta najpierw odbiła się od słupka i przeszłą tuż przed linią bramkową wszerz boiska…

Miedź imponowała jeszcze bardziej w drugiej części dogrywki. Nie jest prawdą stwierdzenie, że nie było widać różnicy klas. Było widać, zdecydowanie na korzyść legniczan. Mimo to nie wiele brakowało, a po kontrze Jegora Kraus zdobyłby bramkę dla Górnika. Piłka minęła jednak cel. Zastanawiające, że górnicy mieli ogromne problemy przez kilka minut z przejściem środka boiska. W tym momencie żal się robiło, że Miedź jakoś ma zakaz wstępu do ekstraklasy.

Dogrywka też nie przyniosła zmiany rezultatu. Zostały więc rzuty karne. Ktoś musiał przeżyć dramat.

Jegor i 1:0. Dyluś: 1:1. Wałdoch: piłka odbiła się od poprzeczki i nadal 1:1. Gierejkiewicz: 1:2. Kraus: Płaczkiewicz broni! Wynik 1:2. Kochanek i 1:3! Piotrowicz: 2:3. Cyliński: broni Bęben, 2:3. Staniek: 3:3. Kończy serię Wójcik: piękny strzał i 4:3 w karnych dla Miedzi.

Sport nr 123 (8668), 25 czerwca 1992