08.04.1989 - ŁKS Łódź - Górnik Zabrze 1:1
8 kwietnia 1989 (sobota), godzina 17:00 1. liga 1988/89, 20. kolejka |
ŁKS Łódź | 1:1 (0:0) | Górnik Zabrze | Łódź Sędzia: Ryszard Wójcik (Opole) Widzów: 9 543 |
Ziober 76 |
0:1 1:1 |
Urban 74 g | ||
Urban | ||||
Jarosław Bako Zdzisław Leszczyński Witold Bendkowski Witold Wenclewski Sławomir Różycki Tomasz Jasina Artur Gajewski (72 Robert Kozielski) Piotr Soczyński Jacek Ziober Adam Grad (46 Jacek Traczyk) Krzysztof Stefański |
SKŁADY | Adam Szolc Tomasz Wałdoch Józef Dankowski Marek Piotrowicz Piotr Jegor Robert Warzycha (67 Waldemar Kamiński) Ryszard Komornicki Piotr Rzepka Jacek Grembocki Ryszard Cyroń Jan Urban | ||
Trener: Leszek Jezierski | Trener: Marcin Bochynek |
Relacja
Sport
Dobre i to
Po 101 kolejnych występach w bramce Górnika w meczach ligowych kontuzjowany Józef Wandzik musiał ustąpić w sobotę miejsca Adamowi Szolcowi. Ten 23-letni wychowanek zabrzańskiego klubu miał łódzkim meczem zadebiutować w lidze, co przyjęto w obozie ŁKS za dobry omen, bo dwa tygodnie temu debiutant w bramce Ruchu nie był zbyt trudną przeszkodą do pokonania. Trener Leszek Jezierski z niedowierzaniem oglądał przed meczem kartkę ze składem Górnika: aż 6 obrońców i tylko jeden napastnik Cyroń. Czy Górnik, aż tak się bał o końcowy wynik?
Początek meczu był niezwykle zachęcający dla łodzian. Trzy rzuty rożne w ciągu 5 minut, groźna akcja zakończona strzałem Różyckiego, po kwadransie gra się jednak wyrównała, a indywidualne kontry Cyronia i Urbana były bardziej niebezpieczne niż ataki ŁKS, prowadzone 4-5 zawodnikami. Lista sytuacji podbramkowych jest bogatsza po stronie Zabrza. W 29 min. Cyroń bardzo łatwo uciekł Bendkowskiemu, ale Bako obronił strzał, w 42 min. łódzki bramkarz złapał piłkę po strzale głową Piotrowicza – to dwie największe szanse zabrzan na zdobycie gola. Dramatyczne momenty przeżywać musieli trenerzy ŁKS w pierwszych minutach po przerwie. Po ryzykownej interwencji kontuzji doznał Bako, w chwilę później zniesiono z boiska zamroczonego Soczyńskiego. W obu przypadkach sędzia nie dopatrzył się fauli ze strony zabrzan, co było chyba zbyt daleko idącą tolerancją z jego strony. Nie wiadomo było kogo zmienić. Obaj – podstawowi przecież zawodnicy ŁKS – na szczęście wrócili do gry, ale Bako bronił praktycznie jedną ręką. Uraz lewego stawu łokciowego jest na tyle poważny, że może wykluczyć go z gry na jakiś czas. Nie zważając na ból Bako bronił jednak bez zarzutu, a przy straconej bramce nie miał szans, bo obrońcy postawili go wcześniej w beznadziejnej sytuacji. Głównie Bendkowski, który zrobił zabrzanom taki prezent jakby to był Dzień Górnika.
Już jednak 4 min. później padło wyrównanie, chociaż wcześniej wydawało się, że ŁKS nie jest w stanie strzelić w tym meczu gola. Jacek Ziober po indywidualnej akcji zdecydował się na strzał z rogu pola karnego, strzał tak silny, ze Szolc nie nadążył za piłką nawet wzrokiem, nie mówiąc o skutecznej interwencji. Trener Bochynek miał pretensje do Grembockiego, że krył Ziobra „radarowo”, nie „kontaktowo”. Zapomniał, że są samoloty, które potrafią już uciekać radarom, a na boisku piłkarskim taki jest właśnie Ziober.
Wojciech Filipiak, Sport nr 71 (7875), 10 kwietnia 1989