09.10.1963 - Austria Wiedeń - Górnik Zabrze 1:2
9 października 1963 PEMK 1963/64, baraż 1/16 finału |
Austria Wiedeń | 1:2 (0:2) | Górnik Zabrze | Wiedeń Sędzia: Keller (Szwajcaria) Widzów: 40 000 |
Gayer 70 |
0:1 0:2 1:2 |
Pol 6 Musiałek 20 | ||
Fraydl Vargo Roganović Löser Gayer Gager Hirnschroth Buzek Nemec Fiala Schlägel |
SKŁADY | Hubert Kostka Waldemar Słomiany Stanisław Oślizło Edward Olszówka Stefan Florenski Jan Kowalski Włodzimierz Lubański Zygfryd Szołtysik Ernest Pol Jerzy Musiałek Roman Lentner | ||
Trener: Ewald Cebula Feliks Karolek Hubert Skolik |
Spis treści
Relacja
Sport
Główka Pola i bomba Musiałka otworzyły drogę do zwycięstwa
Na murawę w asyście sędziego Szwajcara Melleta górnicy, prowadzeni przez kapitana Oślizłę, wyszli w niebiesko-białych kostiumach, zaś gospodarze w czarnobiałych. Grę rozpoczęli mistrzowie Austrii. Szybka akcja została jednak zastopowana przez Kowalskiego. Nasz pomocnik „uruchomił” prawe skrzydło. Lubański podciągnął kilka metrów, podał do Szotłysika - i pod bramką Fraydla powstało pierwsze groźniejsze spięcie.
Ta pierwsza akcja uspokoiła trochę nerwy górników. Poczuli się znacznie pewniej, atakowali z wielką swobodą i finezją. Reprezentacyjny goalkeeper Austrii znaj dowal się teraz w nieustannym niebezpieczeństwie.
Kulminacyjnym punktem tej pierwszej fazy była 6 minuta. Znowu zaczęło się od Kowalskiego, który na środku boiska minął zwodem Fialę i wypuścił Lubańskiego. Najmłodszy piłkarz Zabrza ruszył po swej flance jak taran. Kiedy znalazł się w pobliżu chorągiewki, idealnie scentrował. Do piłki wyskoczył Ernest Pol. Strzał głową — i piłka po raz pierwszy zatrzepotała w siatce Austriaków. Na widowni ogromne zaskoczenie. Akcja była tak błyskawiczna, że defensywa gospodarzy była bezradna wraz z doskonałym Fraydlem. Wiedeńczycy ruszyli natychmiast do kontrataku i przez kilka minut oblegali bramkę górników. Defensywa mistrza Polski grała jednak bardzo czujnie i błyskawicznie wysyłała swoich napastników w bój. Toteż w pierwszych 20 minutach — mimo optycznej przewagi mistrza naddunajskiej stolicy — górnicy mieli jeszcze kilka szans zdobycia bramek. W 16 minucie Musiałek oddal fantastyczną bombę na bramkę Fraydla, ale piłka o milimetry minęła spojenie słupka i poprzeczki. W chwilę później Pol wypuścił w bój Lentnera. Skrzydłowy zdecydował się na strzał o ułamek sekundy za późno i Fraydl wyłapał piłkę.
W 21 minucie wielkie brawa zebrał Kostka. Obronił on rzut wolny egzekwowany przez Fialę. Mimo, że górnicy uformowali „mur” łącznik Austrii strzelił niezwykle chytrze w przeciwny róg bramki. goalkeeeper zabrzan wyciągnął się w powietrzu jak struna i w ostatniej dosłownie chwili odparował piłkę na korner.
Polacy groźnie kontratakują. W akcji Jest znów Pol. Ernest idealnie podaje piłkę Musiałkowi, a ten, znalazłszy się oko w oko z Fraydlem strzela minimalnie obok celu. Gdyby wykazał większe opanowanie nerwowe „górnicy prowadziliby w tym momencie 2:0.
Co nie udało się w 23 — powiodło się w 30 minucie. Mimo. że sytuacja była znacznie trudniejsza od poprzedniej. Jurek strzelił tak silnie z 16 metrów w dolny róg, że Fraydl był ponownie bezradny. Górnicy byli w ostatnich 15 minutach pierwszej części spotkania w nieustannym natarciu. I jeżeli nie powiększyli rezultatu, to tylko z powodu niezdecydowania napastników jak również ofiarnej postawy defensorów gospodarzy.
W 40 minucie Lentner otrzymał prostopadłą pitkę i znalazł się w najbliższym sąsiedztwie Fraydla. Nie potrafił on jednak wykorzystać doskonałej szansy.
Austriacy byli o włos od zdobycia pierwszej bramki. Buzek znalazł się na dwa metry przed Kostką, ale fatalnie spudłował i gwizdy 40.000 widzów żegnają schodzących z murawy piłkarzy. Były one oczywiście kierowane pod adresem mistrza naddunajskiej stolicy, który zapowiadał pogrom Polaków.
Po zmianie ról
Zabrzanie przeszli do głębokiej defensywy, oddając Inicjatywę w ręce gospodarzy. Na szczęście dla nas nie potrafili oni znaleźć sposobu na zmuszenie doskonale spisującego się Kostki do kapitulacji. Dopiero po 23 minutach nieustannego szturmu pomocnik Gayer przeprowadził akcję środkiem boiska i z około 10 metrów strzelił w dolny róg. Odtąd zabrzanie przeżywali bardzo ciężkie chwile, a obrońcy raz po raz popełniali błędy. Na szczęście zbyt wolni napastnicy mistrza Austrii nie wykorzystywali dobrych pozycji. Polacy odgryzają ple kontratakami. Dwukrotnie kulejący Pol, Musiałek i Lentner znaleźli się w bardzo dogodnych pozycjach, których, niestety, nie potrafili zamienić na dalsze bramki.
Końcowe 5 minut należały do górników. Zwalniali oni tempo ale jednocześnie bardzo groźnie atakowali. Na 4 minuty przed końcem Lubański oddał silny strzał, niedługo potem Pol popisał się fantastycznym strzałem. Piłka trafiła w spojenie słupka i poprzeczki. W kilkanaście sekund sędzia Mellet odgwizdał koniec spotkania a publiczność gwizdaniem pożegnała swoich pupilów, których przed rozpoczęciem spotkania widziała już w… drugiej rundzie PKME.
Po meczu
Sport
Polacy dali nam lekcję
Opinie w austriackiej prasie o środowym sukcesie Górnika są zgodne: o przypadku nie mogło być mowy. Awans do drugiej rundy PKME zdobyła drużyna bezwzględnie lepsza, grająca szybciej i nowocześniej, oraz posiadająca w swoich szeregach wybitniejsze indywidualności od mistrza Austrii.
Najbardziej entuzjastyczna ocena naszych piłkarzy znajduje się w wiedeńskim „EXPRESSIE”. W komentarzu pod tytułem „Własne boisko i publiczność nie gwarantują zwycięstwa” red. Aberle pisze miedzy innymi: Polacy dali nam lekcje, jak gra się dziś w pitkę nożną. Wygrali całkowicie zasłużenie Górnicy wykazali, te ich sukcesy w nowojorskiej Interlidze nie były dziełem przypadku. Każdy z graczy Górnika — to znakomity piłkarz w pełnym tego słowa znaczeniu. Kaidy z nich był szybszy i lepiej wyszkolony technicznie od piłkarzy austriackich. Dokładne podania i urozmaicone akcje Polaków stawiały gospodarzy przed problemami nie do rozwiązania.
Górnicy stanowili jedenastkę – monolit. Kostka zademonstrował najwyższy kunszt bramkarski, jaki nieczęsto się spotyka. Oślizło świetnie dyrygował obroną i był obok bramkarza pierwszoplanową postacią w defensywie. Pomocnicy nie reprezentowali wielkiej klasy, ale znakomity był Ernest Pol. Grał wręcz fenomenalnie. Lentner wypadł nieco gorzej niż w u biegłą środę, ale nie ulega wątpliwości, że Wiedeń oglądał w jego osobie lewoskrzydłowego najwyższej międzynarodowej klasy.
Snajper Musiałek pokazał, na co go stać, gdy strzelił drugą bramkę, przy której Fraydl nie miał nic do powiedzenia. Nie rozumiemy tylko dlaczego, prowadząc 2:0, Polacy przeszli do murowania bramki. Było to bardzo ryzykowne pociągniecie i niewiele brakowało, aby pewne zwycięstwo wymokło się Górnikom z ręki. Było to dla nas tym bardziej niezrozumiałe, że Polacy mieli zdecydowaną przewagę techniczną i z powodzeniem mogli pokusić się o uzyskanie wyższego zwycięstwa. Austrię usprawiedliwia częściowo brak Jacare i Paprotlia. Przesunięcie Gayera do pomocy okazało się błędem. W ataku zdziałałby on na pewno więcej.
Cała drużyna gospodarzy stanowiła jedenastkę niezgranych ze sobą indywidualistów, wśród których najlepszy stosunkowo był Buzek. Fiala popisał się tylko do przerwy, a Nemec jest ciągle daleki od swoich szczytowych możliwości. Najbardziej jednak denerwujący był brak koncentracji u wszystkich zawodników drużyny mistrza Austii…
Źródło
Sport z 10 października 1963 r.
Sport z 11 października 1063 r.