07.06.1964 - Wisła Kraków - Górnik Zabrze 3:3
7 czerwca 1964 1. liga 1963/64, 25. kolejka |
Wisła Kraków | 3:3 (1:2) | Górnik Zabrze | Kraków Sędzia: Osiadacz (Gdańsk) Widzów: 20 000 |
Wójcik 41 k Gwiżdż 61 k Gach 69 |
0:1 0:2 1:2 2:2 3:2 3:3 |
Lubański 23 Wilczek 25 Lentner 85 | ||
Bronisław Leśniak Fryderyk Monica Władysław Kawula Ryszard Wójcik Tadeusz Kotlarczyk Antoni Zalman Andrzej Sykta Józef Gach Czesław Studnicki Hubert Skupnik Kazimierz Kościelny (45 Mieczysław Gwiżdż) |
SKŁADY | Hubert Kostka (45 Bernard Kobzik) Waldemar Słomiany Stanisław Oślizło Edward Olszówka Stefan Florenski Jan Kowalski Erwin Wilczek Włodzimierz Lubański Zygfryd Szołtysik Jerzy Musiałek Roman Lentner | ||
Trener: Czesław Skoraczyński |
Relacja
Sport
Dramat Wisły w 86 minucie meczu. Biała gwiazda w czarnej krepie
Kraków: Trudno jest w jednym meczu wyrównać wszystkie grzechu całego sezonu. Tym bardziej, gdy ma się za przeciwnika drużynę mistrza Polski, który doszlifował formę przed ważnymi międzynarodowymi spotkaniami. Cóż mogła drużyna krakowska przeciwstawić pełnym polotu i finezji i niejednokrotnie olśniewającym zagraniom piłkarzy z Zabrza? Brawurową, ofiarną, ale niekiedy zbyt ryzykancką obronę Leśniaka, ambitną, uważną i dobrą grę Monicy i Kawuli oraz porywające popisy Sykty. Tych czterech zawodników nie było jednak w stanie udźwignąć całego ciężaru spotkania na swoich barkach. Największy zawód sprawił krakowianom Studnicki, kiedy 22 minucie strzelając do pustej bramki nie raczył nawet pójść za piłką, choć widział nadbiegającego obrońcę Górnika i piłka zamiast w siatce znalazła się na środku boiska, a stamtąd błyskawicznie powędrowała pod bramkę Leśniaka. Lubański, jak gdyby dla zademonstrowania jak się wykorzystuje o wiele gorsze dla strzelającego sytuacje podbramkowe, huknął jak z katapulty i Leśniak ani się spostrzegł, kiedy piłka znalazła się w siatce. Zagrzani tym górnicy zdobyli już w następnym ataku drugiego gola. Krakowianie nie załamali się i nadal prowadzili równą walkę. Lecz kiedy Olszówka podciął szarżującego Syktę na linii pola karnego, a następnie ponowił to podcięcie, kiedy Sykta nadal utrzymywał się przy piłce tuż przed bramką i sędzia zarządził rzut karny – długo szukano w Wiśle egzekutora jedenastki. „Najodważniejszy okazał się Wójcik. Miał przy tym trochę szczęścia, gdyż Kostka nie bardzo wytrzymał nerwowo i niezbyt precyzyjny strzał przepuścił.
Gdy po przerwie spiker zapowiedział zmianę w napadzie Wisły, wszyscy przekonani byli, że Gwiżdż zajmie miejsce nieudolnego Studnickiego. Wycofano jednak Kościelnego, piłkarza niezwykle ambitnego i myślącego w grze. Gwiżdż stał się dobrym partnerem dla świetnie usposobionego Sykty. Raz po raz sunęły prawą stroną ataki na bramkę Górnika. Podczas jednego z nich Słomiany zagrał w 61 minucie ręką w pobliżu bramki. Znów długo szukano egzekutora jedenastki. W końcu podjął się tej roli Gwiżdż, strzelając celnie. Wisła wyrównała. W 8 minut później drużyna krakowska zdobyła prowadzenie, kiedy Gwiżdż z bliska posłał piłkę do siatki. Od tego momentu wiślacy wywalczyli sobie znaczną przewagę. W momencie, gdy oczekiwano, że Wisła podwyższy wynik, Lentner przeprowadził szybki rajd w swoim stylu i po błyskawicznej wymianie piłki z Musiałkiem zmusił Leśniaka po raz trzeci do kapitulacji. Zarówno tego strzału, jak i bomby Lubańskiego nie potrafiłby obronić chyba żaden bramkarz.
Po meczu najlepszy piłkarz 1964 roku, Ernest Pol powiedzał:
Nie graliśmy tak błyskotliwie jak przeciw Legii, ale Wisła zagrała o wiele lepiej, niż w poprzednich spotkaniach, które oglądałem. Piłkarze krakowscy grali jednak z dużym obciążeniem psychicznym i dlatego w ich drużynie się nie kleiło.
Sport nr 73 z 8 czerwca 1964r.