01.04.1973 - Górnik Zabrze - Wisła Kraków 0:1
1 kwietnia 1973 1. liga 1972/73, 16. kolejka |
Górnik Zabrze | 0:1 (0:1) | Wisła Kraków | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Marian Kustoń (Poznań) Widzów: 22 000 |
0:1 | Sarnat 16 | |||
Lubański | ||||
(1-4-3-3) Jan Gomola Joachim Szlosarek Jerzy Gorgoń Jan Wraży Zygmunt Anczok (65 Henryk Holewa) Alojzy Deja Zygfryd Szołtysik Hubert Skowronek Andrzej Szarmach Włodzimierz Lubański Władysław Szaryński |
SKŁADY | Gonet Szymanowski Maculewicz Płonka Musiał Szymanowski Polak(17 min. Garlej) Kmiecik Sarnat Kusto | ||
Trener: Jan Kowalski |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
"To żaden żart: Wisła wygrała w Zabrzu 1:0!" - takiej oto informacji zmuszona była udzielać redakcja "Przeglądu Sportowego" zdziwionym kibicom, którzy sądzili, że taki wynik to primaaprilisowy żart. Jak do tego doszło? W 16. minucie nastąpiła konsternacja. O młodym chłopcu krakowskim Kuście, nikt do tej pory nie miał w Zabrzu pojęcia i chyba dlatego nikt nie mógł podejrzewać, że jego akcja przyniesie gościom takie korzyści. Krakowianin uciekł prawym skrzydłem, jak dojrzały piłkarz wymanewrował pogoń, mocno naciskany idealnie podał do środka, a nadbiegający Sarnat dopełnił reszty. Na nic zdał się wysiłek jubilata Gomoli, występującego po raz setny w ligowych barwach Górnika.
Sport
ZABRZE (Inf. wł.). Trudno uznać co w tym moczu było większą niespodzianki rewelacyjna postawa Wisły, regres Górnika czy wreszcie końcowy rezultat. Sądząc po reakcji ludzi, z którymi mieliśmy okazjo mówić raczej to ostatnie. Kto dzwonił do redakcji i pytał o wynik ten natychmiast po naszej Informacji błagał o to żeby z niego nie żartować w prima aprilis. Żaden żart: Wisła wygrała w Zabrzu1:0! Przypadek? Nic podobnego! Zwycięstwo przypadło drużynie lepszej. kapitalnie przygotowanej taktycznie, nienagannie zorganizowanej we wszystkich Uniach, dysponującej zwartym kolektywem bez słabych punktów. Gdyby Górnik był tego dnia bardziej wymagającym przeciwnikiem powiedzielibyśmy więcej: kto wie czy to nie byt w ogóle najlepszy wystąp piłkarzy krakowskich na stadionie Zabrza.Nikt nie Jest w stanie dociec w Jakim stopniu zaskakująca zwyżka formy Wisły stanowi zasługą nowego zespołu szkoleniowego, w każdym razie trener Stecki w był najszczęśliwszym człowiekiem na stadionie. Jego chłopcy spisali się bezbłędnie, wypełnili zadania bez zarzutu a ponieważ trafili na Górnika bez tempa i dynamiki, innego rezultatu nie mogło być. Będziemy z dużym zainteresowaniem śledzić dalsze występy krakowian, w nadziel, że w ich zespole rośnie nam drużyna, mogąca spełnić wielkie nadzieje Krakowa.
Kto oczekiwał łatwej roboty zabrzan. ten mógł się utwierdzić w takim przekonaniu Już w pierwszej minucie spotkania. Maciulewicz, oddelegowany do opieki nad Lubańskim zwlekał z wybiciem piłki, dopadł Jej Szaryński, przekazał Włodkowi, a ten miast strzelać dał się uprzedzić Gonetowi. Ale to była dopiero przystawka, nic nie mówiąca o tym, co będzie później. Później było mniej różowo dla gospodarzy, podejrzewamy. że głównie z winy drugiej Unii. Szołtysik, o którym słyszeliśmy, że dołoży wszelkich starań, by dowieść komu się należało miejsce w Cardlff. psuł większość akcji od pierwsze] piłki. To samo z Deją, później najsłabszym piłkarzem na murawie. Co w teł sytuacji mógł zdziałać nieco bardziej energiczny Skowronek, skoro ani w przedzie. ani w tyle nie miał żadnego wsparcia? Górnik robił wszystko, żeby wpaść w rytm i własnym, dobrze znanym tempem zmusić do uległości rywala .Co z tego, skoro, albo miał za mało atutów, albo sięgał po niewłaściwe środki.
W 16 minucie nastąpiła konsternacja. O młodym chłopcu krakowskim Kuście nikt do tej pory nie miał w Zabrzu pojęcia i chyba dlatego nikt nie mógł podejrzewać, że jego akcja przyniesie gościom takie kontyści. Krakowianin uciekł prawym skrzydłem, jak dojrzały piłkarz wymanewrował pogonie, mocno naciskamy mimo to Idealnie podał do środka, a nadbiegający Sarnat dopełnił reszty. Na nic zdał się wysiłek Jubilata Gomoli, występującego po raz 100 w ligowych barwach Górnika. Wisła uzyskała prowadzenia 1:0 Co z tego, te Górnik prawdopodobnie smagnięty reprymendą, na którą zasłużył, odnalazł w sobie po przerwie duże rezerwy sil, dzięki czemu podyktował znacznie silniejsze tempo? Przeciwnik nierozluźnił szeregów, umiał nie tylko zdemaskować zakuty zabrzan, ale i zorganizować błyskawiczny i zawsze groźny kontratak. W tej specjalności krakowian rzadko kłady mieliśmy okazją podziwiać, raczej byli dotąd znani z dojrzałości defensywnej. Wszystko co Górnik uzyskał w okresie wzmożonego wysiłku, to trzy pozycje, które mogły przynieść rezultat gdyby bramki Wisły strzegł ktoś inny. a nie Gonet. Dwukrotnie obronił potwornie silne pociski, wystrzelone przez najgroźniejszego bombardiera w tym meczu, Gorgonia. Za chwilę miał wielką szansą Deja, Jednak z paru metrów przeniósł wysoko nad poprzeczką i w tym samym momencie mogło być 2:0, Natychmiast po Jednym z wielu nieudanych ataków zabrzan piłka trafiła pod nogi Kmiecika, nastąpił kapitalny rajd, minięcie paru przeciwników w pełnym biegu i gdy za Kmiecikiem był Już Gorgoń, nastąpił nieoczekiwany moment zawahania. Szansą diabli wziął!.
To nie był koniec emocji. W 81 minucie starannie pilnowany Lubański urwał się opiekunom. już włączył trzeci bieg, gdy został na samej Unii pola karnego powstrzymany za koszulą. Rzut wolny egzekwował nam poszkodowany. Piłka uderzyła z niezwykłą silą w składanie 1 wróciła w pole. Jeszcze ludzie nie zdołali odetchnąć i wrażenie, kłody Identycznie zachował się Kmiecik. TOŻ był rzut wolny sprzed pola karnego, też nastąpił strzał rzadkiej piękności i znów była poprzeczka.
Górnik już nie był zdolny do zaskoczenia upartego rywala. Na dobrą sprawą nie miał prócz Lubańskiego i Gorgonia żadnych wielkich indywidualności zdolnych zrównoważyć silą wspaniale zorganizowanego kolektywu przeciwnika. Dlatego przegrał i chciałoby się wierzyć, że z tej lekcji wyciągnie wnioski.