07.05.1997 - Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 2:0
7 maja 1997 (środa), godzina 18:00 1. liga 1996/97, 28. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (0:0) | Śląsk Wrocław | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Zbigniew Marczyk (Piła) Widzów: 3 413 |
Orzeszek 63 g Kuźba 65 |
1:0 2:0 |
|||
Hajto, Bonk, Kuźba | Kasperek, Szymański, Gołaszewski | |||
(1-3-5-2) Dariusz Klytta Marek Piotrowicz Maciej Krzętowski Grzegorz Lekki Piotr Gruszka (66 Arkadiusz Matejko) Dariusz Dźwigała Tomasz Hajto Mieczysław Agafon Piotr Rocki (46 Grzegorz Bonk) Marek Szemoński (59 Andrzej Orzeszek) Marcin Kuźba |
SKŁADY | (1-3-5-2) Tomasz Bobel Ireneusz Adamski Piotr Jawny Krzysztof Rodak Dariusz Tataj Dariusz Kasperek (62 Ireneusz Kowalski) Igor Gołaszewski Marcin Szymański Dariusz Wojciechowski (32 Zbigniew Ilski) Tomasz Moskal Józef Kostek (72 Bogusław Cygan) | ||
Trener: Henryk Apostel | Trener: Jerzy Kasalik |
Dodatkowe informacje
- Według innych źródeł widzów 5 000.
- Bramka Marcina Kuźby była trafieniem Górnika nr 1900 w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Relacja
Sport
„Orzech” dla Przemka.
Przed meczem pewne było tylko jedno – drużyna, która przegra, ma niewielkie szanse na utrzymanie się w lidze. W wypadku Śląska szanse te zmalały praktycznie do zera, co na pomeczowej konferencji prasowej potwierdził Jerzy Kasalik. Górnik był faworytem i zgodnie z planem wygrał. Łatwo, bez większego problemu, choć poziom gry jaki zaprezentowali zabrzanie, i który wystarczył na bardzo przeciętny Śląsk wcale nie musi przynieść sukcesu w meczach z silniejszymi i walczącymi jeszcze o „coś" rywalami.
W pierwszych 10 minutach obie drużyny po jednym razie zagroziły bramką rywali. Po centrze Gruszki główkował Szemoński, a po dośrodkowaniu Tataja Gołaszewski. W obu przypadkach bramkarze byli na posterunku, a w wypadku Śląska był to praktycznie jedyny celny strzał na bramkę Klytty.
Przewaga zabrzan rosła powoli i systematycznie, praktycznie z każdą minutą dominacja gospodarzy była coraz wyraźniejsza, cóż jednak z tego, skoro tzw. ostatnie podaniu niemal za każdym razem pozostawiało wiele do życzenia. W 34 min. bardzo bliscy strzelenia gola byli Rocki i Szemoński. Po zamieszaniu na polu karnym Śląska zabrzanie strzelali z dwóch, może trzech metrów i nie wiedzieć czemu piłka nie znalazła drogi do siatki. Wcześniej mógł się podobać strzał Gruszki z ostrego kąta po podaniu Hajty. Jednak największe brawa (w pełni zasłużone) zebrali górnicy przed przerwą po dwóch akcjach przeprowadzonych w ciągu zaledwie 2 minut. W 36 min. po dośrodkowaniu Gruszki, główką z 12 metrów w pełnym biegu popisał się Kuźba. Świetnie broniący przed przerwą Bobel wybił piłkę na róg. Niespełna 120 sekund później, Agafon po indywidualnej akcji zdecydował się na strzał z blisko 20 metrów. Uderzenie było kapitalne, jednak po interwencji Bobela ponownie zabrzanom przyszło egzekwować tylko rzut rożny.
Losy meczu rozstrzygnęły się między 63 a 65 minutą. Pierwszy na listę strzelców po bardzo długiej przerwie wpisał się Andrzej Orzeszek. Ojciec dwóch synów (Przemysław przyszedł na świat 14 kwietnia), zaledwie 4 minuty przed strzeleniem gola pojawił się na boisku. Rzut rożny wykonywał Agafon, a popularny „Orzech" piękną główką pod poprzeczkę pokonał bramkarza Śląska. Goście nie otrząsnęli się jeszcze po utracie gola, kiedy stracili wszelkie szanse na korzystny wynik. 40-metrowy rajd prawią stroną boiska przeprowadził Tomasz Hajto. Jego bardzo silne dośrodkowanie spadło na nogę Kuźby, który potężnym strzałem z 4 metrów pod poprzeczkę nie dał Bobelowi najmniejszych szans na udaną interwencję.
Górnik prowadził 2-0 i praktycznie oddał rywalom inicjatywę. Problem w tym, że zrezygnowany w tym momencie Śląsk nie bardzo był w stanie cokolwiek zmienić w obrazie gry. Niby goście atakowali i posiadali przewagę, jednak bardziej wynikała ona z niefrasobliwości Górnika, niż bardzo przeciętnych umiejętności wrocławian. Być może zabrzanie byli myślami przy najbliższych, kto wie, czy nie decydujących o utrzymaniu meczach w Bełchatowie i Krakowie.
MÓWIĄ LICZBY
- Strzały celne 8:1
- Strzały niecelne 6:5
- Rzuty rożne 11:5
ZDANIEM ZAWODNIKA
Andrzej ORZESZEK: - Tej wiosny nie występowałem jeszcze w ekstraklasie, tym bardziej chciałem przypomnieć się zabrzańskiej publiczności z jak najlepszej strony, chyba nie zawiodłem. Bramka padła w bardzo ważnym momencie na pół godziny przed końcem meczu. W przeciwnym razie gra mogłaby być nerwowa. Bramkę dedykuję urodzonemu 14 kwietnia synowi Przemkowi.
MECZ NA GŁOSY
Henryk APOSTEL: - Cieszą punkty, ale sporo zastrzeżeń pozostawia gra. To co starczyło na Śląsk, wcale nie musi wystarczyć na bardzo trudne, czekające nas niebawem mecze. Wygraliśmy zasłużenie, Śląsk okazał się wymagającym rywalem. Oczywiście dziękuję piłkarzom za włożone serce i szkoda tylko, że nie bardzo było widać efekty. Nasze zadanie na najbliższy tydzień to nie przegrać w Bełchatowie i Krakowie.
Jeny KASALIK: - Powitanie i pobyt w Zabrzu to jedyne miłe akcenty tego popołudnia. Górnik wygrał podpisując jednocześnie wyrok na Śląsk. Praktycznie zostaliśmy dzisiaj zdegradowani do II ligi. Nie ma więc się już z czego cieszyć. Dziękuję za walkę i otwartą grę, ale Górnik wygrał na pewno zasłużenie. Obiecuję, że pożegnamy ligę z honorem.
DARIUSZ CZERNIK, Sport nr 89 z 8 maja 1997r.