01.03.1986 - Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 5:0
1 marca 1986 (sobota) 1. liga 1985/86, 19. kolejka |
Górnik Zabrze | 5:0 (3:0) | Śląsk Wrocław | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Janusz Eksztajn (Warszawa) Widzów: 12 000 |
Zgutczyński 13 g Zgutczyński 16 k Zgutczyński 20 Pałasz 47 Gunia 88 g |
1:0 2:0 3:0 4:0 5:0 |
|||
(1-4-3-3) Józef Wandzik Bogdan Gunia Józef Dankowski Waldemar Matysik Marek Kostrzewa Marek Majka (78 Erwin Koźlik) Ryszard Komornicki Jan Urban Andrzej Zgutczyński Andrzej Iwan (71 Ryszard Cyroń) Andrzej Pałasz |
SKŁADY | (1-4-4-2) Andrzej Kirsza Waldemar Tęsiorowski Paweł Król Zbigniew Mandziejewicz Janusz Góra Jacek Nocko Waldemar Prusik Ryszard Tarasiewicz (68 Stefan Machaj) Jerzy Matys Aleksander Socha Dariusz Marciniak (46 Mariusz Stelmach) | ||
Trener: Hubert Kostka | Trener: Henryk Apostel |
Dodatkowe informacje
- Andrzej Zgutczyński nie wykorzystał rzutu karnego (Kirsza obronił).
Relacje
Sport
Zabrze. Obrońca tytułu potrzebował 10 minut, żeby pozbawić wszystkich wrocławian wszelkich złudzeń. Andrzej Zgutczyński zademonstrował w tej fazie wszystkie walory głównego pretendenta do tytułu króla strzelców ekstraklasy. W 12 min. włożył głowę tam, gdzie tylko zawodnicy z charakterem zaryzykują odważną szarżę. W trzy minuty później pokonał Kirszę z 11 metrów (karny za faul na Pałaszu). Współautorem trzeciego gola był Kostrzewski. Zgutczyński wymanewrował bramkarza, i klasyczny hat trick trafił do kronik z sezonu. Czwarta, bramka wisiała w powietrzu, bo oto Kirsza sfaulował Gunię, ale „Zgutek” chciał go koniecznie pokonać w identyczny sposoby jak w 15 min., na co bramkarz Śląska błyskawicznie zareagował i odbił piłkę. Mistrz grał z polotem, świetnie czuł się na dobrze przygotowanym boisku. Goście z Wrocławia, którzy w ubiegłym roku uszczuplili konto górników aż o trzy punkty, tym razem byli bezradni... Właściwie ani razu nie wystawili Wandzika na cięższą próbę, a kiedy na drugą połowę nie wyszedł Marciniak, zaś Tarasiewicz po starciu z Pałaszem, udał się do szatni, tylko Prusik usiłować coś zdziałać. Wysiłki te nie wystarczyły nawet na honorową, bramkę.
Dwie dalsze zdobyli natomiast zabrzanie, choć nie wkładali wszystkich sił w ten nierówny pojedynek, a gola Zgutczyńskiego nie uznał arbiter, jako że zabrzanin minimalnie „spalił”. 10 tysięcy widzów zapomniało o mrozie, wietrze i grypowej perspektywie. Szkoda tylko, że Śląsk nie postawił większych wymagań, bowiem widowisko byłoby jeszcze ciekawsze, a tak przyszło oglądać walkę z cieniem. Trzy gwiazdki, które zdobią ten mecz, to wyłącznie zasługa mistrza Polski. Śląsk w sobotę nie był w stanie podnieść jakości widowiska nawet o pół gwiazdki.
Z kadrowiczów najwięcej sił witalnych, angażował Andrzej Zgutczyński, którego mundialowa szansa wyraźnie zmobilizowała. Gdyby wykorzystał drugą „jedenastkę” mielibyśmy już w premierze pierwszą „10”. Matusik bezbłędny. Kiedy Dankowski sam radził sobie z atakiem serca wrocławian, przeniósł się do drugiej linii, wspomagał również napastników. Wandzik bezrobotny. Pałasz, jak zwykle aktywny, Urban i Kornicki dawali z siebie tyle, ile wymagała sytuacja.
Z kadrowiczów Śląska — Tarasiewicz nadużywał dryblingów i w efekcie odniósł kontuzję. Prusik rozegrał się w drugiej połowie, był agresywny, pracowity.