03.07.2012 - Andrzej Pałasz: W Górniku przeżyłem niesamowite chwile
Znakomity w końcu lat 70. i 80. piłkarz Górnika, Andrzej Pałasz, mieszkający obecnie w Niemczech odwiedził we wtorek siedzibę klubu z Roosevelta. Spotkał się z władzami 14-krotnego mistrza Polski, a także z kolegami z boiska.
- Goniło się za Andrzejem na treningach, goniło... Całe szczęście, że grał w Górniku, bo pewnie miałbym z nim kłopoty - śmiał się Józef Dankowski w trakcie wspólnej sesji zdjęciowej. Jednocześnie nie ukrywał swej radości ze spotkania z przyjacielem z boiska, który korzystając z kilku dni urlopu odwiedził rodzinę w Zabrzu. Nie mógł oczywiście nie pojawić się również na Roosevelta.
Ostatnio Pałasz gościł w Zabrzu rok temu, kiedy dogrywał szczegóły udziału zespołów Górnika i Gwarka w organizowanym przez niego w Dormagen turnieju młodzieżowym. Trzykrotny zdobywca mistrzostwa Polski prowadzi bowiem szkółkę dla adeptów piłki nożnej w wieku 6-14 lat. - Staram się nauczyć tych młodych chłopaków wszystkiego tego, co sam potrafię. Moim atutem na pewno była technika, więc stawiam na nią duży nacisk - mówi Pałasz. - Ponadto prowadzę treningi dla uczniów szkoły specjalnej, którzy mają problemy z nauką, czy też pochodzą z biednych rodzin. Piłka nożna ma za zadanie pokazać im nowe możliwości, rozwinąć pasje, pozwala im nawiązać nowe przyjaźnie. To dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie. Żałuję tylko, że tak niewiele czasu jest w ich planie na zajęcia z piłką.
Piłka nożna, mimo zakończenia kariery obecna jest ciągle w życiu Andrzeja Pałasza. Były zawodnik Górnika na bieżąco śledzi również poczynania drużyny Adama Nawałki. - Ósme miejsce w minionym sezonie uważam za bardzo dobre - ocenia. - A powinno być jeszcze lepiej. Buduje się nowy stadion, który na pewno przyciągnie sponsorów, dobrych zawodników i rzesze kibiców. Mam też nadzieję, że sam będę mógł kiedyś na nim zagrać w drużynie oldbojów. Ostatnią okazję do wyjścia na boisko z dawnymi kolegami miałem rok temu. Po zakończeniu turnieju w Dormagen zorganizowałem bowiem mecz zespołu FC Zons z drużyną "Przyjaciół Andrzeja Pałasza". Zagrali między innymi Waldek Matysik, Tomek Wałdoch czy Zygfryd Szołtysik.
Czytając artykuły o Górniku w minionym sezonie, Pałasz wspominał porównania swojej osoby do Włodzimierza Lubańskiego. Obecnie, jako o "nowym Lubańskim" mówi się o Arkadiuszu Miliku. - Owszem, był to dla mnie duży zaszczyt, tym bardziej, że Włodek przekazał mi symbolicznie swoją koszulkę z numerem 10. Muszę jednak przyznać, że było to też dla mnie duże obciążenie. Poza tym, po turnieju finałowym mistrzostw Świata U-20 rozgrywanym w Japonii w 1979 porównywano mnie do Maradony i Diaza, którzy wyprzedzili mnie w klasyfikacji strzelców. Do dzisiaj mam wycinki z gazet z tytułami mówiącymi, że nie dałem im rady - wspomina. Mimo to, Pałasz jest zadowolony z przebiegu swojej kariery. - W Górniku przeżyłem niezapomniane chwile, trzy razy zdobyłem tytuł mistrza Polski, później spełniłem swoje marzenie o grze w Bundeslidze i przeniosłem się do Hannoveru. Na zakończenie kariery chciałem też pozwiedzać jeszcze trochę świata, więc przeniosłem się do tureckiego BSK Bursa. Poza tym byłem na mundialu w 1982 i 1986 roku - wylicza swoje osiągnięcia.
Pałasz zdaje sobie znakomicie sprawę, jak ogromna presja ciąży na zawodnikach, którzy grają na wielkich imprezach. - Gdyby Polacy wygrali Euro, to wszystko byłoby super, a tak doszukuje się niepotrzebnie błędów. Taka jest po prostu piłka. Nie graliśmy w eliminacjach, brakowało nam doświadczenia w meczach o punkty i to było widać. Niemcy też nie poradzili sobie z doświadczonymi Włochami - podkreśla. - Żałuję jednak, że nie doszło do historycznego meczu Polska - Niemcy w ćwierćfinale mistrzostw. Cóż, pozostaje mi cieszyć się z sukcesów Polaków na co dzień grających w Bundeslidze - kończy.
Miejmy nadzieję, że już niedługo Pałasz będzie cieszył się również z sukcesów swoich następców w Górniku.