09.08.1997 - Legia Warszawa - Górnik Zabrze 4:0
9 sierpnia 1997 (sobota), godzina 19:00 1. liga 1997/98, 1. kolejka |
Legia Warszawa | 4:0 (2:0) | Górnik Zabrze | Warszawa, Stadion Wojska Polskiego Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin) Widzów: 4 000 |
Sokołowski 25 Mięciel 35 Włodarczyk 58 g Czykier 78 |
1:0 2:0 3:0 4:0 |
|||
Lekki, Sobczak | ||||
(1-3-5-2) Grzegorz Szamotulski Igor Kozioł Jacek Zieliński Jacek Bednarz Dariusz Solnica (67 Jacek Kacprzak) Paweł Skrzypek (81 Jacek Magiera) Dariusz Czykier Sylwester Czereszewski Tomasz Sokołowski Piotr Włodarczyk (74 Andrzej Sazonowicz) Marcin Mięciel |
SKŁADY | (1-3-5-2) Andrzej Bledzewski Rafał Kocyba Grzegorz Lekki Łukasz Gorszkow Piotr Gruszka (46 Piotr Gierczak) Grzegorz Bonk (67 Tomasz Sobczak) Dariusz Dźwigała Michał Probierz (46 Piotr Rocki) Robert Wilk Arkadiusz Kampka Marcin Kuźba | ||
Trener: Mirosław Jabłoński | Trener: Henryk Apostel |
Dodatkowe informacje
- Mecz z Legią był jubileuszową, dwusetną porażką Górnika w najwyższej klasie rozgrywkowej na wyjeździe.
Relacje
Sport
Kwadrans niepewności
Kiedy spiker podał składy, w jakich drużyny przystąpią do meczu, przez trybuny przeszedł szmer niepokoju. Wśród gospodarzy nie wymienił bowiem Ryszarda Stańka i Bartosza Karwana - jak się okazało kontuzjowanych - oraz nieobecnego z racji powołania do reprezentacji Nigerii, napastnika Kennetha Zeigbo. Niewykluczone, iż absencja tych trzech zawodników upewniła zabrzan (nie dostrzegliśmy w ich ekipie Krzętowskiego) w możliwości osiągnięcia na Łazienkowskiej korzystnego rezultatu. W każdym razie zdawał się na to wskazywać przebieg premierowego kwadransa, podczas którego goście nieoczekiwanie posiadali inicjatywę.
Pozostającego w przodzie Kampkę energicznie wspierali z drugiej linii Wilk, Kuźba, Bonk i Dźwigała. Górnicy chyba trzykrotnie w tym okresie przedarli się na „szesnastkę” Legii i gdybyż zachowali nieco więcej zimnej krwi, mogliby pokusić się o prowadzenie.
Atoli w miarę upływu czasu role poczęły się odwracać. Kozioł i Bednarz szczelnie pokryli Kuźbę i Kampkę, dyrygencką pałeczkę mocniej chwycił Czykier, w swój charakterystyczny, dynamiczny rytm wszedł Sokołowski, żwawiej poruszali się napastnicy - Włodarczyk i Mięciel. Jeszcze w 18 min Bledzewski śmiałym wybiegiem zatrzymał szarżę Włodarczyka, jeszcze za moment Czykier minimalnie chybił z dystansu, lecz w 25 min stało się to, czego powszechnie oczekiwano.
Strzał któregoś z legionistów został zablokowany, piłka trafiła do Sokołowskiego, a ten, będąc na pełnej szybkości huknął z 20 metrów w „okienko”. Wkrótce Bledzewski sparował na róg uderzenie Mięciela, by za moment ponownie wyjmować piłkę z siatki. Akcję zainicjował Sokołowski, uwieńczył ją Mięciel także strzałem z dalszej odległości. Wprawdzie golkiper Górnika musnął piłkę palcami, lecz nie zdołał jej zatrzymać. Tuż przed przerwą dwakroć kontratakowali zabrzanie, ale Szamotulski nie dał się zaskoczyć Dźwigale, natomiast Kampka chybił z bardzo dogodnej pozycji.
Druga odsłona to już praktycznie jednostronny popis legionistów i nie jest prawdą - co powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Henryk Apostel - że wykorzystali sto procent szans. Gdyby nie kapitalna postawa Bledzewskiego na przedpolu, Górnik opuszczałby Warszawę z bagażem 7-8 bramek. Dość powiedzieć, że właśnie w drugiej połowie dwudziestoletni golkiper Górnika wyszedł zwycięsko z pięciu sytuacji, w których miał przed sobą tylko zawodników Legii. Ale po kolei:
55 min - Bledzewski efektownym rzutem pod nogi powstrzymuje pędzącego Włodarczyka, błyskawicznie wstaje i jeszcze paruje dobitkę;
58 min - po dośrodkowaniu Sokołowskiego z prawej strony Włodarczyk pakuje główką piłkę do siatki;
63 min - Bledzewski uprzedza wpadającego na pole karne Czereszewskiego;
73 min - teraz oko w oko z Bledzewskim jest Mięciel, lecz i on nie daje rady.
Choćby ten krótki wyciąg potwierdza świetną dyspozycję młodego bramkarza, ale zarazem świadczy o niedbałej grze obronnej górników. Bledzewski pozostaje jednak bezradny w 78 min, kiedy wspaniałym strzałem z 22 metrów Czykier posyła piłkę tuż przy słupku. W ostatnich fragmentach spotkania Górnik zrywa się do rozpaczliwego finiszu. Kuźba nawet trafia w poprzeczkę lecz klęski Górnika nic nie jest w stanie odwrócić. Legioniści zbierają zasłużone oklaski nie tylko za efektowne zwycięstwo, ale widowiskowe, efektowne poczynania.
Henryk APOSTEL: - Zagraliśmy dobrze, lecz - niestety - tylko 20 minut. Mieliśmy w tym okresie dwie wyśnione okazje do zdobycia bramek. Niestety, dwa prezenty dla gospodarzy zakończone golami, przesądziły sprawę. W takiej sytuacji ciężko coś zrobić (przypadek Widzewa był raczej wyjątkiem). Spotkanie, w którym Legia wykorzystała sto procent szans, mogło się podobać. Nie chciałbym moim zawodnikom wystawiać indywidualnych ocen, ale spory zawód na pewno sprawił Probierz.
Mirosław JABŁOŃSKI: - Rzeczywiście w pierwszych minutach Górnik zaskoczył nas ruchliwością i agresywnością w ataku. Na szczęście w porę opanowaliśmy sytuację, zmieniliśmy trochę koncepcję gry i rezultat przeszedł najśmielsze oczekiwania. Cóż mogę jeszcze dodać? Jestem zadowolony, że drużyna zagrała nie tylko dla siebie, lecz przede wszystkim dla publiczności. Zdali egzamin „teoretyczni rezerwowi". Skrzypek znacznie lepiej czuje się w roli pomocnika niż kryjącego obrońcy z konieczności.
Grzegorz Stański, Sport nr 155 z dnia 11.08.1997 r.