07.11.1993 - Stal Mielec - Górnik Zabrze 0:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
7 listopada 1993 (niedziela)
1. liga 1993/94, 16. kolejka
Stal Mielec 0:1 (0:0) Górnik Zabrze Mielec
Sędzia: Zenon Tobera (Bydgoszcz)
Widzów: 2 000
HerbStalMielec.gif Herb.gif
0:1 Mielcarski 70
Federkiewicz, Barnak Yellow card.gif M. Staniek, Jegor
Bogusław Wyparło
Krzysztof Łętocha
Ryszard Federkiewicz
Wiesław Bartkowski
Tomasz Kukowski
Rafał Ruta
Paweł Curzytek (73 Tomasz Tułacz)
Mariusz Barnak
Ołeksij Tereszczenko
Krzysztof Bociek
Janusz Czyrek
SKŁADY Aleksander Kłak
Jacek Grembocki (58 Grzegorz Mielcarski)
Mirosław Staniek
Piotr Jegor
Tomasz Wałdoch
Mieczysław Agafon
Arkadiusz Kubik
Dariusz Koseła
Ryszard Kraus
Jerzy Brzęczek
Henryk Bałuszyński (76 Piotr Brzoza)
Trener: Franciszek Smuda Trener: Henryk Apostel

Relacja

Sport

Mielec. Przez ponad godzinę obie drużyny prezentowały mizerny futbol i nie kwapiły się do prowadzenia gry w żywszym tempie i organizowania składnych akcji. O ile można wytłumaczyć częściowo stalowców, którzy bali się atakować odważniej, aby nie nadziać się na kontrę zabrzan, to trudno znaleźć wytłumaczenie dla anemicznej postawy górników.

W tej części tylko raz zdecydowali się skontrować rywala, ale szybką kombinację Krausa z Grembockim w ostatnich sekundach zdążyli zablokować obrońcy Stali. Mielczanie również tylko raz zagrozili bramce zabrzan. Do strzałowej pozycji poszedł Curzytek, ale świetna interwencja Wałdocha zapobiegła groźbie utraty gola.

Po godzinie gry do akcji wkroczył… arbiter, którego kilka dyskusyjnych werdyktów zdenerwowało stalowców. Ruszyli oni odważnie do przodu i trzykrotnie Kłak znalazł się w opałach. Za pierwszym razem bramkarz Górnika wygrał pojedynek z Czyrkiem wybiegając daleko w pole i likwidując niebezpieczeństwo. Za drugim wykazał świetny refleks broniąc z najbliższej odległości strzał Boćka. W trzeciej sytuacji w sukurs przyszedł bramkarzowi Jegor wybijając piłkę z linii bramkowej po precyzyjnej główce Curzytka.

Groźba utraty gola i ewentualnej porażki podziała na górników niczym zimny prysznic. Poderwali się do energiczniejszej walki i zdołali uratować swój prestiż. W 70 min. Bałuszyński zdecydował się na solowy rajd, podciągnął piłkę lewą stroną i wyłożył ją Mielcarskiemu, który nie miał najmniejszych kłopotów z pokonaniem Wyparły. Goście mieli jeszcze jedną okazję do strzelenia bramki, ale Kraus nie wykorzystał dokładnego podania Brzęczka i spudłował będąc sam na sam z bramkarzem Stali.

Andrzej Kosiorowski, "Sport" nr 217 z dnia 8.11.1993