01.10.1989 - Górnik Zabrze - Wisła Kraków 2:0
1 października 1989 (niedziela), godzina 17:00 1. liga 1989/90, 10. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (2:0) | Wisła Kraków | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Krzysztof Słabik (Gdańsk) Widzów: 6 343 |
Cyroń 9 Rzepka 43 |
1:0 2:0 |
|||
Franciszek Sulski Tomasz Wałdoch Józef Dankowski Mirosław Staniek Piotr Jegor Robert Warzycha Piotr Rzepka Zenon Lissek Dariusz Koseła (46 Ryszard Kraus) Krzysztof Zagórski (76 Bogusław Cygan) Ryszard Cyroń |
SKŁADY | Grzegorz Maśnik Marek Motyka Grzegorz Lewandowski Zenon Małek Jarosław Giszka Zdzisław Janik Dariusz Wójtowicz Marcin Jałocha Tomasz Dziubiński (46 Dariusz Marzec) Kazimierz Moskal Mateusz Jelonek (64 Sławomir Przytuła) | ||
Trener: Zdzisław Podedworny | Trener: Adam Musiał |
Relacja
Sport
To nie Turyn
Jak było do przewidzenia, Górnik zdecydowanie lepiej czuje się w Zabrzu, aniżeli w Turynie. Inna sprawa, że krakowianie prezentują futbol zupełnie inny w stylu i formie od piłki włoskiej. Dlatego też mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami gospodarzy, gości i publiczności. Już w 2 minucie Robert Warzycha zainaugurował trwającą później przez cały mecz serię dośrodkowań na pole karne. W tym pierwszym przypadku Cyroń był jednak jeszcze niezbyt rozgrzany. Potem Moskal próbował z rzutu wolnego zorientować się, jak spisuje się w bramce Franciszek Skulski, Józef Wandzik obserwował bowiem to spotkanie z trybun. Leczenie kontuzjowanej ręki potrwa jeszcze co najmniej dwa tygodnie.
W 9 minucie Wisłę spotkała pierwsza przykrość. Stało się to z powodu Zenona Lisska, który gdzieś w okolicach środkowej linii boiska akrobatycznie kopnął piłkę tzw. „nożycami”. Zrobił to tak dokładnie, że Ryszard Cyroń znalazł się w sytuacji strzeleckiej. Nawiasem mówiąc, napastnik zabrzan wykazał w tym momencie spory dar przewidywania, Maśnik nie zdołał zapobiec utracie bramki.
Górnicy specjalnie nie spieszyli się z wykorzystaniem tej przewagi psychologicznej. Raczej spokojnie czekali na następną okazję. Większość akcji inicjował Warzycha. Kilkakrotnie powtórzył ten sam wariant rozgrywania piłki. Polegało to na szybkim rajdzie prawym skrzydłem i klasycznej centrze. Jednak za każdym razem albo Cyroń i Zagórski nie nadążali za tokiem myślenia Warzychy, albo odwrotnie. Aż prosiło się, żeby przynajmniej na chwilę Górnik zmienił ten narzucony sobie scenariusz.
Tymczasem wiślacy ustawili grę tak, by przystosować się do stereotypowych zagrań gospodarzy, ale nie potrafili jednocześnie energicznie zaatakować. Tylko w 14 minucie, po zagraniu Motyki, Moskal mógł z powodzeniem pokusić się o wyrównanie (spóźnił się). W 2 minuty później główkował Jelonek. To było wszystko ze strony gości z Krakowa w pierwszej połowie. Reszta należała do zabrzan. Odnotowaliśmy cztery ciekawe akcje: Zagórski strzelał z woleja, Koseła z Lisskiem dwukrotnie starali się przepchnąć piłkę przez ustawionych na linii bramkowej obrońców Wisły, w 40 minucie Zagórski w pojedynkę walczył z dwoma rywalami i bramkarzem. Wreszcie w 42 minucie, po rzucie rożnym, Piotr Rzepka wykorzystał zamieszanie na przedpolu krakowian i plasowanym uderzeniem po raz drugi pokonał Maśnika.
Po przerwie Wisła niespodziewanie zagrała odważniej. Na każdą akcję Górnika odpowiadała kontratakiem. Rozgrywający gości: Janik, Wójtowicz i Jałocha raz po raz wysyłali w bój Moskala. Tak było w 48, 62 i 75 minucie. Jednak napastnikowi Wisły zabrakło szczęścia i być może spokoju. Zyskało na tym widowisko, ale rezultat nie zmienił się.
Niestety poczynaniom piłkarzy towarzyszyły starcia rozwydrzonej młodzieży Zabrza i Krakowa. Działo się to na koronie stadionu. Interweniowała milicja. Te sceny, jak zawsze, były żenujące.
Adam Barteczko, Sport nr 193 (7997), 2 października 1989