08.03.1975 - Górnik Zabrze - Szombierki Bytom 1:1
8 marca 1975 1. liga 1974/75, 16. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:1 (1:0) | Szombierki Bytom | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Janusz Kruszyński (Wrocław) Widzów: 15 000 |
Szarmach 38 | 1:0 1:1 |
Ogaza 54 | ||
(1-4-3-3) Andrzej Fischer Joachim Gorzawski Jan Wraży Henryk Wieczorek Zygmunt Bindek Lucjan Kwaśny Jarosław Studzizba Józef Kurzeja Ireneusz Lazurowicz Stanisław Gzil (66 Zdzisław Rozborski) Andrzej Szarmach |
SKŁADY | Kołodziej Sośnica Brzeźniak Mierzwiak (46 min. Kwaśniewski, 89 min. Kwiatkowski) Włodarczyk Bykowski Wojtowicz Jan Wilim Nagiel Roman Ogaza Grzywaczewski | ||
Trener: Teodor Wieczorek |
Relacja
Sport
Podział punktów nie skrzywdził nikogo
ZABRZE – Kibice wyposzczeni długą zimową przerwą, opuszczali boisko Górnika zawiedzeni. Oczekiwali nie tylko sporej porcji emocji, ale przede wszystkim gry na przyzwoitym poziomie. Tymczasem mocno się zawiedli. Piłkarze obydwu zespołów, a w szczególności Górnika zaprezentowali wakacyjny futbol. Na boisku panował przez większą część spotkania chaos, celnych podań i przemyślanych akcji było niewiele. W pierwszych 18 minutach jedynie strzał głową Wieczorka, obroniony przez Kołodzieja, wniósł trochę ożywienie. Potem w 22 min. ożywili się dobrze zorganizowani kibice Szombierek. Pod bramką Fischera powstało kolosalne zamieszanie, trzykrotnie bombardowana była jego bramka. Czwartym z kolei strzelcem był Wilim, który lekko skierował piłkę do pustej bramki. W ostatniej chwili wybił ją w pole Wraży.
Kiedy zwątpiono już, że padnie gol, Kurzeja przeprowadził prawym skrzydłem szybki atak, dośrodkował piłkę na pole karne, trafiła ona pod nogi Szarmacha, a ten z kilku metrów skierował ją do siatki. Gdyby bramkarz bytomian szybciej rzucił się we właściwym kierunku, zdołałby zapewne zapobiec nieszczęściu. Utrata bramki była dużym zaskoczeniem dla gości, posiadających do tej pory przewagę. Wyraźnie spuścili oni z tonu i do końca pierwszej połowy oddali inicjatywę gospodarzom. W 41 min. Szombierki mogły stracić kolejnego gola. Wieczorek skierował piłkę do opuszczonej przez Kołodzieja bramki. Zrobił to jednak zbyt słabo i powoli toczącą się piłkę wybił Brzeźniak na korner.
Po przerwie gra nie uległa zmianie, nadal hołdowano zasadzie „kopnij i biegnij”, toteż prawdziwym rodzynkiem była akcja przeprowadzona w 54 min. przez bytomian. Po długim przerzucie piłkę otrzymał Nagiel, ograł Gorzawskiego, podał do wychodzącego na dobrą pozycję Ogazy, a ten w pełnym biegu strzelił w krótki róg, wyrównując stan na 1:1.
Skromny rezultat bramkowy był wynikiem nie tyle dobrej gry bramkarzy, ile słabej dyspozycji strzeleckiej napastników obydwu zespołów. Szarmach dwukrotnie miał kapitalne okazje do zdobycia bramki, ale każdorazowo totalnie spudłował. Raz w 31 potem w 81 min. W ogóle forma zademonstrowana przez tego zawodnika przysporzy niemało zmartwień Kazimierzowi Górskiego, choć być może w innym otoczeniu zabrzanin odnajdzie właściwy rytm. W meczu z Szombierkami nie miał z kim grać, najbliższy jego partner z linii ataku Lazurowicz tylko raz dał próbkę dużych umiejętności. Wiele piłek otrzymywał od pracującego na całej szerokości boiska Kurzei, ale ten zdany na własne siły też się w końcu zmęczył. Jeszcze słabszą formacją zabrzan jest defensywa, w której bardzo odczuwalna była absencja leczącego kontuzję Gorgonia.
A jak ocenić grę Szombierek? Remis, uzyskany w Zabrzu mogą uważać za sukces, ale trzeba od razu dodać, że punkt zdobyty z tak grającym Górnikiem nie jest wielkim osiągnięciem. Mimo wszystko gra bytomian robiła niezłe wrażenie. Rośli, dobrze zbudowani, szybcy, dysponujący nienaganną kondycją, prezentowali się lepiej aniżeli zabrzanie. Szczególnie podobała się gra Ogazy, przysparzającego najwięcej kłopotów defensorom Górnika.
HENRYK HERMASZ, Sport nr 47 (4399) z dnia 10 marca 1975