03.07.1966 - FC Carl Zeiss Jena - Górnik Zabrze 1:5

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
3 lipca 1966
Puchar Intertoto 1965/66, grupa B3, 3. kolejka
FC Carl Zeiss Jena 1:5 (1:1) Górnik Zabrze Jena
Sędzia: Kohler
Widzów: ok. 10 000
HerbFCCarlZeissJena.gif Herb.gif

Stein 30g
0:1
1:1
1:2
1:3
1:4
1:5
Czok 23

Musiałek 53
Musiałek 58
Musiałek 62
Wilczek 85
Blochwitz
Kraise
Patscher
Annert
Miller
Hergert
Lange
Stein
Rock
Krauss
R. Ducke
SKŁADY Hubert Kostka
Edward Olszówka
Rainer Kuchta
Stefan Florenski
Piotr Strączek
Henryk Latocha
Zygfryd Szołtysik
Erwin Wilczek
Jerzy Musiałek
Ernest Pol
Joachim Czok (Roman Lentner)
Trener: Władysław Giergiel

Relacja

Program meczowy.

Kronika Górnika Zabrze

Doskonały mecz rozegrali w Jenie piłkarze Górnika Zabrze, mimo, że wystąpili tam osłabieni brakiem Gomoli, Oślizły i Lubańskiego. Szczególnie dobrze zagrali zabrzanie po przerwie. Wtedy z pierwszego składu nie grał kontuzjowany Lentner, jednak fakt ten nie miał zbyt dużego wpływu na postawę drużyny - pozostali zawodnicy spisywali się bowiem wręcz znakomicie. Dobrzy skądinąd obrońcy z Jeny byli bezradni wobec szybkich i pomysłowych akcji Polaków.

Wynik przywiózł Górnik z Jeny świetny, ale wbrew pozorom przeciwnik nie był zbyt łatwy. Sami zawodnicy uważali zaś, że mecz był trudny. Przed przerwą gra była wyjątkowo zacięta. Długimi okresami więcej mieli w niej do powiedzenia ostro i zdecydowanie atakujący gospodarze. Ofiarą twardej gry przeciwnika padł w 18. minucie Lentner, którego już do końca meczu zastąpił Czok. Rezerwowy piłkarz Górnika dobrze wprowadził się do gry. W 21. minucie wykorzystał on akcję całego napadu i uzyskał dla zabrzan prowadzenie. Do przerwy wynik brzmiał jednak 1:1. W 27. minucie Stein przejął piłkę na głowę po rzucie rożnym, egzekwowanym przez Ducke i zmusił Kostkę do kapitulacji.

Mecz był dobry już przed przerwą, ale dopiero w drugiej połowie na wyżyny swych niewątpliwie dużych możliwości wzniósł się Górnik. Trener Giergiel dokonał wtedy korzystnych przegrupowań w drużynie - Latocha przeszedł z pomocy na prawe skrzydło, a rolę drugiego - obok Szołtysika - rozgrywającego przejął, Ernest Pol. Ten duet dał prawdziwy koncert gry. Dzięki ich świetnej technice i pomysłowości piłka błyskawicznie wędrowała od nogi do nogi. Nikt jej nie przetrzymywał, nikt nie zabawiał się w kunktatora. Taki sposób gry całkowicie rozmontował szczelną dotychczas obronę gospodarzy. Para Pol - Szołtysik doskonale była zorientowana, że w Jenie w dobrej dyspozycji strzałowej jest Musiałek. Do niego więc kierowano większość podań. Efekt był znakomity - w ciągu 12 minut Musiałek zdobył trzy bramki. Klasyczny hat trick! W 64. minucie Górnik prowadził już 4:1. Ostateczny wynik meczu ustalił w 84. minucie Wilczek, który posłał piłkę do siatki po wzorowej akcji Szołtysika.

Sport

Hat-trick Musiałka i koncert tandemu P-Sz.

Jena (tel. wł.). Mamy się czym pochwalić – oznajmił na powitanie trener Górnika Władysław Giergiel. Byliśmy oklaskiwani tydzień temu w Brunszwiku, teraz w Jenie urządzono nam formalnie owację po znakomitej grze, która nawet dla mnie była zaskoczeniem.

- Jak do tego doszło?
- W pierwszej połowie nic nie zapowiadało pięknego sukcesu. Na domiar złego już w 18 minucie doznał kontuzji Lentner, którego musiałem zastąpić Czokiem. W myśl przysłowia „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, Czok strzelił pierwszą bramkę po idealnym podaniu Pola. Siedem minut później reprezentacyjny skrzydłowy NRD R. Ducke, który w przeddzień grał z Chile, egzekwował rzut różny, piłkę przejął Stein i głową umieścił ją w siatce.
- Co odmieniło drużynę po przerwie?
- Przesunąłem Pola do pomocy, Latochę do przodu. Zmiana przyniosła niespodziewane efekty. Pol wraz z Szołtysikiem stworzyli niezrównany tandem, bezustannie zasilający atak mierzonymi podaniami. Tej dwójce może zawdzięczać Musiałek, że trzy razy pod rząd Niemcy musieli wyciągać piłkę z siatki. Od czwartej bramki każdej naszej akcji towarzyszyły niemilknące oklaski, ze strony skromnej garstki polskich kibiców, chóralnie śpiewających „Sto lat”. Niemcy mieli dość, zwłaszcza gdy zawiodły wszelkie próby kontratakowania. Reszty dopełniła bramka Wilczka zdobyta na pięć minut przed końcem po filmowej akcji z Szołtysikiem i Musiałkiem.
- Kogo pan wyróżnia?
- Pol i Szołtysik byli najlepsi. W takiej formie mogliby z powodzeniem grać przeciw Angli. Dalej: Kuchta, Floreński, Musiałek. Szkoda mi Romka Lentnera. Gdyby on grał byłoby jeszcze lepiej.

(j.), Sport nr 78 (2695) Poniedziałek, 4 lipca, 1966 r.