10.05.1989 - Górnik Zabrze - GKS Jastrzębie 2:0
10 maja 1989 (środa), godzina 18:00 1. liga 1988/89, 23. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (1:0) | GKS Jastrzębie | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Roman Kostrzewski (Bygdoszcz) Widzów: 10 591 |
Cyroń 1 k Cyroń 67 |
1:0 2:0 |
|||
Piotrowicz | Powiecko | |||
Józef Wandzik Tomasz Wałdoch Marek Piotrowicz Piotr Brzoza Piotr Jegor Robert Warzycha Ryszard Komornicki Piotr Rzepka (58 Dariusz Koseła) Jan Urban Krzysztof Zagórski (51 Andrzej Orzeszek) Ryszard Cyroń |
SKŁADY | Andrzej Kretek Krystian Zimnicki Leszek Powiecko Waldemar Rogowski Józef Ryłko Waldemar Przytuła Krzysztof Zięcik Bogdan Sak (52 Zenon Swędera) Andrzej Biczak Ryszard Kraus Bogdan Kuśmierski | ||
Trener: Marcin Bochynek | Trener: Rudolf Szindler |
Dodatkowe informacje
- Mecz z GKS-em był jubileuszowym, trzechsetnym zwycięstwem Górnika w najwyższej klasie rozgrywkowej u siebie.
Relacje
Sport
Dzień Cyronia
Zabrze. Jeszcze mecz się właściwie nie rozpoczął, a zabrzanie już prowadzili 1-0. Solowy rajd Robert Warzychy zatrzymany nieprzepisowo w 18 sekundzie w polu karnym przez Józefa Ryłkę pozwolił Ryszardowi Cyroniowi pierwszy raz wpisać się w tym meczu na listę strzelców. Ci, którzy sądzili, że teraz to na pewno górnicy ruszą do frontalnych ataków i zechcą zdobyć szczyt marzeń, czyli zainkasować trzy punkty, szybko musieli zweryfikować swoje marzenia.
Do ataku przeszli bowiem jastrzębianie. Raz za razem z łatwością przedostawali się w okolice pola karnego i co chwila zagrażali Józefowi Wandzikowi. Na szczęście dla zabrzan ich golkiper po kontuzji czuje się już na tyle dobrze, że mógł wykazać się swoimi umiejętnościami i uchronić gospodarzy od straty bramki. A okazji do zdobycia gola mieli w pierwszej połowie jastrzębianie kilkanaście. Najdogodniejszą zaprzepaścił Sak w 31 minucie, strzelając niecelnie w sytuacji sam na sam z bramkarzem zabrzan. Gospodarze na śmiałe ataki gości odpowiadali tylko akcjami i strzałami z dystansu Jana Urbana. Większość z nich była jednak niecelna.
W drugiej odsłonie znowu na początku zaatakowali podopieczni Marcina Bochynka, ale jastrzębianie wcale nie mieli zamiaru rezygnować z okazji pokonania Wandzika. Kolejne okazje sam na sam z Wandzikiem zmarnowali Zięcik w 47 minucie i Kraus w 85 minucie. W obydwu przypadkach rekonwalescent dawał sobie radę rzutem pod nogi, zażegnując niebezpieczeństwo. Wypada jednak postawić pytanie: co robili w tym czasie obrońcy mistrza. Poza obchodzącym wczoraj 18 urodziny Tomaszem Wałdochem reszta sprawiała wrażenie, jakby myślami była już na… przyjęciu z tej okazji. Nie wiem kto w ataku jastrzębian miał jakąś rodzinną uroczystość, ale postawa napastników gości pozwalała przypuszczać, że i oni wybierali się na jakąś imprezę.
Co by jednak na temat słabości defensywy nie napisać, fakt pozostaje faktem. Zabrzanie wygrali dzięki dobrej grze drugiej linii i sprytowi Ryszarda Cyronia. Najlepszy strzelec zabrzan przez cały mecz chował się za plecy rywali żeby w najważniejszej chwili zza nich wyskoczyć i zdobyć gola. Tak właśnie było w 67 minucie. Kolejny solowy rajd Roberta Warzychy zakończył się centrą wprost na głowę Andrzeja Orzeszka. Ten strzelił jednak mało precyzyjnie i piłka odbiła się od słupka i nie miała zamiaru wpadać do siatki. Wepchnął ją tam jednak Cyroń, który nagle jakby spod ziemi znalazł się najszybciej przy bezpańskiej piłce.
Gdyby Jan Urban wykazał tyle samo skuteczności co Ryszard Cyroń, zabrzanie w końcówce mogli jednak zainkasować dodatkowy punkt. W sytuacji sam na sam, z pełniącym pod nieobecność pauzującego za żółte kartki Józefa Dankowskiego kapitanem zabrzan, tym razem refleksem popisał się Andrzej Kretek. Ale szczerze powiedziawszy, śmiało atakująca drużyna z Jastrzębia naprawdę za minus w tym meczu nie powinna przegrać.
Jerzy Dusik, Sport nr 93, 11 maja 1989