01.10.1969 - Górnik Zabrze - Olympiakos Pireus 5:0
1 października 1969 Puchar Zdobywców Pucharów 1969/70, rewanż 1/16 finału |
Górnik Zabrze | 5:0 (1:0) | Olympiakos Pireus | Chorzów, Stadion Śląski Sędzia: Paterson (Szkocja) Widzów: 30 000 |
Wilczek 1 Skowronek 62 Szołtysik 70 Banaś 82 k Banaś 84 |
1:0 2:0 3:0 4:0 5:0 |
|||
Hubert Kostka Rainer Kuchta (60 Henryk Latocha) Stanisław Oślizło Stefan Florenski Jerzy Gorgoń Hubert Skowronek (46 Alfred Olek) Erwin Wilczek Zygfryd Szołtysik Jan Banaś Włodzimierz Lubański Władysław Szaryński |
SKŁADY | Liadelis Gaitzadis Pavlidis Plessas Aganian Siokos Vasiliou Miller G.Sideris Joutsos (Stolingas) Botinos (Kaumarias) | ||
Trener: Géza Kalocsay |
Relacja
Sport
Słynny Sideris w cieniu Wilczaka i Szaryńskiego
STADION ŚLĄSKI. Sławny Olimpiakos nie dotrzymał kroku Górnikowi, w rewanżowym spotkaniu Pucharu Zdobywców Pucharów. Na nic zdała się ambicja Greków, wola walki, chęć zdobycia przynajmniej honorowego gola. Górę wzięły o wiele wyższe walory piłkarskie zabrzan, którzy, prawdę mówiąc, bez gry na pełnych obrotach “zaliczyli” pięć bramek. Gdyby górnicy wcześniej przystąpili do ataków non stop, mogli z powodzeniem wyrównać rekord Legii z UT Arad.
- Górnik to jednak wielka klasa - mówił po meczu trener Olimpiakosu, Stefan Bobek. Nie łudziłem się, że w rewanżu możemy coś zdziałać. Remis w Atenach właściwie przesądził sprawę na korzyść waszego zespołu. Zależało nam jedynie na nawiązaniu w miarę równorzędnej walki, pokazaniu polskie publiczności z dobre strony. Czy sztuka ta się udała nam w pełni? Chyba nie. Moi podopieczni zagrali tym razem nieco słabiej i mimo ambitnych wysiłków niewiele mogli zdziałać.
Tak, to prawda. Skrzydła podciął gościom już w pierwszej minucie Wilczek, który błyskawiczną akcję Szołtysika i Lubańskiego, zakończył celnym strzałem. Kibice mówili wówczas: Wilczek posiada monopol na zdobywanie bramek w spotkaniach z Grekami. Rozgrywający Górnika w pierwszy spotkaniu dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, w środę otworzył konto strzeleckie, wypełnione w drugiej części przez Skowronka, Szołtysika i Banasia (dwukrotnie). Bramka ta w poważnym stopniu zahamowała impet gości, odebrała im ochotę do walki. Niestety, zabrzanie również zwolnili tempo i na następną bramkę musieliśmy czekać przeszło godzinę.
W drugiej połowie górnicy poszli w ślady Legii, przyśpieszyli tempo ofensywnych poczynań i na ich efekty nie musieliśmy długo czekać. Zastępca Olka wykorzystał dobre podanie Banasia (62 min.), w osiem minut później Skowronek przypieczętował awans swojej drużyny do drugiej rundy PZPE. Teraz górnicy rozegrali się na dobre. Z łatwością uwalniali się spod kontroli Greków, strzelali z każdej nadarzającej się pozycji. W efekcie zdobyli dwie dalsze bramki, które stanowiły nagrodę za pomysłową i efektowną grę.
- Byliśmy w drugie połowie bezradni - mówił po meczu Georfe Sideris. Przegraliśmy w znacznie wyższych rozmiarach niż przypuszczaliśmy przed meczem. Cóż, wypadam nam tylko życzyć Górnikowi dobrego losowania i awansu do finału PZPE. Pełny sukces waszego reprezentanta stanowić będzie dla nas pewną osłodę za wysoką porażkę.
Piłkarze Olimpiakosu, nie mieli po meczu najlepszych min. W najgorszych snach nie przewidywali, że w rewanżu stracą aż pięć bramek. Pocieszali się jedynie, że mistrz Rumunii doznał w Warszawie jeszcze większej klęski. Wątpliwa to pociecha, dla zespołu, który w spotkaniach międzynarodowych uzyskał wiele wartościowych wyników. Wygrał z Santosem, Barceloną, MTK, Portuguesą. W takich rozmiarach nie przegrał z żadnym zespołem. Nie należy więc dziwić, że piłkarze Olimpiakosu, działacze i towarzyszący ekipie dziennikarze w najwyższych superlatywach wyrażali się po meczu o klasie zabrzan.
- Zapraszamy was na rewanż do Aten - mówił kierownik ekipy p. Koenig. Wysoka porażka nie daje nam spokoju. Chcemy w towarzyskim pojedynku udowodnić, że potrafimy grać znacznie lepiej i skuteczniej…
W Chorzowie Grecy grali wyjątkowo niemrawo. Bramka stracona już w 1 minucie wyraźnie ich zdeprymowała. Starali się wprawdzie kontrolować ruchy najgroźniejszych, ich zdaniem, napastników Górnika. ale pressing ten zdawał egzamin tylko w pierwszej połowie. Kiedy zabrzanie w drugiej odsłonie podkręcili tempo, prowadzili tempo, prowadzili natarcie z pierwszej piłki, Olimpiakos zapomniał o przedmeczowych założeniach. Napastnicy Górnika mieli teraz wolną drogę do bramki Liadelisa. Aż pięć razy zmusili go do kapitulacji, a niewiele brakowało, by goalkeeper gości jeszcze przynajmniej trzy razy wyjmował piłkę z siatki. Bardzo aktywny w tym spotkaniu Szaryński, współautor bramek zdobytych przez Szołtysika i Banasia, nie miał jednak szczęścia w strzałach. Szkoda. “Szarikowi” należała się bramka za dobrą grę. Obok niego na słowa uznania w wyrównanym zespole zwycięzców zasłużyli: Floreński, który prawie zupełnie wyeliminował z gry Siderisa, Szołtysik, Oślizło, Banaś, Wilczek i wprowadzony w drugiej części Skowronek.
STANISŁAW PENAR
Po meczu powiedzieli:
Dr GEZA KALOCSAI: “Tylko tak dalej, a możemy w PZPE zrobić wielką karierę. Oby nam tylko dopisało szczęście w losowaniu”. STEFAN BOBEK: “Gratuluję. Stało się tak jak przewidywałem po remisie w Atenach. W spotkaniu z doskonale dysponowanym Górnikiem nie mieliśmy wiele do powiedzenia”.
P. PETERSON - ARBITER GŁÓWNY: “Mecz był łatwy do prowadzenia. Piłkarze obydwu drużyn grali fair. Górnik, moim zdaniem, może w PZPE odegrać dużą rolę”.
ENZO MAGNOZZI: “Górnik nie zawiódł. Rozegrał z Olimpiakosem bezbłędnie partię, udowadniając, że w spotkaniach z silnymi rywalami, można na niego liczyć”.
G. SIDERIS: “Sprawiedliwości stało się zadość. Awans do II rundy wywalczyła bezsprzecznie lepsza drużyna. Uważam, że przegraliśmy trochę za wysoko”.
H. KOENIG - kierownik ekipy Olimpiakosu: “Doznaliśmy w Chorzowie jednej z porażek w historii naszego klubu. Nie robimy jednak z tego powodu tragedii. Przegraliśmy jedenastką, która zalicza się do czołowych w Europie”.
Sport Nr 117 (3203), Piątek, 3 października 1969 r.