08.09.1995 - Lech Poznań - Górnik Zabrze 4:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
27 września 1995 (piątek), godzina 18:00
1. liga 1995/96, 6. kolejka
Lech Poznań 4:1 (3:0) Górnik Zabrze Poznań
Sędzia: Krzysztof Wylot (Warszawa)
Widzów: 1 200
HerbLechPoznan.gif Herb.gif
Trzeciak 21
Reiss 32
Reiss 42

Prabucki 88
1:0
2:0
3:0
3:1
4:1



Kampka 76
Yellow card.gif Zadylak
(1-3-5-2)
Jacek Ruciński
Bartosz Bosacki (85 Jakub Ostrowski)
Paweł Bocian
Waldemar Kryger
Krzysztof Piskuła (70 Dariusz Wojciechowski)
Piotr Reiss
Adam Majewski
Przemysław Urbaniak
Ryszard Remień
Piotr Prabucki
Mirosław Trzeciak (61 Artur Wichniarek)
SKŁADY (1-3-5-2)
Dariusz Klytta
Grzegorz Dziuk
Maciej Krzętowski
Jarosław Zadylak
Tomasz Hajto (60 Andrzej Orzeszek)
Leszek Kraczkiewicz (46 Piotr Brzoza)
Dariusz Koseła
Mieczysław Agafon
Arkadiusz Kubik
Marek Szemoński (54 Marcin Kuźba)
Arkadiusz Kampka
Trener: Zbigniew Franiak Trener: Adam Michalski

Relacja

Sport

Profesor Trzeciak

POZNAŃ. Dwóch zawodników gospodarzy zasłużyło na szczególne wyróżnienie. Mowa o Mirosławie Trzeciaku, którego powrót do końca sezonu 1995-96 załatwiono w ostatniej chwili za zgodą Young Boys Berno i Heinza Gruelera oraz o Piotrze Reissie. Pierwszy po mniej więcej 10 miesiącach od rozstania z Lechem od początku grał jak natchniony. A że umie wiele, więc sprawiał mnóstwo kłopotów mało przekonywająco interweniującej obronie gości. W 16 min. w tłoku dobrze wyłożył piłkę Piotrowi Prabuckiemu. W 20 min. strzelił bardzo groźnie, ale niecelnie. W minutę później swój come back przypieczętował piękną bramką. Strzelił natychmiast po świetnym podaniu z lewej strony Reissa. Do chwili gdy przebywał na boisku - po prostu nie jest na razie przygotowany do występów przez pełne 90 minut - bez przerwy absorbował górników. Także... cofając się pod swoją bramkę i wspierając tam kolegów!

Najlepszy w ekstraklasie występ Reissa rozpoczął się od wspomnianego podania do Trzeciaka. W 32 min. strzelił swoją pierwszą w tym spotkaniu bramkę. Pięknie, z woleja po otrzymaniu bardzo długiego, dokładnego podania od Krzysztofa Piskuły z połowy boiska. Dariusz Klytta zdołał tylko dotknąć śliskiej, mocno uderzonej piłki, ale jej nie złapał.

W 41 min. znakomity strzał Trzeciaka z bardzo ostrego kąta Klytta zdołał z wielkim trudem wybić poza boisko. Rzut rożny rozegrano wzorowo. Ryszard Remień wycofał piłkę do Waldemara Krygera. Kapitan świetnie podał do Reissa. Do szatni górnicy poszli z bagażem trzech bramek.

Dopiero po zmianie stron goście, którzy przed zmianą nie strzelili ani razu celnie, podjęli próbę walk o poprawienie formalnego rezultatu. Zdecydowanie ożywił poczynania drugiej linii Piotr Brzoza. Starał się o przekazywanie celnych podań do Arkadiusza Kampki i Marka Szemońskiego. Sam też próbował inicjować akcje ofensywne. Tylko jednak Kampka starał się przedrzeć przez obronę Lecha, w drugiej połowie grającą chwilami nierówno i niepotrzebnie bawiącą się piłką. Mimo to życzylibyśmy i w innych zespołach tak rozsądnie poczynających sobie młodziutkich zawodników, jak 19-letni Bartosz Bosacki.

W końcu Kampka zdobył honorową bramkę dla Górnika. Otrzymał podanie od Marcina Kuźby. Gospodarze sygnalizowali spalony. Kampka znalazł się sam na sam z Jackiem Rucińskim, który zastąpił Roberta Mioduszewskiego po jego słabszym występie w Szczecinie i nie zmarnował idealnej okazji.

Ostatnie słowo należało do Lecha. W 88 min po podaniu Dariusza Wojciechowskiego (w 76 min popisał się niecelnym, choć bardzo groźnym strzałem) dynamiczny rajd prawą stroną przeprowadził kolejny 19-latek Jakub Ostrowski. Po jego strzale odbitą piłkę do siatki wpakował Prabucki.

MECZ NA GŁOSY

Adam MICHALSKI: - Byliśmy nieobecni w pierwszej połowie. Takie bramki to można tracić tylko w wewnętrznych gierkach. W drugiej połowie moi piłkarze zagrali lepiej. Wynik był już jednak nie do odrobienia.

Zbigniew FRANIAK: - Wynik lepszy, niż gra. Aura nie sprzyja grze w obronie. Mimo wysokiego zwycięstwa mam pretensje do lechitów o to, że po przerwie nie zrealizowali tej taktyki, którą ustaliliśmy w szatni. Chyba byli zbyt zadowoleni z prowadzenia 3-0. Myślę, że to sfera psychiki.

ANDRZEJ KUCZYŃSKI, „Sport” nr 175 z 11 września 1995r.