05.09.1981 - Legia Warszawa - Górnik Zabrze 1:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
5 września 1981 (sobota), godzina 17:00
1. liga 1981/82, 6. kolejka
Legia Warszawa 1:0 (0:0) Górnik Zabrze Warszawa, Stadion Wojska Polskiego
Sędzia: Andrzej Ogorzewski (Łódź)
Widzów: 15 000
HerbLegiaWarszawa.gif Herb.gif
Baran 53 1:0
Adamczyk Yellow card.gif

Kazimierski
Topolski
Janas
Załężny
Milewski
Baran
Majewski
Miłoszewicz
Kusto
Adamczyk
Sikorski (73 Tumiński)
SKŁADY
Aleksander Famuła
Bogdan Gunia
Tadeusz Dolny
Werner Leśnik
Marian Zalastowicz
Adam Ossowski
Waldemar Matysik
Krzysztof Szwezig
Erwin Koźlik
Edward Socha
Andrzej Pałasz
Trener: Kazimierz Górski Trener: Zdzisław Podedworny

Relacja

Sport

Zostały tylko wspomnienia

Po wielkich meczach Legii i Górnika z niedawnych lat pozostały już tylko wspomnienia. Takie refleksje nasuwają się po obserwacji sobotniego, 51 meczu obu drużyn, rozegranego na stadionie przy ul. Łazienkowskiej. „Jeszcze więcej takich spotkań – stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej Kazimierz Górski – a padnę na serce”. Oczywiście myślał o poczynaniach legionistów.

Ponieważ przez 90 minut staraliśmy się także zrozumieć w jaki sposób zabrzanie pokonali Widzew 4-0 i Wisłę 3-0, nietrudno sobie wyobrazić jakim futbolem obdarzyli kibiców piłkarze obu zespołów. Wręcz senne tempo, chaos, mnóstwo niedokładności, fatalna jakość strzałów – oto tylko niektóre elementy tego miernego spektaklu. Na pierwszy strzał meczu przyszło nam czekać aż do 18 minuty. Dodajmy niecelny, w wykonaniu Milewskiego. Celny, na bramkę Famuły, ujrzeliśmy dopiero po półgodzinnej walce. Legioniści szybko osiągnęli dość znaczną przewagę. Jednak na dobrą sprawę tylko raz w premierowej odsłonie meczu mogli pokusić się o zdobycie gola.

Oto po jednym z licznych kornerów Majewski „główkował”, ale zdążającą do siatki piłkę zdołał w ostatnim momencie wybić w pole Szwezig. Goście nie mieli praktycznie żadnej pozycji bramkowej a odosobnione, celne uderzenie Sochy nie mogło legionistom uczynić krzywdy. Zresztą górnicy mając w przodzie tylko duet: Socha – Pałasz, z którego Pałasz był w dodatku indywidualnie kryty przez Topolskiego nie mógł wiele zdziałać pod bramką Kazimierskiego, przedostając się tylko sporadycznie na pole karne warszawian.

Po wznowieniu gry w drugiej części zanosiło się na znacznie ciekawsze spotkanie. Legioniści znacznie przyspieszyli, głównie za sprawą Adamczyka i Barana. W 48 minucie Adamczyk znalazł się tuż przed Famułą, ale zamiast dośrodkować, próbował strzelać z bardzo ostrego kąta i rzecz jasna trafił w bramkarza. Osiem minut później nastąpiła niemal kopia akcji, lecz tym razem Adamczyk nie popełnił wcześniejszego błędu. Nie zdołał sfinalizować centry Topolski, lecz uczynił to efektowną główką Baran.

Jak się później okazało był to jedyny gol meczu, na miarę zasłużonego, ale – powtórzmy – odniesionego w bardzo kiepskim stylu zwycięstwa legionistów. Po bramce konceptu starczyło im jeszcze na parę minut i znowu mogliśmy oglądać nieskoordynowaną „kopaninę” z pierwszej połowy. Jeszcze w 72 minucie po strzale Barana skuteczną interwencją popisał się Famuła, niebawem ujrzeliśmy fragment, o którym Kazimierz Górski powiedział, że „czegoś takiego jeszcze w życiu nie widział”. Najpierw Miłoszewicz przekazał piłkę Kazimierskiemu, przejął ją wszak Pałasz i omal nie zdobył gola. Za moment Kazimierski podał piłkę ręką Załężnemu i po zagraniu tego ostatniego w sytuacji „sam na sam” z Kazimierskim znalazł się Matysik, lecz chyba zaszokowany prezentem nie trafił do siatki. Wkrótce obserwowaliśmy jeszcze jedno nonszalanckie zagranie gospodarzy i znowu brak doświadczenia nie pozwolił zabrzanom wyrównać.

Grzegorz Stański, Sport nr 163, 7 września 1981