01.09.1984 - Górnik Zabrze - Górnik Wałbrzych 1:0
1 września 1984, godzina 19:00 1. liga 1984/85, 5. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:0 (0:0) | Górnik Wałbrzych | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Tadeusz Diakonowicz (Warszawa) Widzów: 15 000 |
Pałasz 60 | 1:0 | |||
Drapiński | ||||
Eugeniusz Cebrat Bogdan Gunia Józef Dankowski Joachim Klemenz Marek Kostrzewa Marek Majka Waldemar Matysik Ryszard Komornicki Andrzej Pałasz Andrzej Zgutczyński Erwin Koźlik (46 Ryszard Cyroń) |
SKŁADY | Walusiak Kowalik Drapiński Majewski Gawryszewski Kowalski (74 Truczyński) Góra Ciołek Rusiecki Stelmasiak Janikowski (69 Kosowski) | ||
Trener: Hubert Kostka | Trener: Jan Caliński |
Relacje
Sport
Nie mylić z Zico.
Zabrze. Dwie piłkarskie indywidualności dominowały na boisku. Po stronie wałbrzyszan – ich dyrygent, Włodzimierz Ciołek, naprzeciw niego może nie mózg, Alena pewno serce zabrzańskiego zespołu – Andrzej Pałasz. Wybornej technice, zwodom i precyzyjnym podaniom pierwszego towarzyszyła tradycyjnie pewna nonszalancja, luz. Gracz z „10” na pasiastej koszulce, kiedyś barwami i numerem identycznej do własności idola kibiców Flamenco, niejakiego Zico, przeciwstawił szybkość, zaangażowanie i waleczność. Ciołek był wszędzie, Pałasz zawsze tam, gdzie można było otworzyć kolegom drogę do bramki Walusiaka. Gdyby jeszcze ci koledzy wiedzieli jak pokonać 25-latka…
Do przerwy, w odróżnieniu do swojego vis a vis, pan Ryszard nie narzekał na nudę. Kolejno Komornicki (3), Pałasz (6), Zgutczyński (13), ponownie Komornicki (18), Majka (24), znów pechowy Zgutczyński (29 i 41 min.) posyłali piłkę tuż obok obramowania bramki, bądź jak w pierwszym przypadku, „Walek” był na miejscu. ¾ z tych sytuacji wypracował właśnie Pałasz. A Ciołek i spółka początkowo demonstrowali chwiejne catenaccio i Majewskim w roli cementu. Gdy minęło pół godziny, spróbowali odważniejszych akcji, lecz doping w 39 min. Stelmasiak po wolnym Ciołka pokusił się o coś, czego nie udało się dokonać jeszcze nikomu w tym sezonie – odczarowanie bramki Cebrata – bez rezultatu.
W kwadransie po przerwie Pałasz doszedł widać do wniosku, że wypracowywanie sytuacji partnerom to nie droga do celu. Poszedł sam do przodu, otrzymał wspaniałe podanie Matysika zgubił gdzieś Kowalika (obaj boczni obrońcy wałbrzyszan w tak zwanej destrukcji spisywali się fatalnie) i z 3-metrów strzelił między słupkiem a Walusiakiem. Przegrywający natychmiast ruszyli do przodu i zapłaciliby za to co najmniej dwukrotnie, gdyby nie Walusiak. Oko w oko za Zgutczyńskim (73) i Pałaszem (87 min.) weteran wśród golkiperów ekstraklasy poradził sobie niczym Zoff. Nic dziwnego, że grupka kibiców zespołu gości pożegnała go ciepło skandując na dodatek „Chcemy Panica!”. Oj, ciężka jest dola trenera…
Janusz Śmiłowski, Sport, nr 173 z 3 września 1984 r.