07.03.1982 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 2:1
16. kolejka
Spotkanie ligowe nr 52 (derby nr 71) – 7 marca 1982 (niedziela, 15.30)
Górnik Zabrze 2:1 (2:0) Ruch Chorzów
2 gwiazdki „Sportu”
Frekwencja: 18 000
Sędzia: Mieczysław Wójcik (Kraków)
Strzelcy bramek:
1-0 - Andrzej Pałasz 30 min.
2-0 - Andrzej Pałasz 38 min.
2-1 - Albin Mikulski 80 min.
Skład i noty Górnika wg „Sportu”:
Aleksander Famuła 6, Bogdan Gunia 6, Werner Leśnik 5, Tadeusz Dolny 5, Marian Zalastowicz 4 (81. Piotr Pfeifer – nie klas.), Krzysztof Szwezig 5, Waldemar Matysik 6, Erwin Koźlik 6, Hubert Fait 4 (71. Adam Ossowski – nie klas.), Andrzej Pałasz 8, Leszek Brzeziński 5
Trener Zdzisław Podedworny
Skład i noty Ruchu wg „Sportu”:
Henryk Bolesta 5, Ireneusz Malcher 5, Edward Lorens 4, Tadeusz Jakubczyk 5, Krystian Walot 4, Eugeniusz Kamiński 4, Stanisław Curyło 5, Krzysztof Kajrys 5, Roman Grzybowski 2 (46. Albin Mikulski 3), Tadeusz Małnowicz 6, Mirosław Bąk 3 (66. Mieczysław Szewczyk – nie klas.)
Trener Piotr Czaja
Przed rozpoczęciem rundy rewanżowej szeregi Górnika uzupełnili Klemenz (wychowanek) i Różycki (wychowanek szkółki Górnika – Gwarka). Rekonstrukcję drużyny zabrzanie mieli już za sobą. Młodzież znajdowała się w ofensywie nie tylko w pojedynkach o medalowe pozycje w tabeli, ale również o miejsce w ekipie na mundial w Hiszpanii. Spodziewano się, że jeśli Górnik zacznie grać bardziej skutecznie na wyjazdach, to liderującej Pogoni i Gwardii przybędzie groźny konkurent. Trudna wiosna czekała z kolei nestora ekstraklasy, jak pisano o Ruchu. Niewątpliwie największym problemem trenera Piotra Czaji było znalezienie wartościowego następcy Andrzeja Buncola i Jerzego Wyrobka, który zakończył karierę.
Na inaugurację wiosny, oczywiście derby. Dekoracja jak za dawnych lat: uroczysta oprawa, koncert górniczej orkiestry, świetnie przygotowana do gry murawa. No i mimo znacznie podwyższonych cen biletów, prawie komplet widzów. Zanim arbiter dał znak rozpoczęcia wielkich derbów, minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego w tygodniu poprzedzającym mecz, byłego wiceprezesa zabrzańskiego klubu, wieloletniego kierownika sekcji, zasłużonego działacza, inż. Franciszka Gładycha. Potem głos zabrali piłkarze. Pierwsze 30 minut w ich wykonaniu można pominąć milczeniem. Wolne tempo, statyczna gra bez przyspieszeń, a ataki pozycyjne bez elementu zaskoczenia. Na dobrą sprawę mecz rozpoczął dopiero po pół godzinie Andrzej Pałasz, który sprytnie wykorzystał potknięcie Krystiana Walota i moment zawahania Henryka Bolesty. W osiem minut później w głównej roli i całej okazałości znów wystąpił Pałasz. Tym razem pokonał Bolestę przepięknym strzałem z dystansu. Ruch bez swojego dyrygenta i najlepszego strzelca Andrzeja Buncola nie potrafił znaleźć skutecznej odpowiedzi na niekorzystny wynik.
W drugiej części meczu niebiescy, już z Albinem Mikulskim, atakowali o wiele energicznej, głównie za sprawą duetu Małnowicz – Mikulski oraz częściowo Kajrysa. Mieli też dwie szanse zdobycia kontaktowej bramki, ale na przeszkodzie raz stanął Aleksander Famula (55 minuta), później zaś (62 minuta) precyzji zabrakło Kajrysowi, po którego woleju piłka poszybowała obok celu. Chorzowianie wyszli z tych derbów z ambicją i honorowym golem, zdobytym jednak zbyt późno, by można było myśleć o uratowaniu punktu. To co nie udało się przez 713 minut napastnikom Widzewa, Wisły, Bałtyku, ŁKS-u, Szombierek, Śląska i Arki powiodło się dopiero Ruchowi za sprawą Mikulskiego. W ten sposób bramka Famuły została odczarowana.
Mimo wygranej, górnicy nie zagrali jeszcze najlepiej. - Zbyt dużo w niej [grze – przyp. aut.] chropowatości, przestojów, które w dalszych próbach mogą mieć bardziej ujemne skutki . – mówił po meczu Zygfryd Szołtysik. - Teraz wszyscy sympatycy niebieskich wiedzą już na pewno, że bez Buncola nie ma gola. Był wprawdzie honorowy, ale w sytuacji Ruchu liczą się tylko te zwycięskie . – skwitował z kolei występ swoich ulubieńców jeden z kibiców. Ogólnie kiepskie to były derby.
Górnicy spisywali się później bardzo dobrze. Sezon rozgrywany w przyspieszonym tempie zakończyli na 5. miejscu, a aż trzech ich piłkarzy wyjechało z kadrą Antoniego Piechniczka na finały do Hiszpanii: Tadeusz Dolny, Waldemar Matysik i Andrzej Pałasz.
Chorzowianie z kolei do ostatniego meczu walczyli o utrzymanie w ekstraklasie, by ostatecznie uplasować się na ostatnim „bezpiecznym” miejscu. Po zakończeniu sezonu miejsce Piotra Czaji zajął jednak surowy w obyciu Orest Lenczyk.