02.03.2008 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 3:2
2 marca 2008 (niedziela), godzina 16:00 Orange Ekstraklasa 2007/08, 19. kolejka |
Ruch Chorzów | 3:2 (1:1) | Górnik Zabrze | Chorzów, Stadion Śląski Sędzia: Jacek Granat (Warszawa) Widzów: 42 000 Czas gry: 94 min. (46+48) |
Ćwielong 20 Baran 47 g Nowacki 75 |
1:0 1:1 2:1 3:1 3:2 |
Brzęczek 28 Zahorski 83 g | ||
Nykiel 5 (F), Pulkowski 31 (F), Adamski 58 (F) | Bajić 17 (F), 88 (F), Pawelec 85 (F) | |||
Bajić 88 (druga żółta) | ||||
(1-4-4-2) Robert Mioduszewski 6 Krzysztof Nykiel 6 Grzegorz Baran 7 Ireneusz Adamski 7 Tomasz Brzyski 7 Wojciech Grzyb 6 Gábor Straka 7 Michał Pulkowski 6 (90 Grzegorz Domżalski n.) Piotr Ćwielong 7 (68 Pavol Baláž 5) Marcin Nowacki 8 (80 Rafał Grodzicki n.) Martin Fabuš 6 |
SKŁADY | (1-4-4-2) Boris Peškovič 6 Patrik Pavlenda 4 (78 Tomasz Moskal n.) Mariusz Pawelec 5 Michał Pazdan 6 Mariusz Magiera 5 Konrad Gołoś 6 Jerzy Brzęczek 8 Marko Bajić 0 Piotr Madejski 6 (78 Marius Kižys n.) Tomasz Zahorski 6 Piotr Malinowski 4 (63 Dawid Jarka 4) | ||
Trener: Dušan Radolský | Trener: Ryszard Wieczorek |
Dodatkowe informacje
- Spotkanie ligowe z Ruchem nr 90 (derby nr 113).
- Spotkanie ocenione na 5 gwiazdek według Sportu (obok piłkarzy noty według tegoż dziennika).
- Oficjalnie na sektorach gości zasiadło 16 234 sympatyków Górnika.
Relacja
Na żaden mecz ligowy Śląsk nie czekał w ostatnim dwudziestoleciu z takim napięciem, tak jak na rewanżowy pojedynek derbowy, który nawiązując do tradycji spotkań „jak za dawnych lat” rozegrano na Stadionie Śląskim. Stawka czysto sportowa tego spotkania była stosunkowo niewielka, 11. w tabeli Ruch podejmował 8. Górnik. Obu klubom nie groziły puchary. Zakładano też, że bez problemu utrzymają się w lidze. Tymczasem o meczu mówiła przez wiele miesięcy cała Polska, a nawet i świat, tym bardziej, że tego samego dnia miały miejsce pojedynki derbowe w wielu krajach. Kibice tworzyli specjalne strony internetowe poświęcone derbom, wykupiono billboardy na ulicach śląskich miast (w 12 miastach regionu od początku lutego można było zobaczyć aż 30 billboardów informujących o wielkich derbach Śląska), na meczach reprezentacji Polski (transparent „www.derbydlagornika.pl na meczu Polska - Finlandia na Cyprze) i derbach Madrytu pojawiły się transparenty informujące o spotkaniu (na meczu Atletico z Realem wywieszono ogromny transparent o treści: „2. marzec – wielkie derby”. Informacja poszła w świat, a to dlatego, że mecz był transmitowany aż w 22 stacjach telewizyjnych. Fani niebieskich udali się z tym samym transparentem również do Anglii, by kibicować Atletico w meczu z Boltonem w Pucharze UEFA). Przed kasami ustawiały się kilkusetmetrowe kolejki po bilety, których przygotowano 40 987 (początkowo kibice Górnika otrzymali 7 500 wejściówek, ale po akcji propagandowej, jaką przeprowadzili, otrzymali ostatecznie 12 500, ale i tak część kupiła bilety w Chorzowie w puli przeznaczonej dla gospodarzy). Ostatni raz tylu widzów oglądało ligowe spotkanie w 1984 roku!. Zaplanowano bogaty program artystyczny przed pierwszym gwizdkiem (m.in. koncert Dody!). Swoją obecność potwierdzili trenerzy wielu śląskich klubów, byli zawodnicy Górnika i Ruchu, osobistości świata kultury i polityki. Akredytowanych zostało 429 dziennikarzy (w tym pięciu przedstawicieli mediów przybyło ze Słowacji, kilku z Irlandii i Anglii oraz najmocniejsza grupa z Niemiec – aż 42 osoby – trzeba było zatrudnić tłumaczkę na pomeczową konferencję). Aby sprawnie przetransportować rzesze kibiców na stadion, obie ekipy zorganizowały pociągi specjalne. Jeden z fanami niebieskich z południowych rubieży Górnego Śląska wystartował z Radlina. Po drodze zatrzymywał się m.in. w Czerwionce, Orzeszu, Mikołowie, Łaziskach i Katowicach. Tłum fanów Ruchu z Rudy Śląskiej, który zebrał się na Chebziu (dzielnica Rudy Śląskiej) wobec braku pociągu rejsowego (kilka kursów na tej trasie odwołane tego wyjątkowego dnia) pieszo udało się do Chorzowa. Fani Górnika mieli zorganizowane aż 4 pociągi. Dwa wyruszały z Zabrza, jeden z Rudy Śląskiej, a jeden robił „koło” objeżdżając południowe miasta Górnego Śląska (Łaziska, Orzesze, Leszczyny, Rybnik, Knurów, na koniec zabierając też liczny fanklub z Gliwic). Niebiescy wysiadali na stacji Chorzów – Batory, a trójkolorowi - Katowice – Załęże, skąd autobusami dowożono ich pod bramy Stadionu Śląskiego. Do zabezpieczenia przejazdów kibiców oraz okolic stadionu zaangażowano 1038 policjantów. Zatrzymano 3 osoby, które w stanie nietrzeźwym, obrzuciły butelkami szklanymi pracowników ochrony oraz 1 osobę która dokonała czynnej napaści wobec funkcjonariusza policji.
Przygotowania do derbów przez oba zespoły wyglądały zgoła odmiennie. W ekipie górników hasło „Ruch” padło dopiero na cztery dni przed pierwszym gwizdkiem. Wcześniej drużyna Ryszarda Wieczorka przygotowywała się do meczu 1/4 finału Pucharu Ekstraklasy, który rozegrała w Zabrzu w środę poprzedzającą derby (porażka 0:1 (0:0)). Do tego czasu na zgrupowaniu kadry we Wronkach przebywała czwórka zawodników: Mariusz Pawelec, Michał Pazdan, Konrad Gołoś i Tomasz Zahorski. Ograniczony czas nie był jedynym problemem górników. Ze względu na nadmiar żółtych kartek w derbach zagrać nie mógł Tomasz Hajto. Do końca nie wiadomo było, czy wystąpić będzie mógł Jerzy Brzęczek, który zmagał się z grypą. Wieczorek był jednak optymistą i do przyjęcia takiej postawy namawiał swoich piłkarzy: - Powiedziałem, że czeka nas bardzo ważny i prestiżowy mecz, w którym zagrać to zaszczyt. Trzeba zostawić na boisku umiejętności i serce. Poza prestiżem gramy jednak przede wszystkim o punkty.
Niebiescy przygotowywali się do meczu na Cichej oraz na śląskim gigancie. Ponadto dzień przed meczem drużyna udała się w odludne miejsce na zgrupowanie, by móc skoncentrować się wyłącznie na potyczce z Górnikiem. – Musimy się schować przed pytaniami o bilety, przed żonami, dziećmi... - tłumaczył Dušan Radolský. – Poza tym przygotowujemy się jak do każdego innego meczu. Trener Ruchu doceniał rangę tego spotkania, jednak traktował je jako normalną kolejkę ligową. - Staram się krótkimi zdaniami i cytatami zmobilizować swoich zawodników na przedmeczowej odprawie. Czasami są to zapożyczenia z jakiś książek, a czasami wstanę w środku nocy i zanotuję zdanie, które akurat przyszło mi na myśl. W ostatniej chwili do zespołu dołączyli pozyskani Rafał Grodzicki i Krzysztof Pilarz.
Wszyscy zastanawiali się, czy mecz spełni pokładane w nim nadzieje. Okazało się, że przerósł oczekiwania... Były to bowiem derby marzeń! Sportowo wygrał Ruch, ale tak naprawdę zwyciężyły oba kluby, które pokazały jeszcze raz, że mają niepowtarzalną moc przyciągania. Sukces odnieśli też piłkarze, unieśli bowiem ciężar odpowiedzialności. Gratulacje należały się organizatorom i służbom bezpieczeństwa, którzy podjęli wielkie wyzwanie i zdali egzamin na piątkę. Zwyciężyli wreszcie kibice, którzy mimo fatalnej pogody sprawili, że wielkie derby Śląska były tak wspaniałe...
Przed pierwszym gwizdkiem redakcja katowickiego „Sportu” razem z firmą „Bisset” wręczyła Gerardowi Cieślikowi i Stanisławowi Ośliźle dwa efektowne zegarki, upamiętniające mecze przed 40-tysięczną widownią na Stadionie Śląskim. Legenda Ruchu wspólnie z Włodzimierzem Lubańskim (zaproszonym na mecz przez Ruch!) wyprowadziła później jedenastki na murawę, Ruchu w niebieskich i Górnika – w białych strojach.
Obie drużyny nawiązały do najlepszych tradycji śląskich derbów – mówili zgodnie opuszczający stadion kibice, w tym byli zawodnicy Górnika i Ruchu. Mimo fatalnych warunków atmosferycznych gra prowadzona była w dobrym tempie, z walką godną spotkania rywali zza miedzy. Trener Ryszard Wieczorek zapowiadał niespodziankę na mecz z Ruchem i taką było wystawienie w ataku obok Zahorskiego – filigranowego Malinowskiego, który dotąd grał na bocznej pomocy. – Warunki dla niego stworzone – ocenił trener Górnika. – Liczyliśmy na pewien element zaskoczenia, ale Piotr otrzymywał zbyt mało piłek. Nie można tego było powiedzieć po drugiej stronie o Marcinie Nowackim, także wyraźnie wysuniętym do przodu. Pozyskany zimą zawodnik „szukał” gry, był aktywny do 80 minuty, kiedy to trener chorzowian doszedł do wniosku, że „Mały” zrobił swoje.
Od pierwszego gwizdka sędziego bardziej ofensywnie zagrali chorzowianie. Zagęścili środek boiska, utrudniając rozegranie akcji rywalom i dość często przedostawali się pod ich pole karne. W 20 minucie ta strategia przyniosła niebieskim prowadzenie. Krzysztof Nykiel przytomnie z prawej strony boiska zagrał w pole karne do Nowackiego, ten nie trafił najlepiej w piłkę, ale mimo to dotarła do Piotra Ćwielonga, który wślizgiem umieścił ją w siatce. Był to pierwszy gol 22-letniego wówczas piłkarza po powrocie na Cichą. Jak należało się spodziewać, Górnik śmielej ruszył do przodu. Po centrze Brzęczka, Gołoś nie trafił głową, ale za chwilę kapitan zabrzan popisał się precyzyjnym uderzeniem z dystansu i Robert Mioduszewski musiał wyciągać piłkę z siatki. Brzęczek był pierwszoplanową postacią w zespole Górnika, a po grypie, z jaką walczył w ostatnich dniach, nie było śladu. Podobnie, jak w przypadku zdobywcy pierwszego gola dla Ruchu, który jeszcze przed przerwą mógł się ponownie wpisać na listę strzelców. Popularny „Pele” grał z przeziębieniem i wytrzymał na „polu bitwy” do 68 minuty. Wtedy jego koledzy ponownie wyszli na prowadzenie, bo krótko po zmianie stron Grzegorz Baran uprzedził w polu karnym Marko Bajića i wykorzystał centrę Brzyskiego z rzutu rożnego. Strzelił tym samym swojego pierwszego gola w ekstraklasie. Zaraz potem Ćwielong miał przed sobą tylko Borisa Peškoviča, ale uderzył ponad bramką i trzeciego gola Ruch zdobył, gdy nie było go już na boisku. Do końca spotkania pozostał kwadrans, gdy Pavol Baláž, który zastąpił Ćwielonga, ograł łatwo Patrika Pavlendę i dokładnie obsłużył w polu karnym Nowackiego. Zawodnik Ruchu miał zbyt wiele czasu i swobody, by nie wykorzystać takiej okazji do strzelenie swojego pierwszego gola w nowym zespole. 3:1 i... podwójna zmiana w zespole Górnika. Na placu gry pojawili się Tomasz Moskal i Marius Kižys, wcześniej trener Wieczorek wprowadził do gry Dawida Jarkę. Nie zdołali oni jednak odmienić losów spotkania, choć było blisko. Kolejne świetne dośrodkowanie Brzęczka z rzutu wolnego trafiło do Zahorskiego, który głową (tyłem do bramki) umieścił ją w siatce. Do końca więc były wielkie emocje, ale poza czerwoną kartką (druga żółta) dla Bajića, nic w protokole się nie zmieniło.
Ruch wygrał zasłużenie. W przekroju całego spotkania był lepszy pod względem piłkarskim. Od początku do końca niebiescy wiedzieli czego chcą i konsekwentnie realizowali plan taktyczny nakreślony przez trenera. Fakt, zdarzyły im się dwa momenty nieuwagi, ale przez to mecz był o wiele ciekawszy. Mimo, że właściciele klubu nie zaplanowali żadnej dodatkowej premii, zawodnicy walczyli z ogromnym zaangażowaniem i ambicją. U piłkarzy Górnika można było natomiast dostrzec po ostatnim gwizdku sędziego (swoją drogą bardzo dobre zawody, a nawet klasa europejska według Włodzimierza Lubańskiego) duży niedosyt. Zdawali sobie jednak sprawę, jak wiele błędów, szczególnie w polu karnym, popełnili, ile zaliczyli strat i jak wiele niedokładności było w ich grze. Obserwatorzy zarzucali im brak głębszej myśli w poczynaniach i nieumiejętność gry bez Tomasza Hajty. Szwankowała współpraca poszczególnych formacji. Niektórzy mówili, że być może „zjadła” ich presja.
Na trybunach świętowali kibice niebieskich, wspierani przez sympatyków Widzewa (1200 osób), Elany Toruń (10 osób), Apatora (115 osób). Do tego KS Myszków, Igloopol i Atletico Madryt. Sympatycy trójkolorowych, wspierani przez 296 fanów Wisłoki Dębica i 54 osoby z GKS-u Katowice, opuszczali stadion rozczarowani. Wszyscy jednak zgodnie po meczu podkreślali, że obie grupy stworzyły w trakcie meczu wyjątkową atmosferę. Nie ma się co dziwić, w końcu po raz pierwszy w historii sympatycy Ruchu odbyli przed spotkaniem oficjalne treningi śpiewu i gry na bębnach na Stadionie Śląskim. Ich doping był fantastyczny. Podobnie jak cztery sektorowe oprawy rozwinięte już na początku meczu: jedna z królem na koronie, druga z kibicem w chuście „PF”, a pozostałe z herbami Ruchu i Górnego Śląska. Do tego transparenty „Władcy Śląska”. W tym samym czasie goście, w efektownych trójkolorowych czapkach, rozwinęli sektorówkę z herbem KSG, do tego sreberka i hasło na transparentach „Wśród tandety lśni jak diament”. Później „ultrasowali” już głównie gospodarze. Przed przerwą zaprezentowali jeszcze efektowne flagowisko, pomiędzy „machajkami” można było ujrzeć duże transparenty na dwóch kijach z nazwami różnych śląskich miast i dzielnic. Na rozpoczęcie drugiej połowy zaprezentowali natomiast oprawę, utrzymaną w żałobnej kolorystyce. Był to herb Ruchu oraz podobizny Remika i Rajmunda – zamordowanych fanów Ruchu. Do tego czarny napis „Nie umiera ten, kto żyje w sercach bliskich”. Mniej finezyjne były za to kolejne „anatomiczno-higieniczne” transparenty Ruchu skierowane do Górnika i GKS-u. Całości bogatej oprawy po stronie Ruchu dopełniły balony, serpentyny i konfetti. Zabrzanie zrezygnowali ze swoich dwóch opraw z powodu złych warunków atmosferycznych (sektorówki i kartoniada). Machali już tylko balonami i prezentowali kilkadziesiąt transparentów na dwóch kijach, a w drugiej połowie cała trybuna gości zapłonęła w ogniu 410 rac!
W kolejnych spotkaniach Ruch nie potwierdził jednak wielkich ambicji i zakończył sezon dopiero na 10. miejscu. Górnik uplasował się dwie lokaty wyżej.