03.04.1985 - Widzew Łódź - Górnik Zabrze 3:0
3 kwietnia 1985 Puchar Polski 1984/85, 1/2 finału |
Widzew Łódź | 3:0 (0:0) | Górnik Zabrze | Łódź Sędzia: Andrzej Libich (Warszawa) Widzów: ok. 18 000 |
Wijas 53 Dziuba 57 Dziekanowski 77 |
1:0 2:0 3:0 |
|||
Wijas | ||||
Bolesta Przybyś Wójcicki Kamiński Romke Jaworski (Leszczyk) Wijas Dziuba (Myśliński) Kajrys Dziekanowski Smolarek |
SKŁADY | Józef Wandzik Adam Ossowski Józef Dankowski Joachim Klemenz Marek Piotrowicz Marek Majka (Werner Leśnik) Ryszard Komornicki (Marian Zalastowicz) Marek Kostrzewa Andrzej Pałasz Andrzej Zgutczyński | ||
Trener: Bronisław Waligóra | Trener: Hubert Kostka |
Relacja
Sport
Jedną nogą w finale
ŁÓDŹ. Jeszcze na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego Andrzeja Libicha, trener zabrzan, nie wiedział czy będzie mógł wystawić do gry Gunię i Matysika. Obaj wzięli udział w rozgrzewce, ale okazało się, że kontuzje, których doznali w sobotnim meczu z wrocławskim Śląskiem nie pozwalają im jednak wystąpić w pucharowym meczu z Widzewem. W porównaniu z tradycyjnym składem Górnika brakowało jeszcze w zespole jeszcze bramkarza Cebrata, zadebiutował natomiast w Górniczej jedenastce Józef Wandzik.
Górnik nie poszedł na wymianę ciosów, jak ŁKS na tym samym stadionie kilka dni temu. Zabrzanie wyciągnęli nauczkę że zwycięstwa Widzewa w derbach, a ponadto pamiętać trzeba, że w Pucharze czeka obie drużyny jeszcze mecz rewanżowy. Dlatego też bezbramkowy remis byłby korzystny dla gości. Ale nie tylko po to, by osiągnąć ten remis, Górnik grał w I połowie „do tyłu”. Zabrzanie widzieli w takim systemie gry jedyną okazję wyciągnięcia gospodarzy na swoje pole. Widzew jednak nie dał się sprowokowaći przez prawie pół godziny mecz miał dziwny przebieg. Obrońcy Górnika przy akompaniamencie huraganowych gwizdów podawali piłkę między sobą, a zawodnicy Widzewa na środkowej linii boiska obserwował tą zabawę.
Niewiele brakowało, by Górnikowi powiódł się ten taktyczny manewr. Jedna z kontr w 26 minucie zakończyła się niecelnym strzałem Cyronia, który wcześniej minął Romkego i Dziubę, a w 39 minucie znów Cyroń rozpoczął akcję, która mogła przynieść Górnikowi prowadzenie. Szkłydowy Górnika podał piłkę do Pałasza, ten wymanewrował obrońców i podał na środek pola karnego do Majki, który trafił w słupek, a tańczącą na linii bramkowej piłkę wybił w pole Kajrys. Była to jedyna „czysta” sytuacja podbramkowa w I połowie meczu, chociaż Widzew miał wyraźną przewagę na boisku.
Pierwsze minuty II połowy nie zapowiadały zmiany sytuacji. Ale kiedy w 53 minucie Wijas strzałem z 16 metrów zdobył gola, wiadomo już było, że Górnik musi wreszcie zmienić taktykę. W 3 minuty póżniej bardzo aktywny w całym meczu Dziekanowski dostrzegł na polu karnym Górnika nieobstawionego Dziubę, który bez trudu powiększył wynik na 2-0. Górnik starał się teraz strzelić choć honorową bramkę, bardzo istotną w koncowym rozrachunku. Został za to surowo ukarany. W 77 minucie Dziekanowski starał się wyciągnąć stoperów poza pole karne, ci dali się nabrać na ten trick a Dziekanowski nieoczekiwanie z 22 metrów strzelił tak silnie, że Wandzik był bez szans.
Górnik do końca próbował odrobić choć część strat, obrona Widzewa grała jednak na najwyższym poziomie. Górnicy natomiast nie wytrzymali kondycyjnie tej ligowo-pucharowej dawki.
Często się zdarza po meczach ligowych, że sprawozdawca ma kłopoty z wymienieniem najlepszych zawodników meczu. Tym razem, też trudno wskazać najlepszego, ale tylko dlatego, że nie można się zdecydować czy ma nim być Dariusz Dziekanowski, Kazimierz Przybyś, Jerzy Wijas, Marek dziuba czy Roman Wójcicki. Ta piątka zagrała na bardzo wysokim poziomie, a najlepszy zawodnik Górnika mógł najwyżej rywalizować ze „średniakami” w Widzewie.
Wojciech Filipiak, Sport Nr. 67(6858), czwartek 04.04.1985.