03.04.1974 - Górnik Zabrze - Zagłębie Wałbrzych 2:0
3 kwietnia 1974 1. liga 1973/74, 20. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (2:0) | Zagłębie Wałbrzych | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Jerzy Świstek (Rzeszów) Widzów: 16 000 |
Gzil 15 Kurzeja 16w |
1:0 2:0 |
|||
(1-4-3-3) Andrzej Fischer Zygmunt Anczok Henryk Wieczorek Jan Wraży (64 Zygmunt Bindek) Joachim Gorzawski Alojzy Deja Lucjan Kwaśny Józef Kurzeja Jan Banaś Zygfryd Szołtysik Stanisław Gzil |
SKŁADY | Madeja Pietraszewski Paździor Cieszowiec (77 min. Grobelny) Szłykowicz Haberek Skurczyński Galas Szula Pawłowski Galant | ||
Trener: Teodor Wieczorek |
Relacja
Sport
W ciągu 70 sekund...
ZABRZE. W ciągu 70 sekund rozstrzygnęły się losy pojedynku Górnika z wałbrzyskim Zagłębiem. Gzil otrzymał idealne podanie od Szołtysika i nie atakowany przez obrońców podbił dwa razy piłkę, a następnie posłał ją wolejem w sam róg bramki strzeżonej przez Madeję. Kilkadziesiąt sekund później rzut wolny egzekwował z odległości 30 m Kurzeja. Silnie bita piłka prześlizgnęła się przez lukę w murze wałbrzyskich obrońców, a Madeja przepuścił ją pod brzuchem do siatki. Tak więc Górnik w nadzwyczaj łatwy sposób zdobył dwie bramki i zgodnie z tradycją... przestał grać. Na nic zdały się reprymendy trenera Wieczorka, zabrzanie sprawiali wrażenie całkowicie zadowolonych z wyniku, a myślami byli już zapewne w Chorzowie, gdzie w niedzielę grać będą z Ruchem.
Piłkarze Zagłębia, po utracie dwu bramek rozluźnili defensywę i ruszyli do ataku. Starali się przy tym grać przerzutami, strzelali z daleka, ale bramkowych efektów nie było mimo, że blok obronny Górnika w środę nie stanowił monolitu. Zwłaszcza boczni obrońcy Anczok i Gorzawski dali się wielokrotnie ograć szybkiemu Pawłowskiemu i sprytnemu Szuli. Ale na szczęście dla Górnika, w środku pola brylował Wieczorek i bramkarz Fischer. Raz tylko, a było to jeszcze przy stanie 0:0 (w 20 min.), Wieczorek podał zbyt lekko do Fischera, a szybki Pawłowski zdołał przechwycić piłkę, uprzedzić bramkarza Górnika i silnie strzelić. Piłka minęła jednak minimalnie słupek pustej bramki. To była zresztą jedyna idealna pozycja wałbrzyszan, aczkolwiek po przerwie w okresie optycznej przewagi, również Szula, Galant i ponownie Pawłowski mieli okazje przeegzaminowania kadrowicza Fischera. Bramkarz zabrzan nie dał się jednak ani razu zaskoczyć, imponując pewnym chwytem i spokojem.
O ile w pierwszej części meczu gra mogła się jeszcze podobać 15-tysięcznej widowni, o tyle po zmianie stron z boiska wiało nudą. Dopiero w ostatnich 10 minutach Górnik jakby się przebudził i z kontrataków zdołał kilkakrotnie poważnie zagrozić bramce wałbrzyszan. Szczególnym aplauzem widowni cieszyła się popisowa akcja zabrzańskiego tercetu, Banaś – Gzil – Szołtysik. Ten ostatni zakończył atak strzałem z woleja, ale Madeja bardzo przytomnie obronił. Tuż przed końcem spotkania wałbrzyszanie mieli jeszcze dwie niezłe okazje do zdobycia honorowej bramki, lecz Pietraszewski z 5m strzelił obok bramki, a Szula w chwilę później posłał piłkę wysoko ponad zabrzańską bramkę.
Nie grał rekonwalescent Gorgoń, a na dodatek w 64 minucie kontuzji doznał Wraży, którego miejsce zajął słabo spisujący się Bindek.
W zespole wałbrzyskim, grającym bardzo ambitnie, ale chaotycznie, wyróżnić należy niezwykle ofiarnego jak zwykle Cieszowca i szybkiego Pawłowskiego. Przy utracie obydwu bramek nie bez winy byli wałbrzyscy obrońcy, ale przede wszystkim na swoje konto powinien zapisać je bramkarz Madeja.
JAN FISZER, Sport nr 67 (4161) z dnia 4 kwietnia 1974