10.04.1982 - ŁKS Łódź - Górnik Zabrze 2:1
10 kwietnia 1982 1. liga 1981/82, 23. kolejka |
ŁKS Łódź | 2:1 (1:0) | Górnik Zabrze | Łódź Sędzia: Tadeusz Gajewski (Warszawa) Widzów: 2 000 |
Milczarski 41 Milczarski 50 |
1:0 2:0 2:1 |
Klemenz 81 | ||
Gunia, Pałasz | ||||
Kwaśniewicz Dziuba (37. Gabrych) Bulzacki Gajda Galant Różycki Wesołowski Chojnacki Płachta Milczarski Sławuta |
SKŁADY | Aleksander Famuła Bogdan Gunia Werner Leśnik Tadeusz Dolny Marian Zalastowicz Krzysztof Szwezig Waldemar Matysik (79. Joachim Klemenz) Erwin Koźlik Leszek Brzeziński Andrzej Pałasz Hubert Fait | ||
Trener: Leszek Jezierski | Trener: Zdzisław Podedworny |
Relacja
Sport
Gole Milczarskiego
ŁÓDŹ ( tel. wł.) To był mecz Andrzeja Milczarskiego. Czołowy snajper ŁKS dawno nie strzelił gola, ostatnio w pucharowym meczu właśnie z Górnikiem w Zabrzu w grudniu ub. r. Tym razem głównie on przechylił szalę na korzyść ŁKS. Strzelił dwie piękne bramki, był ponadto najlepszym zawodnikiem w ataku, stworzył jeszcze kilka stuprocentowych sytuacji sobie i kolegom. Zresztą cała drużyna ŁKS grała w tym spotkaniu znacznie lepiej niż Górnik.
Mecz zaczął się jednak od groźnej akcji gości, po której Brzeziński omal nie zdobył prowadzenia. Górnik prowadził otwartą grę, ataki zespołu gości były urozmaicone, a najgroźniejszy był w tej fazie meczu Pałasz. Mijał on dość łatwo łódzkich obrońców, tak jak w 37 minucie, kiedy zostawił za sobą Bulzackiego i podał Brzezińskiemu, ale ten trafił stojącego na linii bramkowej Gajdę. ŁKS był jednak groźniejszy pod bramką rywala. Sławuta, który po raz pierwszy od dłuższego czasu grał cały mecz, był bardzo aktywny, podobnie Płachta o Milczarskim już wspominałem. Jeszcze przed przerwą ŁKS zdobył prowadzenie. Zaczęło się wszystko od… uwagi kapitana zespołu gości Dolnego pod adresem sędziego ( nawiasem mówiąc nie prowadzącego tych zawodów najlepiej). Sędzia podyktował za to wolny pośredni z 22 m. Bulzacki podał krótko do Milczarskieg, a ten silnym strzałem „w okienko” nie dał szans Famule.
Początek drugiej połowy należał już zdecydowanie do ŁKS. Obrona gości nie mogła się połapać w efektownych zagraniach szybkich łódzkich napastników. W 50 min. akcję rozpoczął Milczarski, podał Płachcie, ten szybko odegrał do Milczarskiego, który tym razem strzałem po ziemi pokonał po raz drugi Famułę.
W 66 min. znów Milczarski mógł wpisać się na listę strzelców. Goście szykowali się do założenia pułapki ofsajdowej , Milczarski jednak nie podawał do kolegów ( ktoś byłby wtedy na spalonym), tylko sam szybkim rajdem oderwał się od obrońców. Minął wybiegającego mu naprzeciw Famułę, strzelił, ale w ostatniej chwili zdążył z interwencją Gunia i wybił piłkę na róg. Znakomite szanse mieli potem Sławuta, Płachta, Wesołowski- ŁKS mógł strzelić co najmniej dwie bramki więcej i uniknąłby wtedy denerwującej końcówki. Po jednym z kontrataków wprowadzony na boisko reprezentacyjny junior Klemenz zachował się bardzo przytomnie na polu karnym i poprawił rezultat na 2-1. Goście zachęceni tym powodzeniem „przycisnęli”, w dobrej pozycji był jeszcze Koźlik, ale ŁKS dotrwał do końca, wygrywając zasłużenie.
Dodać trzeba, że w 20 minucie kontuzji znów doznał Dziuba. Jeszcze przed przerwą opuścił on boisko, a jego miejsce na prawej obronie zajął Różycki. Nie grał również do końca Matysik w Górniku- jest on w słabej formie. w niczym nie przypominającej wspaniałego meczu w Lipsku.
Wojciech Filipiak, Sport nr 35 z 13 kwietnia 1982