06.05.1995 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa 0:1
6 maja 1995 (sobota), godzina 16:10 1. liga 1994/95, 27. kolejka |
Górnik Zabrze | 0:1 (0:1) | Legia Warszawa | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Andrzej Szczełkun (Jelenia Góra) Widzów: 6 838 |
0:1 | Mięciel 20 | |||
Agafon | Mosór, Mięciel, Bednarz | |||
(1-3-5-2) Dariusz Klytta Waldemar Tęsiorowski Maciej Krzętowski Arkadiusz Kubik (27 Jarosław Zadylak) Tomasz Hajto Piotr Brzoza Mieczysław Agafon Rafał Kocyba (56 Dariusz Koseła) Leszek Kraczkiewicz Marek Szemoński Arkadiusz Kampka |
SKŁADY | (1-3-5-2) Maciej Szczęsny Marek Jóźwiak Jacek Zieliński Krzysztof Ratajczyk Piotr Mosór Radosław Michalski Zbigniew Mandziejewicz Leszek Pisz Jacek Bednarz Jerzy Podbrożny Marcin Mięciel (80 Adam Fedoruk) | ||
Trener: Edward Lorens | Trener: Paweł Janas |
Dodatkowe informacje
- Nieoficjalna liczba widzów oscylowała wokół 10 000.
Relacje
Sport
Zabrze. W wypadku pokonania Legii zabrzanie teoretycznie mieliby jeszcze szanse na grę w Pucharze UEFA. Tyle że praktycznie pokonanie Legii było niemożliwe. Te dwie drużyny, które jeszcze rok temu walczyły o tytuł mistrzowski, dzieli dziś prawdziwa przepaść, a mecz ten jeszcze raz udowodnił, że Górnik w obecnym składzie jest zaledwie ligowym średniakiem. Legia odniosła ósme kolejne zwycięstwo, gospodarze w czwartym kolejnym meczu nie strzelili bramki.
Pierwszą akcję meczu przeprowadzili goście. Działo się to dopiero w 19 minucie i zakończyło strzeleniem przez bardzo dobrze grającego Mięciela bramki. Otrzymał on podanie od Michalskiego i mimo że do piłki miał dwa razy dalej niż Tęsiorowski, ubiegł obrońcę Górnika. Następnie strzałem po ziemi pokonał bezradnego Klyttę. Trzy minuty później mogło być 2-0 dla Legii. Fatalny kiks Kocyby wykorzystał Podbrożny, znalazł się w sytuacji sam na sam z Klyttą. Tym razem bramkarz Górnika był lepszy. Co ciekawe, Klytta bronił bardzo niepewnie, wiele piłek łapał na raty. Jednak za każdym razem wychodził zwycięsko z pojedynków z piłkarzami mistrza Polski. Legia grała bardzo pewnie, spokojnie, przez 90 minut kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku. Można było odnieść wrażenie, że to warszawianie są gospodarzami tego meczu. Górnik zagrał z zębem przez ostatnie siedem minut pierwszej połowy. Wtedy to najpierw Hajto potężnym strzałem z rzutu wolnego był bliski pokonania Szczęsnego, a Szemoński po świetnym podaniu Kraczkiewicza znalazł się sam przed bramkarzem Legii. Szemoński przelobował bramkarza, piłka jednak minimalnie minęła słupek.
Po przerwie przewaga Legii była jeszcze bardziej wyraźna, jednak strzały Mięciela, Pisza, Bednarza i Podbrożnego wpadały w ręce Klytty. Górnik nie miał tego dnia żadnego atutu, którym mógłby choćby spróbować przeciwstawić się gościom. Rękawicę rzuconą przez Legię podniósł Hajto, częściowo Brzoza, reszta nie była w stanie. Na tym tle tacy zawodnicy jak Ratajczyk, Mięciel czy Michalski wypadli więcej niż przyzwoicie.