17.09.2005 - Lech Poznań - Górnik Zabrze 3:2

Z WikiGórnik
Wersja z dnia 14:20, 24 wrz 2015 autorstwa Pavel (dyskusja | edycje) (relacja + uzupełnienie)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj
17 września 2005 (sobota), godzina 18:00
Orange Ekstraklasa 2005/06, 7. kolejka
Lech Poznań 3:2 (1:0) Górnik Zabrze Poznań, Stadion Miejski
Sędzia: Jarosław Żyro (Bydgoszcz)
Widzów: 11 000
Czas gry: 94 min. (46+48)
HerbLechPoznan.gif Herb.gif
Reiss 17 g
Reiss 50 k
Świerczewski 55
1:0
2:0
3:0
3:1
3:2



Lička 64
Bukalski 90
Ânderson 12, 19, Reiss 40, Świerczewski 54, Topolski 67, Zakrzewski 69, Scherfchen 90 Yellow card.gif Stojmenow 45, Lech 49, Siedlarz 79
Ânderson 19 Red card.gif
(1-4-4-2)
Krzysztof Kotorowski
Paweł Sasin
Zbigniew Wójcik
Ânderson
Błażej Telichowski
Zbigniew Zakrzewski
Piotr Świerczewski
Maciej Scherfchen
Pape Samba Ba (46 David Topolski)
Krzysztof Gajtkowski (83 Damian Nawrocik)
Piotr Reiss (85 Tomasz Iwan)
SKŁADY (1-4-3-3)
Piotr Lech
Błażej Radler (43 Iwajło Stojmenow)
Artur Prokop
Łukasz Juszkiewicz
Mariusz Magiera
Filipe Félix (68 Daniel Radawiec)
Krzysztof Bukalski
Marcin Siedlarz
Grzegorz Goncerz (55 Kamil Król)
Arkadiusz Aleksander
Marcel Lička
Trener: Czesław Michniewicz Trener: Marek Wleciałowski

Dodatkowe informacje

Błąd przy generowaniu miniatury: Brak pliku
Bilet meczowy.
Program meczowy.
  • Bramka Krzysztofa Bukalskiego padła w drugiej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy.

Relacja

Sport

Nieudany pościg

Ostrzono sobie apetyty na mecz najskuteczniejszej drużyny ligi z dysponującym najszczelniejszą obroną Górnikiem. I słusznie. Można było mieć wprawdzie zastrzeżenia o grę obydwu zespołów do przerwy. To jednak, co zaprezentowały po zmianie stron, w pełni usatysfakcjonowało publiczność. Po 55 min Lech prowadził 3-0, choć od 19 minuty grał bez usuniętego z boiska Brazyliczyka - Santosa Silvy Andersona. A warto przypomnieć, że Piotr Lech we wszystkich sześciu poprzednich kolejkach ligowych stracił także trzy bramki. Jednak w dramatycznej końcówce, kiedy Górnik postawił na frontalny atak, niewiele dzieliło gości od doprowadzenia do remisu.

Gospodarze przez kilkanaście minut nie potrafili rozmontować obrony zabrzan. Brakowało dokładnych podań, albo bramkarz Górnika był szybszy od miejscowych graczy. W 18 min Paweł Sasin wyrzucił piłkę z autu, niemal z narożnika boiska. Trafiła ona do Piotra Świerczewskiego, potem musnął ją jeden z obrońców gości. Pojedynek w powietrzu wygrał Piotr Reiss i Lech objął prowadzenie. Napastnik gospodarzy był w tej sytuacji na spalonym, jednak arbiter uznał, że Reiss dostał piłkę od rywala.

W minutę później drugą żółtą kartką i w konsekwencji czerwoną ujrzał brazylijski stoper gospodarzy - Anderson. Górnik miał przewagę jednego zawodnika, więc przystąpił do ataku pozycyjnego. Częściej przebywał na połowie gospodarzy, ale Lech bardzo groźnie kontratakował.

O losach meczu rozstrzygnęła dynamiczna gra miejscowych w pierwszym kwadransie po zamianie stron. Wprawdzie w 48 min Krzysztof Gajtkowski, z zatrzymaniem którego obrońcy Górnika mieli sporo kłopotu, nie zdołał wykorzystać bardzo dobrego podania Reissa, ale w minutę później bramkarz gości sfaulował go, gdy wbiegał z piłką w pole karne. "Jedenastkę" wykorzystał kapitan "Kolejorza" i było 2-0.

Zanim zaskoczony natarciem gospodarzy Górnik opanował sytuację, Świerczewski po bardzo dobrym podaniu Gajtkowskiego dostrzegł, że Lech wybiegł daleko z bramki i podwyższył na 3-0. Dopiero wówczas trener Marek Wleciałowski wprowadził na boisko Kamila Króla, który stwarzał znacznie większe zagrożenie pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego aniżeli Grzegorz Goncerz. Ale kontry gospodarzy nadal były groźne. W 60 min Gajtkowski omal nie zdobył czwartej bramki.

Potem już jednak z każdą minutą rosła przewaga Górnika. W 62 min celnie strzelił Arkadiusz Aleksander. To było pierwsze trafienie Górnika w sobotnim spotkaniu. W końcu po błędzie Sasina i przy biernej postawie Kotorowskiego bramkę strzelił najlepszy w drużynie z Zabrza - Marcel Liczka. Gol był przedniej urody. Czech "nożycami" trafił w piłkę, która za moment wpadła do siatki.

Lech rzadziej atakował, ale w 71 min po faulu stoperów Górnika na Gajtkowskim, sędzia mógł podyktować rzut karny.

Górnik w końcówce bardzo wyraźnie przeważał. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Krzysztof Bukalski zdobył kontaktowego gola strzałem z czternastu metrów. Kotorowski stał w bramce niczym zahipnotyzowany. Na wyrównanie zabrakło gościom czasu. Lech po raz kolejny, podobnie jak i poprzedno w meczu z Amicą, zaimponował skutecznością. Z czterech celnych strzałów gospodarzy aż trzy dały im bramki.

Andrzej Kuczyński, Sport nr 218 (12265), 19 września 2005