09.01.2013 - Stanisław Oślizło wspomina - Tako Roma momy w doma
Rozdział VIII
Tako Roma momy doma
Na razie jesteśmy bowiem w Rzymie, w przeddzień pierwszego półfinałowego spotkania, które zaplanowano na 1 kwietnia. Włosi tymczasem „prima aprilis” urządzili sobie kosztem zabrzan już 31 marca.
- Przylecieliśmy z Pyrzowic nie na reprezentacyjne lotnisko Fiumicino, gdzie oczekiwali nas przedstawiciele Romy, ale na Ciampino. A tutaj, poza przedstawicielami naszej ambasady, nikogo - wspomina Stanisław Oślizło. W ciągu najbliższego miesiąca „górnicy” musieli być jednak gotowi na wszystko; u steru rzymskiej jedenastki stał przecież sam Helenio Herrera. A jak się Polacy przekonali w kolejnych dniach, słowo „mag” niekoniecznie związane było wyłącznie z jego szkoleniowo-menedżerskimi umiejętnościami.
90 minut na stadionie, który przypominał Wezuwiusz, przy 80 tysiącach „tifosi”, przyniosło zabrzanom dość satysfakcjonujący remis. Słowo „dość” jest tu uzasadnione. Z jednej strony - po bramce Jana Banasie, goście mieli jeszcze co najmniej dwie dobre sytuacje bramkowe. Z drugiej - Włosi dostali od bułgarskiego sędziego Beczirowa rzut wolny niemal z linii „szesnastki”, który wykorzystali. A potem gospodarze przycisnęli jeszcze bardziej... „Kto wie, jak zakończyłby się napór Romy, gdyby nie świetna postawa obu stoperów Górnika. Gorgoń, a zwłaszcza Oślizło, mieli świetny dzień. Niezawodnie rozbijali wszelkie ataki zaczepne przeciwnika, często przychodzili także z odsieczą bocznym obrońcom” - relacjonował „Sport”. To był jednak dopiero wstęp niezwykłych wydarzeń, niezwiązanych już bynajmniej z murawą.
[fragment "Stanisław Oślizło. Droga do legendy"]
Biografię jednego z najwybitniejszych piłkarzy Górnika autorstwa Dariusza Leśnikowskiego i Zbigniewa Cieńciały można kupić w cenie 39 zł (plus ewentualne koszty przesyłki) w sklepie internetowym Górnika (tutaj), a także w sklepie na stadionie w Zabrzu. Zapraszamy serdecznie!