16.06.1972 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 1:1

Z WikiGórnik
Wersja z dnia 15:27, 24 mar 2016 autorstwa Pavel (dyskusja | edycje) (kolejka)
Skocz do: nawigacja, szukaj
Jacek Kurowski był silnym punktem niebieskich. Na zdjęciu w jednej z efektownych parad. (Fot. Jerzy Bydliński [w:] „Sport” nr 96 z dnia 19.06.1972, s. 1)

24. kolejka

Spotkanie ligowe nr 34 (derby nr 52) – 16 czerwca 1972 (piątek)

Górnik Zabrze 1:1 (0:1) Ruch Chorzów

3 gwiazdki „Sportu”

Frekwencja: 35 000

Sędzia: Leniewicz (Kraków)

Strzelcy bramek:

0-1 - Józef Gomoluch 20 min.

1-1 - Jerzy Wilim 61 min.

Skład i noty Górnika wg „Sportu”:

Hubert Kostka 2, Jan Wraży 2,5, Jerzy Gorgoń 2, Stanisław Oślizło 2,5, Zygmunt Anczok 3, Alojzy Deja 2 (76. Erwin Wilczek – nie klas.), Zygfryd Szołtysik 3, Hubert Skowronek 2, Jan Banaś 2,5, Włodzimierz Lubański 3, Władysław Szaryński 1,5 (60. Jerzy Wilim – nie klas.)

Trener Jan Kowalski

Program meczowy

Skład i noty Ruchu wg „Sportu”:

Jacek Kurowski 3,5, Jan Rudnow 2,5, Antoni Nieroba 2, Jerzy Wyrobek 2,5, Piotr Drzewiecki 3, Zygmunt Maszczyk 2,5, Józef Gomoluch 2,5, Józef Kopicera 1,5 (73. Eugeniusz Nagiel – nie klas.), Józef Bon 2, Joachim Marx 2,5, Czesław Maruszka 2

Trener Michal Vičan

Kulminacyjny punkt ligowego maratonu – finisz, który miał rozstrzygnąć o tym, czy Górnik wyrówna rekord Ruchu i po raz dziesiąty sięgnie po berło. Zabrzanie prowadzeni przez trenera Jana Kowalskiego, który zastąpił wiosną Antoniego Brzeżańczyka, byli przekonani, że kolejne dwa punkty praktycznie przesądzą sprawę tytułu. Chorzów z kolei wciąż wierzył w przebudzenie swych ulubieńców, którzy roztrwonili zaliczkę z jesieni i odpadli z grupy pretendentów do tytułu.

Wszelkie zapowiedzi jak zwykle zweryfikowało boisko. Gospodarze przygotowali orkiestrę, która koncertowała przed meczem, a po jego zakończeniu miała uświetnić powitanie w zabrskim gronie dziesiątego tytułu. Tymczasem, do przerwy to niebiescy prowadzili 1:0. Grali bardzo rozważnie, konsekwentnie, zastosowali szczelne krycie i nawet bardzo aktywny w tym pojedynku Włodzimierz Lubański nie mógł znaleźć luki w obronie rywala. Ruch grał głównie z kontry. Jedna z nich po szarży Piotra Drzewieckiego zakończyła się kapitalną bombą Józefa Gomoluch prosto w okienko. Zwolennicy niebieskich triumfowali, a ponieważ było ich na trybunach prawie tylu co wielbicieli górników, niełatwo ich było wytrącić z rytmu. Dyrygent orkiestry również dostrzegł niebezpieczeństwo, jakie grozi drużynie, której miał zafundować triumfalnego marsza. Nie stracił jednak refleksu i w przerwie, jak przystało na pewnego zwycięstwa faworyta, wykonał kolejną rundę honorową…

Trener Kowalski miał duży problem. By rozbić obronę Ruchu, w 60 minucie zdecydował się ściągnął z boiska Władysława Szaryńskiego i posłać w bój Jerzego Wilima, który od razu szukał najlepszej okazji. Znalazł ją już w 30 sekundzie obecności pod bramką Jacka Kurowskiego. Dokładne podanie Zygfryda Szołtysika, wyskok i 1:1. Zabrzanie już poczuli smak złota, ale Ruch nie dał się wyprowadzić w pole. Obrona była dobrze zorganizowana, Kurowski świetnie parował piłki, a napastnicy zabrzan grali coraz bardziej nerwowo.

W tej sytuacji trzeba było zadowolić się remisem, który odroczył koronację. Fakt, górnicy mieli cztery punkty przewagi nad Legią i Zagłębiem Sosnowiec, ale tylko jeden mecz do rozegrania, z krakowską Wisłą, w którym potrzebowali chociaż jednego punktu. Wygrali 5:1 (2:0). Tym samym dziesiąty tytuł mistrzowski powędrował do Zabrza . Ruch był dopiero czwarty.