05.06.1960 - Polonia Bydgoszcz - Górnik Zabrze 4:2
5 czerwca 1960 1. liga 1960, 10. kolejka |
Polonia Bydgoszcz | 4:2 (2:2) | Górnik Zabrze | Bydgoszcz Sędzia: Włodzimierz Sekuła (Olsztyn) Widzów: ok. 12 000 |
Norkowski 9 g Norkowski 10 Norkowski 61 Norkowski 72 |
1:0 2:0 2:1 2:2 3:2 4:2 |
Wilczek 34 Lentner 38 | ||
Burchardt Dziadek Boniek Murzyn Jędrzejczak Sylwestrzak Stachowiak H. Norkowski (Lubawy) M. Norkowski Armknecht Komasa |
SKŁADY | Joachim Szołtysek Antoni Franosz Stanisław Oślizło Henryk Hajduk (Edward Olszówka) Ginter Gawlik Marian Olejnik Jan Kowalski Erwin Wilczek Edward Jankowski Ernest Pol Roman Lentner | ||
Trener: Wilhelm Lugr |
Relacja
Sport
Ciężka awaria zabrskiego kombajnu. Czterokrotne hura bydgoszczan po strzałach Norkowskiego.
Zwycięstwo bydgoszczan nad mistrzem Polski było jak najbardziej zasłużone i jeśli któraś drużyn ma prawo mówić o szczęściu to raczej goście, którzy mogli opuścić Bydgoszcz z pokaźniejszym bagażem. Już w 10 min gospodarze prowadzili 2:0. Autorem obydwu efektownych bramek był znajdujący się w doskonałej formie Marian Norkowski. W niedzielę siał on zamęt w szeregach defensywnych gości, grając na wszystkich pozycjach ataku. Jego kapitalna główka w 9 min a w minutę później szybki rajd i celny strzał pozostał na długo w pamięci bydgoskich kibiców. Po 20 minutach kiedy Polonia grała jak z nut i prowadził 2:0 kardynalnym jej błędem było zwolnienie tempa i przejście na „małą grę”. Na to tylko czekali lepiej wyszkoleni technicznie piłkarze Górnika i w krótkich odstępach czasu po błędach Sylwestrzaka i Dziadka uzyskali wyrównanie. Do przerwy na boisku panowali już Ślązacy. Również początek drugiej połowy nie wróżył bydgoszczanom nic dobrego. Na szczęście dla nich w 61 minucie Marian Norkowski po raz trzeci zmusił do kapitulacji Szołtyska i to niepowodzenie całkowicie rozkleiło zabrzan. W 11 minut później było już 4:2 a dalsze bramki wisiały w powietrzu. W 78 min po ładnym zagraniu ataku Norkowski oddał straszliwą bombę trafiając jednak w poprzeczkę. Idealną okazję zaprzepaścił również Komosa, strzelając z bliskiej odległości o 2 metry za wysoko. Najsłabszą linią obrony Górników była obrona. Franosz, Oślizło, Hajduk, a później Olszówka grali zbyt wolno aby zastopować huraganowe ataki gospodarzy. W ataku najjaśniejszym punktem był Lentner, pracowitością wyróżniał się Jankowski. Natomiast zupełnie niewidoczny był Wilczek. Także po Kowalskim spodziewaliśmy się więcej. W Polonii, która walczyła bardzo ambitnie, pierwsze skrzypce grali: M. Norkowski, Boniek i Burchardt.
(S), Sport nr 73 z 6 czerwca 1960