08.09.1968 - Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 4:0
8 września 1968,godzina 15:30 1. liga 1968/69, 6. kolejka |
Górnik Zabrze | 4:0 (3:0) | Śląsk Wrocław | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Włodzimierz Sekuła (Olsztyn) Widzów: 12 000 |
Skowronek 20 g Skowronek 41 Wilczek 43 Lubański 87 |
1:0 2:0 3:0 4:0 |
|||
(1-4-3-3) Jan Gomola Rainer Kuchta Stanisław Oślizło Stefan Florenski Jerzy Gorgoń (30. Edward Olszówka) Alojzy Deja Erwin Wilczek Alfred Olek Zygfryd Szołtysik Włodzimierz Lubański Hubert Skowronek |
SKŁADY | Jan Tomaszewski Poręba Siegert Lesław Ćmikiewicz Wiśniewski Czarnecki Weis Tokarz Malinowski Tadeusz Wanat Szczepankiewicz (Jakubczak) | ||
Trener: Géza Kalocsay | Trener: Franciszek Głowacki |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Pomimo naprawdę efektownych bramek mecz należał do wyjątkowo nudnych. Górnik uzyskał to zwycięstwo niespotykanym u nich od dawna niskim nakładem sił. Śląsk nie zmusił gospodarzy do jakiejkolwiek wysiłku, mimo to od Górnika winno się wymagać nieco więcej polotu i fantazji. Po przerwie goście atakowali nawet częściej, jednak czynili to nieudolnie. Z kolei to Górnik był groźniejszy pod bramką wrocławian. Wśród zabrzan tym razem najlepiej zaprezentował się Skowronek. W pomocy nieźle grał Deja, w obronie Florenski.
Sport
W ubiegłą środę zabrzanie rozegrali z wałbrzyskim beniaminkiem dobry mecz, posiadali sporo szans przechylenia go na swoją korzyść, a jednak tylko zremisowali. Wczoraj zanosiło się na ciężką przeprawę, gdyż wrocławianie grali bardzo ambitnie i ofiarnie, ale wystarczyły dwa błędy niedoświadczonego Tomaszewskiego, by odnieść łatwe zwycięstwo. Skowronek nie miał litości dla swoich eks-kolegów. Wykorzystał skrzętnie obydwie okazje – i losy spotkania zostały przesądzone już w pierwszej części. Tuż przed przerwą autorem trzeciego gola był Wilczek, a na trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem Lubański (dużo szczęścia na nowej drodze). Najlepszy snajper Górnika przyjechał na mecz razem z gośćmi weselnymi, ale podniosła uroczystość nie przeszkodziła mu w rozegraniu dobrego spotkania. Ilekroć Lubański włączał „trzeci bieg” – był nieuchwytny dla wrocławskich obrońców. Po jego strzale, niefortunnie sparowanym przez Tomaszewskiego, Skowronek zdobył drugą bramkę, a kilka innych szans zaprzepaścił słabo wczoraj dysponowany Szołtysik.
W drugiej części spotkania piłkarze Śląska usiłowali zdobyć przynajmniej honorową bramkę. Mieli ku temu kilka okazji, ale napastnicy nastawili źle celowniki i nie byli w stanie zmusić Gomoli do kapitulacji. Najlepszą szansę zaprzepaścił w 50 minucie Tokarz nie trafiając do celu z bliskiej odległości. Kilka groźniejszych spięć z łatwością likwidowała para stoperów: Oślizło – Floreński.
Górnicy wystąpili bez Latochy i Musiałka. Reprezentacyjnego obrońcę przez pół godziny zastępował młody Gorgoń, później opuścił boisko (kontuzja), ustępując m……. Olszówce. W ataku zobaczyliśmy ponownie Skowronka, do którego publiczność miała wiele pretensji podczas środowego spotkania z Zagłębiem. Tym razem Skowronek popisał się w sytuacjach podbramkowych, zapisując na swoim koncie dwa trafienia. „Rozrzut” jego strzałów był jednak znów duży. Na tego piłkarza plus zapisać trzeba umiejętność znajdowania się w miejscach, z których można zdobyć bramkę.
Do momentu, kiedy zabrzanie grali z pełnym rozmachem, wiele ich akcji mogło się podobać. W drugiej części wyraźnie pofolgowali oddając inicjatywę wrocławianom. Każdy jednak kontratak w wykonaniu Lubańskiego, Skowronka czy Olka przynosił znacznie więcej efektów niż optyczna przewaga wojskowych, których napastnicy nie umieli postawić ostatecznej kropki nad „i”. W sumie goście grali w Zabrzu lepiej niż wskazuje końcowy wynik.
Po meczu powiedzieli:
DR GEZA KALOCSAI: - Nie mam wcale pretensji do swoich piłkarzy o to, że nie wysilali się zbytnio w momencie, kiedy mecz został rozstrzygnięty. Czekają nas teraz spotkania w turnieju „Trybuny Robotniczej”, siły trzeba rezerwować na następne pojedynki. Śląsk zaimponował mi sercem do walki, ambicją i dobrym przygotowaniem kondycyjnym.
FRANCISZEK GŁOWACKI: - Przegrać z Górnikiem to żaden wstyd. Tym razem przegraliśmy jednak stanowczo za wysoko.
(SP), Sport nr 108 z 9 września 1968r