09.08.1961 - Górnik Zabrze - Polonia Bydgoszcz 4:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
9 sierpnia 1961
1. liga 1961, 15. kolejka
Górnik Zabrze 4:1 (1:0) Polonia Bydgoszcz Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Franciszek Fronczyk (Tarnów)
Widzów: 8 000
Herb.gif HerbPoloniaBydgoszcz.gif
Pol 40
Lentner 49

Wilczek 70
Gawlik 88
1:0
2:0
2:1
3:1
4:1


Kowalski 66

Hubert Kostka
Antoni Franosz
Stanisław Oślizło
Henryk Hajduk
Ginter Gawlik
Jan Kowalski
Jan Kajzerek
Edward Olszówka (Jerzy Musiałek)
Erwin Wilczek
Roman Lentner
Ernest Pol
SKŁADY
Konieczko
Kremplewski
Boniek
Murzyn
Jędrzejczak
Sylwestrzak
Stachowicz (H. Norkowski)
Lubawy
M. Norkowski
Armkneecht
Kowalski
Trener: Augustyn Dziwisz

Relacje

Sport

Zabrze. Stało się już tradycją, że zabrzanie w meczach z bydgoską Polonią na własnym boisku ustanawiali rekordy strzeleckie. Tak było co roku. Wczoraj górnicy znowu zaaplikowali przeciwnikowi cztery bramki. Nie osiągnęli jednak nawet w przybliżeniu formy z tamtych pojedynków. Właściwie mimo wysokiego zwycięstwa, gospodarze raczej rozczarowali. Ocena ta odnosi się w pierwszym rzędzie do początkowych 45 minut, kiedy to w drużynie lidera ekstraklasy działo się bardzo niedobrze. Obrona ograniczała się wyłącznie do rozbijania ataków bydgoszczan, pomoc nie umiała nawiązać współpracy z napadem, wskutek czego na środku boiska była duża luka, a napad? Lepiej nie mówić. Swoją niezaradnością i kunktatorstwem mógł co najwyżej zdenerwować publiczność. To fakt, że zabrakło w nim kontuzjowanego Jankowskiego, a początkowo także nie znajdującego się w pełni sił po odbytej chorobie Musiałka. Ale od Pohla, Wilczka i Lentnera można chyba wymagać stanowczo lepszej gry. Tymczasem wszyscy trzej gubili się w bezproduktywnych dryblingach, nie usiłowali nawiązać ze sobą współpracy, zawodzili strzałowo. A ponieważ Olszówka i Kajzerek, przyzwyczajeni do występów w defensywie w ogóle nie wiedzieli jak zachować się w ataku, toteż groźna zwykle piątka zabrzańskich bombardierów przedstawiała się bardzo mizernie. Nic dziwnego, że mniej więcej po pół godzinie przebrała się miarka cierpliwości. Zaczęli oni głośno wyrażać swoje niezadowolenie skandując: „ Kajzerek z boiska”, „Dziwisz zmienić napad!”. Pod presją publiczności trener zabrzan zdecydował się wreszcie na taki krok. Musiałek, który ostatnio mało trenował, wystąpił na środku napadu, a Olszówka przeszedł na prawą flankę z której wycofano najsłabszego w drużynie Kajzerka. Przesunięcie to poprawiło częściowo bardzo niewesołą dla gospodarzy sytuację. Nasz reprezentacyjny junior wprowadził ożywienie i ład w poczynania zaczepne. Górnicy zaczęli się częściej przedostawać pod bramkę Konieczki. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy udało im się nawet zdobyć prowadzenie. Lentner uciekł po lewej flance, scentrował na piersi nadbiegającego Pohla, a ten spokojnie minął wybiegającego Konieczkę i posłał piłkę do siatki. trzeba jednak podkreślić, że górnicy raczej szczęśliwie schodzili do szatni z przewagą jednej bramki. Goście mieli bowiem w pierwszej połowie więcej z gry, oraz więcej tzw. czystych pozycji strzałowych. Że nie zdobyli bramek, to wyłącznie zasługa Kostki. Dwa razy wygrywał on bezpośrednie pojedynki o piłkę ze znajdującymi się już poza murem obronnym zabrzan Armknachtem i Marianem Norkowskim. W trzecim wypadku sparował bombę Armkneechta na poprzeczkę. Po zmianie stron w zespole gospodarzy działo się nieco lepiej. Górnicy skonsolidowali swoje szeregi przejęli inicjatywę i zaczęli silnie przygniatać. Okresami cała drużyna przesiadywała na połowie bydgoszczan. Planem tej ofensywy była jednak tylko jedna bramka, na którą goście po przetrzymaniu naporu zabrzan, odpowiedzieli udaną ripostą. najpierw Kostce udało się zlikwidować przebój Mariana Norkowskiego ale bezpośrednio potem piłka dostała się pod nogi Kowalskiego ten zdecydował się na daleki strzał i zaskoczony Kostka, musiał skapitulować.

Po utracie bramki górnicy mieli znowu okres denerwującego przestoju. Na ich przedpolu doszło do kilku bardzo gorących spięć. Większość wyjaśnił bezbłędni ingerujący Oślizło, a w jednym wypadku, kiedy zdawało się, że poloniści zdobędą nieuchronnie drugą bramkę, Kostka popisał się rzadko spotykaną interwencją, parując potężny wolej Mariana Norkowskiego oddany z pięciu metrów.

Po tych krótkotrwałych perypetiach Górnik ponownie opanował sytuację, a ponieważ jego zawodnicy dysponowali większym zasobem sił, toteż jeszcze dwukrotnie zmusił do kapitulacji poprawiającego się z każdym tygodniem Konieczkę. Najpierw Wilczek przerzucił nad nim głową piłkę po dośrodkowaniu Lentnera, a na dwie minuty przed końcem Gawlikowi wyszła bomba w samo okienko.

Tak więc przodownik ligi odniósł jeszcze jedno zwycięstwo ale nie zadowolił swoich sympatyków przed trudnym meczem z Legią w Warszawie.

St. Wojtek, Sport nr 95 z dnia 10.08.1961 r.