08.07.1962 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 2:3

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
8 lipca 1962 (niedziela)
Puchar Polski 1962, 1/4 finału
Ruch Chorzów 2:3 (1:0) Górnik Zabrze Chorzów, stadion Ruchu
Sędzia: Marceli Pasierski (Wrocław)
Widzów: ponad 15 000
HerbRuchChorzow.gif Herb.gif
Nieroba 18
Bem 50
1:0
2:0
2:1
2:2
2:3


Oślizło 80 g
Jankowski 82
Musiałek 83
Henryk Pietrek
Eugeniusz Pohl
Mieczysław Siemierski
Alojzy Łysko
Antoni Nieroba
Zygmunt Pieda
Kazimierz Polok
Eugeniusz Lerch (46 Bernard Bem)
Alojzy Gasz
Roman Kasprzyk
Eugeniusz Faber
SKŁADY Hubert Kostka
Antoni Franosz
Stanisław Oślizło
Edward Olszówka
Stefan Florenski
Jan Kowalski
Joachim Czok (46 Edward Jankowski)
Zygfryd Szołtysik
Jerzy Musiałek
Ernest Pol
Roman Lentner
Trener: Sándor Tatrai Trener: Feliks Karolek

Relacja

Jedna z akcji zaczepnych Pola, blokowanego przez Piedę. (Fot. CAF [w:] „Sport” nr 83 z dnia 13.07.1962, s. 1)

W sezonie 1962 obie drużyny zmierzyły się jeszcze raz, tym razem w ćwierćfinale Pucharu Polski. Górnicy wygrali po drodze z Wawelem Kraków i Gwardią Warszawa, chorzowianie z Mazurem Ełk i Wisłą Kraków. W Zabrzu nie ukrywano zawodu po utracie tytułu, zapowiadano więc, że uczyni się wszystko, aby odzyskać zaufanie swych licznych sympatyków. Podobnie Ruch, miał większe aspiracje niż ósme miejsce w tabeli, w Chorzowie zarządzono więc ostre przygotowania, które przybrały formę zgrupowania w Świerklańcu.

Na stadionie Ruchu rozegrał się prawdziwy dramat. Do 80 minuty chorzowianie wygrywali 2:0, by w ciągu niecałych czterech minut przegrać 2:3. Nic nie wskazywało na taki zwrot wydarzeń na boisku, zabrzanie nie oddali wcześniej ani jednego strzału na bramkę, podczas gdy niebiescy przeprowadzali raz po raz szybkie i groźne akcje. Nawet piłkarze Górnika sprawiali już wrażenie zupełnie zrezygnowanych i pogodzonych z porażką. Ich zwycięstwo nie było jednak dziełem przypadku. Chorzowska drużyna popełniła błąd taktyczny, rezygnując w końcówce z ofensywy. Zdziwiło to wszystkich obserwatorów spotkania, gdyż nie wyglądali na specjalnie zmęczonych.

Mimo sukcesu i awansu do półfinału, górnicy zaprezentowali się „jak stara rozklekotana maszyna, której poszczególne tryby chodzą jak chcą”. Nie wzbudzali zaufania boczni obrońcy, pomocnicy gubili się w grze obronnej i ofensywnej, a już wszystkie rekordy nieudolności biła linia ataku. W całym ataku zabrzan znajdował się wczoraj tylko jeden pełnowartościowy piłkarz, Roman Lentner. Z jego to rajdu, a następnie idealnie wykonanego rzutu wolnego, Stanisław Oślizło zdobył główką bramkę, która załamała Ruch i przesądziła o losach spotkania. Obok Lentnera najlepszym graczem zwycięzców był bez wątpienia właśnie Oślizło. Gdyby nie on – jest więcej niż pewne, że niedzielny półfinał zakończyłby się ciężką klęską eksmistrza. Jego spokój i świetny przegląd sytuacyjny zadecydował o tym, że napastnicy Ruchu zdobyli tylko dwie bramki, choć po błędach bocznych obrońców i pomocników Zabrza mieli wielokrotnie otwartą drogę do bramki Huberta Kostki. O pozostałych zawodnikach Górnika trudno powiedzieć coś pozytywnego.

Gdyby mecz trwał 80 minut chorzowianie otrzymaliby bardzo wysokie noty. W tym okresie trudno było im coś zarzucić. Świetnie spisywała się lewa strona ataku, gdzie zagrali Eugeniusz Faber i Roman Kasprzyk. Bardzo mądrze grała również linia pomocy, a obrońcy bez trudu radzili sobie z napastnikami zabrzan. Udanym pociągnięciem było również wprowadzenie po przerwie Bernarda Bema w miejsce Eugeniusza Lercha, który w tym dniu wstąpił w związek małżeński i otrzymał od trenera zwolnienie na uroczystość rodzinną. Bem zdobył piękną bramkę, a niezależnie od tego przytomnie kierował grą. Cóż z tego, kiedy mecz trwa 90 minut i tę dobrą ocenę całkowicie przekreśliła końcówka. Dezorientacja jaka nastąpiła w szeregach drużyny Ruchu, gdy Oślizło zdobył bramkę, była szokująca. Wystawiła ona nie tylko obronie, ale i całej drużynie, jak najgorsze świadectwo.

Podobny przebieg miał mecz półfinałowy, który Górnik rozgrywał z Odrą Opole. Wynik 0:1 utrzymywał się do 87 minuty. Wystarczyły jednak dwie akcje w końcówce i znów zwyciężył Górnik. W finale z Zagłębiem Sosnowiec szczęście opuściło jednak zabrzan, którzy strzelili o jedną bramkę mniej od rywala (1:2 (0:1)).