01.04.1992 - Górnik Zabrze - Widzew Łódź 1:0
1 kwietnia 1992 (środa), godzina 16:30 Puchar Polski 1991/92, rewanż 1/4 finału |
Górnik Zabrze | 1:0 (1:0) | Widzew Łódź | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Ryszard Wójcik (Opole) Widzów: 5 214 |
Kraus 17 k | 1:0 | |||
Kraus | ||||
(1-3-5-2) Marek Bęben Jacek Grembocki Tomasz Wałdoch Marek Piotrowicz Remigiusz Golda Piotr Jegor Krzysztof Zagórski Dariusz Koseła Mieczysław Agafon Henryk Bałuszyński Ryszard Kraus (81 Andrzej Orzeszek) |
SKŁADY | (1-3-5-2) Piotr Wojdyga Marek Bajor Tomasz Łapiński Wiesław Cisek Bogdan Jóźwiak Andrzej Szulc Leszek Iwanicki Marek Godlewski (46 Leszek Kosowski) Paweł Miąszkiewicz Sławomir Chałaśkiewicz (66 Piotr Szarpak) Marek Koniarek | ||
Trener: Jan Kowalski | Trener: Paweł Kowalski |
Relacja
Sport
Zabrze. Suma piłkarskich umiejętności, gdyby porównywać indywidualnie każdego piłkarza z osobna - na pewno wyższa była po stronie gości. Ba, fakt że nawet jeden z najlepszych strzelców naszej ligi Leszek Kosowski musiał zająć miejsce na ławce rezerwowych to mówi wiele. W dodatku w Górniku brakowało pauzującego za żółte kartki Ryszarda Stańka... A mimo to zabrzanie wygrali i awansowali do półfinałów Pucharu Polski. Okazali się po prostu lepszym kolektywem, zespołem rozumiejących się ludzi oraz swoje intencje. Od samego początku gry optyczną przewagę osiągnął Widzew. Częściej był w posiadaniu piłki, gra toczyła się raczej po tej stronie boiska, po której stała bramka Bębna. Już w 7 minucie po rzucie rożnym przy braku zdecydowania u bramkarza gospodarzy Koniarek głową odgrywał piłkę wzdłuż linii bramkowej, ale nikt jej tam nie oczekiwał, żeby wepchnąć do siatki. Jak się wykorzystuje choćby cień szansy na zdobycie gola pokazali zabrzanie. Ledwo wpadli w „szesnastkę” przeciwnika zrobili tam kocioł, a ponieważ Godlewski zachował się jak nowicjusz robiąc kilkumetrowy wślizg w narożniku pola karnego, będący przy piłce Piotr Jegor skorzystał z prezentu i najpierw wypuścił sobie piłkę, a później poczekał aż nogi rywala uderzą w jego nogi i po chwili razem z kolegami z zespołu patrzył jak Ryszard Kraus spokojnie lokuje z „wapna” piłkę w siatce. Przez pozostałe minuty spotkania goście bili głową w mur rywali, nie mogąc znaleźć żadnego sposobu. Co prawda w 32 minucie po efektownej centrze przewrotką szansę na wyrównanie miał Godlewski, ale z 10 metrów zamiast strzelić poturlał piłkę w kierunku bramki gdyby czuwał Bęben. Widzew tego meczu nie mógł rozstrzygnąć na swoją korzyść. Dlaczego? Dlatego, że w ciągu całego meczu oddał w kierunku bramki rywala w sumie dwa celne strzały (ten drugi to wolny w wykonaniu Miąszkiewicza w 85 min.), po którym piłka wyleciała z rąk Bębna, ale obrońcy wybili ją na róg) oraz bodaj trzy groźne, lecz niecelne. Górnik grał natomiast konsekwentnie w obronie, próbując co jakiś czas kontrować i gdyby Golda wykazał trochę więcej zimnej krwi przy oddawaniu strzału z 10 metrów po akcji Bałuszyńskiego i trafił w bramkę, a nie przenosił ponad poprzeczką, mogło być 2-0. Ale i tak zabrzanie przeszli do półfinałów, a jedynym zmartwieniem Jana Kowalskiego była trzecia żółta kartka w tym sezonie dla Krausa za niepotrzebne zagranie piłki ręką.