10.05.1997 - GKS Bełchatów - Górnik Zabrze 0:1
10 maja 1997 (sobota), godzina 17:00 1. liga 1996/97, 29. kolejka |
GKS Bełchatów | 0:1 (0:0) | Górnik Zabrze | Bełchatów, stadion GKS-u Sędzia: Zbigniew Lisiecki (Poznań) Widzów: 5 000 |
0:1 | Gruszka 85 | |||
Lamch | Kuźba, Hajto | |||
(1-3-5-2) Jarosław Krupski Sylwester Szkudlarek Wadim Rogowskoj Sławomir Konkiewicz Marek Rzepka Robert Wilk (70 Sławomir Suchomski) Mariusz Kukieła (72 Artur Lamch) Jacek Berensztajn Dariusz Rzeźniczek Janusz Prucheński Dariusz Patalan (80 Krzysztof Kukulski) |
SKŁADY | (1-3-5-2) Dariusz Klytta Marek Piotrowicz Grzegorz Lekki Łukasz Gorszkow Piotr Gruszka Dariusz Dźwigała (89 Arkadiusz Matejko) Tomasz Hajto Maciej Krzętowski Mieczysław Agafon Marcin Kuźba (60 Andrzej Orzeszek) Arkadiusz Kampka (70 Piotr Rocki) | ||
Trener: Bogusław Kaczmarek | Trener: Henryk Apostel |
Relacja
Sport
Gol życia
Do sobotniego meczu bilans spotkań GKS w meczach z Górnikiem Zabrze był niekorzystny. W trzech spotkaniach tylko raz bełchatowianom udało się uzyskać remis 3-3. W dwóch pozostałych spotkaniach przegrali u siebie 3-4, jesienią ubiegłego roku ulegli w Zabrzu 1-2. Przed zawodami spiker mówił, że pora na sukces. Do 85 minuty nawet górnicy nie postawiliby w zakładach totalizatora na swoje zwycięstwo.
Przez całe spotkanie gospodarze przeważali i wypracowali sobie co najmniej dwie dogodne pozycje do zdobycia gola. Goście tak zwarli szyki obronne, że pod polem karnym nie było sposobu przebiec z piką kilku metrów.
Mecz na początku był bardzo nerwowy. W 16 min. Dariusz Rzeźniczek sfaulował Marcina Kuźbę. Wyższy o głowę zabrzanin przyłożył czoło do głowy Rzeźniczka. Bełchatowianin padł jak ścięty, pozorując, że został uderzony. Sędzia wyjął z kieszeni żółtą kartkę i na boisku skończyły się przepychanki. Pod obydwiema bramkami groźnych sytuacji było jak na lekarstwo. Pierwszy celny strzał odnotowano dopiero w 35 minucie. Po akcji Dariusza Dźwigały i Piotra Gruszki niegroźnie uderzył z dystansu Arkadiusz Kampka.
Więcej emocji dostarczyła końcówka pierwszej części spotkania. W 37 min. Mariusz Kukiełka uderzył głową, a Dariusz Klytta obronił. W 39 strzał Janusza Prucheńskiego otarł się od nóg Łukasza Gorszkowa i wyszedł na róg. Chwilę później potężną bombę Marcina Kuźby obronił Krupski. Kolejna akcja o mało nie przyniosła gola gospodarzom. W 41 min. po slalomie pomiędzy zawodnikami Górnika, Sławomir Konkiewicz oddał piłkę Dariuszowi Patalanowi. Po strzale tego ostatniego Łukasz Gorszkow wybił piłkę z pustej bramki. Kolejną znakomitą okazję gospodarze zaprzepaścili w 62 minucie. Piłka spadła „za kołnierz” Tomaszowi Hajcie. Wychodzący na czystą pozycję Marek Rzepka, zamiast strzelać, podawać do partnerów, lobował Klyttę i przerzucił piłkę ponad poprzeczką. Z minuty na minutę rosła przewaga gospodarzy. Grali jednak bardzo nieporadnie w środku pola i piłka najczęściej przelatywała od obrońców do napastników. Z wysokimi zawodnikami z Zabrza trudno było wygrać pojedynki w powietrzu i zazwyczaj piłka jak bumerang wracała na połowę GKS.
Gra przestała się kleić, gdy z boiska zszedł poobijany Mariusz Kukiełka (Robert Wilk i Jacek Berensztajn grali pasywnie, chowali się za plecy swoich opiekunów). Wtedy też błąd w środku pola popełnili zmiennicy Artur Lamch i Krzysztof Kukulski. Piłkę przejęli zabrzanie i wyszli z kontrą mając przewagę jednego zawodnika. Akcję wyprowadził Dariusz Dźwigała, który zagrał na lewo do Piotra Gruszki, ten bez zastanowienia strzelił. Piłka przeleciała ponad wyciągniętymi rękami Jarosława Krupskiego i trafiła idealnie w lewe okienko bramki GKS.
Ostatnie pięć minut należało do gospodarzy. Oblężenie bramki Górnika zakończyło się tylko strzałem Dariusza Rzeźniczka w 90 minucie. Piłkę złapał Dariusz Klytta i Górnik wywiózł z Bełchatowa bezcenne trzy punkty.
Piotr GRUSZKA: - W pierwszej połowie, w podobnej sytuacji przerzuciłem piłkę z lewej nogi na prawą i straciłem ją. W przerwie trener powiedział, że jeśli znajdę się w podobnej sytuacji, mam oddać strzał. Piłka weszła mi na nogę i zdobyłem gola.
Henryk APOSTEL: - Wiedziałem, że to będzie niezwykle ciężki mecz. I był. Mam szczęście do Bełchatowa, bo gdy byłem trenerem Wisły, moi piłkarze wygrali 2-1. Zdobyliśmy dziś trzy punkty, które były nam bardzo potrzebne. Mam nadzieję, że dostaniemy „wiatru w plecy” i kolejne mecze dostarczą nam punktów, które pozwolą pozostać w lidze. Moja drużyna walczyła nie na 100, a na 150 procent możliwości. Chcę podziękować Piotrowi Gruszce.
Bogusław KACZMAREK: - Porażka bardzo boli. Z przebiegu meczu nie zasłużyliśmy na przegraną, Górnik przyjechał po remis i robił wszystko, by wywieźć z Bełchatowa punkt. Straciliśmy gola po prostym błędzie w środku pola. Poszła kontra, Gruszka strzelił bramkę życia.
Mariusz Goss, Sport, nr 91 z 12 maja 1997 r.