03.09.1967 - Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 2:0
3 września 1967 (niedziela) 1. liga 1967/68, 5. kolejka |
Pogoń Szczecin | 2:0 (2:0) | Górnik Zabrze | Szczecin Sędzia: Marian Kustoń (Poznań) Widzów: 30 000 |
Łowkis 28 Krzystolik 38 |
1:0 2:0 |
|||
Bogusław Białek Waldemar Folbrycht Hubert Fiałkowski Bronisław Szlinter Zenon Kasztelan Bogdan Maślanka Waldemar Ptaszyński Zbigniew Łowkis Marian Kielec Joachim Gacka Jerzy Krzystolik |
SKŁADY | Jan Gomola Rainer Kuchta Stanisław Oślizło Henryk Latocha Stefan Florenski Hubert Skowronek Erwin Wilczek Zygfryd Szołtysik Alfred Olek Włodzimierz Lubański Roman Lentner (46 Alojzy Deja) | ||
Trener: Stefan Żywotko | Trener: Géza Kalocsay |
Dodatkowe informacje
- Według innego źródła Deja za Lentnera w 29. minucie.
Relacje
Kronika Górnika Zabrze
Nadkomplet kibiców na stadionie mógł obejrzeć najlepsze spotkanie w historii Pogoni. Gospodarze nadawali ton grze, niebezpiecznie atakując bramkę gości. Kiedy Górnik przechodził do ofensywy skutecznie wybijano ich z rytmu. Lubański, Szołtysik i Lentner nie potrafili poradzić sobie z czwórką obrońców szczecinian. Portowcy większość meczu grali bardzo przemyślanie, ich akcje były bardzo szybkie i zarazem skuteczne. Najwięcej kłopotów górnikom sprawili Łowkis i Krzystolik, którzy zdobyli po jednej bramce. W obronie natomiast wyróżniał się Białek. Po meczu Kalocsay przyznał, że dawno już nie przyszło mu słyszeć takiego dopingu jaki zgotowała szczecińska publiczność. Po tym meczu Górnik spadł na 8. miejsce w tabeli.
Sport
Triumfalny marsz portowców Szczecina
Szczecin (tel. wł). Występ mistrza Polski wywołał w stolicy Pomorza Zachodniego rekordowe zainteresowanie, ściągając na stadion Pogoni komplet widzów. Byli oni świadkami kolejnego sukcesu swoich ulubieńców, którzy również w piątym meczu nie dopuścili do utraty gola.
Sukces portowców był całkowicie zasłużony. W przekroju całego meczu byli oni lepszym zespołem, mieli więcej z gry i znacznie więcej od Górnika sytuacji podbramkowych. Cały zespół gospodarzy grał niesłychanie ambitnie, mając najsilniejsze punkty w obrońcach oraz szybkich i zdecydowanych napastnikach, z których czołową rolę odegrał Łowikis, siejący najwięcej zamieszania pod bramką Gomoli. Dzielnie sekundował mu Krzystolik, który był najofiarniejszym zawodnikiem Pogoni. Ptaszyńskiemu powierzył trener Żywotko rolę opiekuna Szołtysika. Dzięki temu atak zabrzan stracił reżysera swych poczynań. Ptaszyński jak cień chodził krok w krok za Szołtysikiem, któremu tylko dwa razy udało się wyzwolić spod opieki portowca i wtedy Górnik był dwukrotnie bliski zdobycia bramki.
Obrona Pogoni z łatwością likwidowała ataki napastników Zabrza i poza tymi dwoma sytuacjami, kiedy Szołtysik znalazł się w dogodnej pozycji nie popełniła błędów. Agresywni szczecinianie atakowali zresztą górników już na ich własnym przedpolu, uniemożliwiając im zorganizowanie akcji ofensywnych.
Taki styl gry gospodarzy wyraźnie nie „leżał” mistrzowi Polski, który z każdą upływającą minutą zniechęcał się coraz bardziej do jakichś śmielszych poczynań, próbował gry wszerz i na stojąco. Tylko Lubański usiłował indywidualnymi rajdami zagrozić bramce Pogoni, a raz popisał się kapitalnym strzałem po którym Białek z trudem wypiąstkował piłkę na korner. Ta akcja i dwie sytuacje Szołtysika, których „Mały" nie wykorzystał to w zasadzie cały plon 90-minutowej gry napastników gości. W pozostałych sytuacjach obrona Pogoni w porę likwidowała akcje górniczego napadu. Bardzo słabo spisywał się Lentner, którego po przerwie zmienił młody Deja. Zajął on jednak miejsce w pomocy, na lewym skrzydle grał Wilczek, a na prawym nowo pozyskany Skowronek. Młody Deja był bardziej widoczny od Lentnera, nie ograniczał się wyłącznie do destrukcyjnych akcji, lecz często włączał się do zagrań ofensywnych.
Mecz stał na dobrym poziomie i był emocjonujący. Gospodarze od początku narzucili ostre tempo i utrzymywali je do końca pierwszej połowy. Efektem naporu portowców były dwie bramki zdobyte w odstępie 10 minut. Najpierw Łowkis po otrzymaniu dokładnego podania głową od Kasztelana, strzelił z powietrza tuż obok słupka nie dając szans obrony Gomoli, a w 10 minut później po rogu egzekwowanym przez Ptaszyńskiego, Krzystolik w kapitalnym wyskoku skierował piłkę w górny róg bramki. Warto odnotować, że w 35 minucie gry Lentner otrzymał w prezencie piłkę od Fiałkowskiego, ale w momencie strzału poślizgnął się i Białek bez trudu zażegnał niebezpieczeństwo.
Po zmianie stron szczecinianie jeszcze przez 30 min. atakowali z impetem stwarzając kilka niebezpiecznych momentów. W 75 minucie widzowie oglądali rzadką sytuację. Najpierw Szołtysik oddał ostry strzał, po którym piłka trafiła w słupek, a wybitą przez obrońców przejął Łowkis i po wygraniu pojedynku biegowego z Floreńskim strzelił w poprzeczkę. Pod koniec gry portowcy znacznie zwolnili tempo, czego nie wykorzystali jednak zdeprymowani i zmęczeni górnicy.
Po meczu powiedzieli:
Trener państwowy – Kazimierz Górski: "Z przebiegu gry Pogoń zasłużyła na zwycięstwo. Kadrowicze wypadli w tym meczu przeciętnie. Tylko Oślizło grał spokojnie i nie zrobił większych błędów. Cały zespół Górnika grał zbyt statycznie."
Trener Pogoni – Stefan Żywotko: "Wygraliśmy zasłużenie, a piłkarze sprawili mi swą grą wielką przyjemność. Uważam, że cały zespół zapracował na sukces, grając ambitnie i walcząc o każdą piłkę."
Trener Górnika – Kalocsai: "Pogoń zasłużyła na zwycięstwo, choć zdobyła dwie tzw. łatwe bramki. Gospodarze imponowali mi olbrzymią ambicją i ofiarnością w grze. Niestety, w Górniku pozostały już tylko wielkie nazwiska. Chcąc mecz wygrać trzeba walczyć ambitnie przez 90 minut. Pożytecznym nabytkiem jest Skowronek, który wymaga jednak odpowiedniego przygotowania."
T. Kalinowski, Sport nr 104, 4 września 1967